Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Para młoda z Torunia i ZUS jak współczesny pan Scrooge - komentuje Jarosław Reszka

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Ślub pod lupą ZUS? To nadgorliwość, ale...
Ślub pod lupą ZUS? To nadgorliwość, ale... Pixabay
Jeszcze niewiele lat temu mówiło się, że z naszym podejściem do pracy nie tylko nie dogonimy azjatyckich tygrysów, ale będziemy pozostawać coraz bardziej w tyle. Co się w międzyczasie zmieniło?

Ostatnio w regionalnej prasie moją uwagę zwróciła iście dickensowska opowiastka o niedoli pewnej pani z Torunia. Jej bohaterka, schorowana na kręgosłup i rwę kulszową, po latach życia na kocią łapę postanowiła zalegalizować swój związek z pewnym panem. Ponoć głównym argumentem za wyprawą na ślubny kobierzec nie był podszept serca, lecz rozumu. Przyszłym oblubieńcom przede wszystkim miało zależeć na tym, by On miał dostęp do Jej dokumentacji medycznej w szpitalu.

Realizm i praktycyzm w tej historii zostały ukarane. Ślub (wyłącznie cywilny) zaplanowano z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Niestety, krótko przed wyznaczoną datą choroba znów dała się we znaki przyszłej pannie młodej. W swym miejscu pracy poszła więc na zwolnienie lekarskie, lecz ślubu, połączonego ze skromnym przyjęciem w domu, nie odwołała.

I jak to w historiach a la Charles Dickens bywa, w otoczeniu bohaterki znalazła się osoba zawistna, która doniosła na świeżo upieczoną małżonkę do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Ten zaś, niczym Ebenezer Scrooge z „Opowieści wigilijnej”, zażądał od kobiety zwrotu nienależnie pobranego zasiłku chorobowego - dokładnie 2387,40 zł.

ZUS, w odróżnieniu od starego Scrooge’a, nie przeszedł później duchowej przemiany. Morał opowiastki na szczęście uratował Sąd Rejonowy w Toruniu, który cofnął decyzję ZUS o zwrocie zasiłku chorobowego. W uzasadnieniu wyroku można m.in. przeczytać o tym, że na zwolnieniu lekarskim lekarz umieścił adnotację „może chodzić”, a nawet - co podnosiła w zeznaniach kobieta - lekarz wręcz zalecił jej krótkie spacery. Jak w sam raz, z domu do Urzędu Stanu Cywilnego, które to miejsca dzieliło w tym przypadku około 30 minut przechadzki. Sąd wziął też pod uwagę zapewnienia, że weselny obiad przygotowała nie ona, lecz pan młody, notabene, z zawodu kucharz.

Mamy zatem w tej historii klasyczny happy-end, w którym życzliwość i empatia sędziego zwyciężają bezduszność i formalizm urzędnika ZUS. Nie powiem, żebym to ostatnie wcielenie dickensowskiego zła specjalnie żałował. Mam jednak wrażenie, że instytucje odkładające na bok współczucie i sympatię, by kierować się wyłącznie literą prawa, choćby bardzo surowego, są nam nadal potrzebne.

Parę miesięcy temu kadrowa w firmie ze zdziwieniem podniosła oczy znad mojego dossier i zapytała: czy to możliwe, że ty nigdy nie byłeś na zwolnieniu lekarskim? Moja teczka personalna obejmowała ostatnie 28 lat aktywności zawodowej. Tak, to prawda nigdy w tym okresie nie byłem na L-4. Co nie znaczy, że nigdy nie czułem się chory. Należę jednak do tego plemiona pracowników, którzy bez względu na samopoczucie robią, co do nich należy. Nie dlatego, żeby broń Boże nie stracić paru złotych z powodu zwolnienia lekarskiego, tylko z poczucia obowiązku.

Oczami wyobraźni widzę już, jak część moich czytelników puka się w tej chwili w czoło. Być może słusznie - nie przesądzam. Być może moja postawa to pracoholizm i marnowanie życia, które ma się tylko jedno. Ba, być może świra mają całe narody, jak Japończycy, którzy w swoim języku mają nawet specjalne określenie na śmierć z przepracowania - karōshi.

Ciekaw jednak jestem, jak ta nasza współczesna pogoń za sybarytyzmem - leniwym i wygodnym stylem życia, korzystaniu z niego bez poświęceń - i w tym samym duchu wychowywanie dzieci - sprawdzi się w nieodległej przyszłości. Czy bon vivant gotów będzie pójść na front, by narażać życie za swój kraj? Czy zakasze rękawy, gdy trzeba będzie odbudować ojczyznę po zniszczeniach? Czy będzie miał siłę, by zacząć od nowa, gdy zrujnuje go kryzys gospodarczy? A może po prostu ucieknie, wyjedzie za granicę? Albo załamie się, jeśli na ucieczkę nie będzie go stać? Obawiam się, że hartu ducha nie wypracujemy w siłowni czy klubie fitness.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera