MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cwaniacy szybsi niż kulawe prawo

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Dobrze znam jedną z pań, która drogą kupna weszła w posiadanie skrzyneczki o tajemniczej nazwie „BS-1 biostymulator”. Dziś już pół Polski z grubsza wie, co to jest - a właściwie czym to coś nie jest. Ale jeszcze parę miesięcy temu była to wiedza dostępna wybranym i przekazywana na specjalnych, zamkniętych seansach.

W jaki sposób emisariusze magnetycznej strony mocy docierali do wybrańców, mogę się tylko domyślać. Moja znajoma - nazwijmy ją Zosią - nie jest osobą pasującą do profilu ofiary naciągaczy. Ofiary te najczęściej charakteryzuje się jako staruszków z objawami demencji, o słabym wykształceniu i niewielkich dochodach. Zosia natomiast jest damą w średnim wieku, doskonale wykształconą i piastującą stanowisko, które daje jej wynagrodzenie przekraczające średnią krajową.

Warto dodać, że Zosia jest humanistką, patrzącą na świat nieco idealistycznie. Z tego powodu od czasu do czasu miewa kłopoty w szarym życiu. Parę lat temu jechać musiała aż pod Pniewy, by zwrócić zamówioną za ciężkie pieniądze pościel z wielbłądziej wełny, w której noce miały stać się tasiemcowym serialem pod tytułem „W uzdrowisku”. Zosi udało się wtedy uratować przed finansowym kryzysem. Podejrzewam atoli, że trafiła do bazy danych opatrzonej tytułem „Potencjalne jelenie”. Po latach po tę bazę sięgnęli, kto wie, czy nie ci sami cwaniacy z Wielkopolski, teraz mamiący rodaków leczniczymi skrzyneczkami.

Potem już historia toczyła się wydeptaną ścieżką. Zaproszenie na pokaz w wynajętym mieszkaniu. Czarujący, elokwentni wodzireje. Jeden z nich co rusz obcałowywał dłoń Zosi, robiąc maślane oczy. Nic dziwnego, że w przerwie kilkanaście zaproszonych na pokaz osób rączo popędziło do najbliższego bankomatu, by mieć 400 złotych zaliczki na skrzyneczkę. Zgodnie z zapewnieniami czarusiów, miała ona nie tylko diagnozować chore organy, lecz także leczyć. Wraz z wpłatą zaliczki wybrańcy podpisywali umowę kupna biostymulatora za marne 4000 złociszy.

Zosia ochłonęła następnego dnia. Poradziłem, by nie płaciła ani grosza więcej i zażądała zwrotu zaliczki. Powiedziałem to z wahaniem, obawiając się, czy po czasie Zosi nie przyjdzie dodatkowo zapłacić odsetek. Odetchnąłem, gdy parę tygodni później opublikowano decyzję prezesa Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych Prezes wycofał biostymulator BS-1 z obrotu i użycia, opatrując decyzję uzasadnieniem miażdżącym dla skrzyneczki: „W celu ochrony zdrowia i życia ludzkiego oraz mając na względzie interes społeczny, jakim jest zabezpieczenie rynku przed obecnością na nim wyrobów medycznych, których skuteczności nie potwierdzono”. Sądziłem, że decyzja poskromi chciwość cwaniaków.

Poskromiła tylko na chwilę. Zosia przez telefon dostała wiadomość, że może zwrócić biostymulator i uznać sprawę za zamkniętą. Zażądała zwrotu zaliczki. Na tym rozmowa się skończyła. Minęły kolejne tygodnie. Listonosz przyniósł list polecony. Z jego treści wynika, że cwaniacy z Wielkopolski sprzedali swe wierzytelności innym cwaniakom z Wielkopolski (a może sobie samym?). Inni cwaniacy żądają zaś pełnej spłaty długu. Cóż, pieniądze nie śmierdzą. Dziwne jest natomiast to, że nie śmierdzą nie tylko cwaniakom z Wielkopolski, lecz także miejskiemu rzecznikowi praw konsumenta w Bydgoszczy.

Gdy nasz reporter zwrócił się do rzecznika z prośbą o pomoc dla ofiar takich jak Zosia, otrzymał odpowiedź rozpoczynającą się od zdania: „Dalszy tok postępowania zależy od tego, czy rzeczywiście umowa sprzedaży dotyczyła takiego biostymulatora, jak określono w decyzji”. I oto mamy cenną wskazówkę... dla cwaniaków. Biostymulatorom, które zostały wam w magazynie, dodajcie jeszcze jedną diodę, przechrzcijcie na BS-2 i możecie sprzedawać je dalej. Za miesiąc ten sam produkt nazwijcie BS-3, za dwa miesiące - BS-4. Urząd nie nadąży z wycofywaniem ze sprzedaży kolejnych cudów. A prawo i jego rzecznicy będą po waszej stronie.

Z ostatniej chwili: Czarusie od skrzyneczki bynajmniej nie ostygli w uczuciach do Zosi. Ostatnio dostała od nich eleganckie zaproszenie na „jedyne w swoim rodzaju, rewolucyjne spotkanie, którego tematem będzie zdrowa, ale jakże niezwykle smaczna kuchnia”. Na gości czekają, a jakże, wspaniałe prezenty: m.in. „ultrawytrzymały zegarek” i „najwyższej jakości kule piorące”. Zosia stanowczo twierdzi, że wyleczyła się z takich prezentów. Wciąż jednak nie rozumie, dlaczego rzecznik konsumenta nie reaguje na to, że cwaniacy chcą zmusić oszukanych klientów do zapłaty za biostymulatory BS-1. Według sprzedawcy, miały diagnozować i leczyć, a nie diagnozują i nie leczą. To za mało, by umowa stała się nieważna? Można legalnie sprzedawać auta, które nie jeżdżą, albo suszarki, które nie suszą?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!