MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kwitariusz Opałka

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Trzeba mieć coś z głową. Chyba każdemu, kto ostatnio kupował węgiel na opał - obojętnie: miał, orzech czy ekogroszek - szczęka opadła, gdy przyszło wypełnić kwit zawierający oświadczenie, że opał kupowany jest na prywatny użytek, a zatem zwolniony z akcyzy.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Trzeba mieć coś z głową. Chyba każdemu, kto ostatnio kupował węgiel na opał - obojętnie: miał, orzech czy ekogroszek - szczęka opadła, gdy przyszło wypełnić kwit zawierający oświadczenie, że opał kupowany jest na prywatny użytek, a zatem zwolniony z akcyzy. To wymóg unijny i dobrze pasuje do popularnego w Polsce wizerunku urzędnika - eurozjada z Brukseli, który tuczy się na naszej krzywdzie, a zajmuje bzdurami.

Może i prawda. Nie sądzę jednak, by w ramach zabijania nudy eurozjady z Brukseli obmyślały takie szczegóły związane z wypełnianiem formularzy jak ich format i częstotliwość wystawiania. To prawdopodobnie zafundowały nam polozjadki z Warszawy. Tak się pechowo złożyło, że w ostatnich dniach dwa razy nie doczekałem się zamówionego transportu opału ze składnicy i musiałem ratować się pośpiesznym zakupem worków w Castoramie, które wiozłem do domu w bagażniku osobowego auta. Wielkie mi tam zakupy. Raz wrzuciłem na wózek pięć worków ekogoszku, drugim razem - trzy. A za każdym razem niczym pershing startowała do mnie, sterczącego przy kasie, młoda, drobna osóbka z bloczkiem - nie bloczkiem: blokiem czy księgą rachunkową formatu A3. Wyglądała z nią jak Koszałek Opałek.

<!** reklama>Z faktu, że w ogrzewanej hali węgiel był zmrożony na kamień, niczym Sherlock Holmes wydedukowałem, że niedawno musiano go wygrzebać z zimnego magazynu, co z kolei wskazuje na duże zainteresowanie tym towarem. Podejrzewam więc, że pani Koszałek Opałek takich startów do kasy wykonuje kilkadziesiąt dziennie i tym się głównie zajmuje podczas zmiany. Nie widzę też żadnego racjonalnego powodu, by formularz, na którym oprócz sprzedawcy i specyfikacji towaru wpisuje się jedynie imię i nazwisko oraz adres kupującego, musiał być drukiem formatu A3. Na tyle danych i kartka A5 by wystarczyła. Nie wiem wreszcie, dlaczego oświadczenie trzeba za każdym razem pisać od nowa, nawet gdy stale kupuje ta sama osoba, pod ten sam adres. Pomijając kwestie ekologii (papier) i oszczędności materiału, w wyniku tej akcji każdemu szczęśliwemu nabywcy opału po pięciu latach - tak długo ponoć trzeba przechowywać kwit od Koszałka do kontroli skarbowej - urośnie duży model BWM, czyli Bardzo Ważnej Makulatury.

<!** Image 3 align=none alt="Image 185260" sub="Telefon o wypadku na lodzie na Wiśle pod Nowem na kilkanaście godzin poruszył 36 policjantów i strażaków. Okazał się pijackim żartem Fot.: M. Zimny">Trzeba mieć coś z głową. Przed tygodniem, przez niemal całą noc z soboty na niedzielę 36 policjantów i strażaków szukało koło Nowego mężczyzny, który miał spaść z lodu do Wisły podczas przechodzenia przez rzekę. Z Warszawy sprowadzono helikopter, wyposażony w kamerę termowizyjną. Nad ranem poszukiwania przerwano, by wznowić je przed południem. I potem szybko zakończyć. Okazało się bowiem, że zgłoszenie o zaginięciu było... pijackim żartem. We wsi w powiecie kwidzyńskim policja zatrzymała jego sprawców - braci w wieku 20 i 29 lat. Dalszy ciąg tej historii łatwo przewidzieć. Odbędzie się proces, na którym zapadną wyroki skazujące. Bracia zostaną zobowiązani do zwrotu potężnych kosztów niepotrzebnej akcji. Sama praca ściągniętego ze stolicy i używanego przez pięć godzin śmigłowca kosztuje ponad 30 tysięcy złotych. A potem okaże się, że skazani są bezrobotni. Z ojcowizny zaś tyle im zostało, ile nakapało. Za wygłup zapłacą podatnicy.

Dwa dni później policjanci z Poznania przyskrzynili 48-letniego koninianina, który postawił na nogi pracowników sieci hipemarketów Auchan w pięciu miastach, w tym w Bydgoszczy. Ryszard Ł. postraszył ich przez telefon, że w sklepach podłożył bomby. Najbardziej przejęto się w toruńskiej galerii „Copernicus”, gdzie zarządzono ewakuację personelu i klientów oraz przeszukanie pomieszczeń. Centrum nie pracowało przez 2,5 godziny. Ryszard Ł. to już na pewno przypadek psychiatryczny. Od marca ubiegłego roku toczy się przeciwko niemu śledztwo we Wrocławiu w związku z fałszywym alarmem bombowym w innej galerii handlowej. Czy chory psychicznie, maniakalny „bomber” pokryje szkody, które narobił? Wątpię. Za straty sklepu jak zawsze zapłacą klienci.

Trzeba mieć coś z głową. W Bydgoszczy od marca likwidowana jest psychiatryczna izba przyjęć. Kto zapłaci za tę oszczędność?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!