Rodzice i dzieci czekają na powstanie skateparku na Osowej Górze

Konflikt w sprawie utworzenia skateparku na Osowej Górze narasta. Mieszkańcy licytują się na liczbę podpisów, popierających i potępiających skatepark. Spór rozsądzić będzie musiał ratusz.

<!** Image 3 align=none alt="Image 223705" sub="Fot. sxc.hu">

- Kiedy rozpoczęła się budowa skateparku kilka dni temu dzieciaki oszalały ze szczęścia - pisze w liście do „Expressu” jedna z mieszkanek Osowej Góry. - Po dwóch dniach jednak skrzydła podcięła im mieszkanka jednego z bloków przy ulicy Kormoranów, która zadzwoniła do urzędu i zaprotestowała przeciw rozpoczętej już budowie - uważa mama 11-latka, miłośnika jazdy na deskorolce.

<!** reklama>

- Syn zebrał w piątek grupę dzieci, napisaliśmy petycję, by potwierdzić nasze stanowisko w sprawie kontynuacji budowy. Chodziliśmy zbierając podpisy do nocy - podpisywali i dorośli, i dzieci. Zebraliśmy 140 podpisów i to tylko dlatego, że było bardzo późno, bo moglibyśmy więcej. Martwimy się, jak można podcinać skrzydła dziecięcym marzeniom - irytuje się bydgoszczanka.

Niedawno pisaliśmy o proteście części mieszkańców ulicy Kormoranów, którzy nie życzą sobie sąsiedztwa skateparku. Uważają, że można na terenie osiedla znaleźć lepsze miejsca, chociażby w okolicach schroniska dla zwierząt, w części przemysłowej osiedla czy obok szkoły, przy której funkcjonuje orlik.

- Argumentem na „nie” ma być hałas, a przecież skatepark będzie z żelbetu. Bliskość skateparku to mimo wszystko plus, przecież będzie można obserwować z wyższych kondygnacji, co tam robią dzieciaki. Będzie to obiekt z zaledwie czterema przeszkodami. To niedużo, ale dla dzieci wystarczająco, żeby się uśmiechać - uważa mama deskorolkowca.

Chcemy, ale nie u nas

- Konflikty wokół skateparków to problem na większą skalę - z całej Polski nadchodzą sygnały o takich sytuacjach. Zazwyczaj problem jest taki sam, ignorowanie mieszkańców i niefortunna lokalizacja. My nie jesteśmy przeciwni takim inwestycjom. Takie miejsca są świetnym pomysłem, jednak niefortunny wybór lokalizacji szkodzi zarówno mieszkańcom jak i użytkownikom. Chciałbym zaznaczyć, że przewodniczący osiedlowej rady Radosław Ginther mieszka daleko od ulicy Kormoranów, nikt o tym panu ani jego konsultacjach tutaj nie słyszał - twierdzi pan Kamil, mieszkaniec ulicy Kormoranów, który sprzeciwia się budowie skateparku.

Konflikt na osiedlu narasta, a siły zwolenników i przeciwników są wyrównane. Według rozpisanego przetargu inwestycja powinna być zakończona do końca listopada. Ewentualne przenosimy mogą skomplikować, a nawet uniemożliwić inwestycję na osiedlu w ogóle.

- Sprawa była wałkowana od roku, informacje o skateparku pojawiły się w lokalnej prasie, na stronach ratusza, profilu Osowej Góry na Facebooku. Każdy, kto interesuje się wydarzeniami na osiedlu wiedział o tej inwestycji - zauważa Radosław Ginther, przewodniczący Rady Osiedla Osowa Góra. - Uważam, że środek Osowej Góry to dobra lokalizacja. Blisko stąd z Górnego Tarasu, gdzie są już orlik, boiska i basen, i z dolnego tarasu osiedla. osiedle ma 14 tysięcy mieszkańców i nie jest to tylko ulica Kormoranów.

Gdzie był przewodniczący?

- We wtorek było spotkanie z mieszkańcami, przyszły też dzieciaki, które chcą tego skateparku. Szkoda, że z zaproszenia nie skorzystał przewodniczący - zauważa pan Hubert z ul. Kormoranów. - Na spotkaniu tłumaczyliśmy, że nie jesteśmy przeciwni takiemu placowi w ogóle, ale tej konkretnej lokalizacji. O wiele lepiej byłoby, także ze względów bezpieczeństwa, gdyby takie urządzenia stanęły obok szkoły. Tu, pod lasem, nie ma na przykład toalet, nie ma też możliwości rozbudowania takiego skateparku, a dzieciaki same mówiły, że te cztery urządzenia to tylko początek, że powinny być ich więcej - mówi bydgoszczanin.