Bydgoskie podatki... z sufitu

Miejscy geodeci nie informowali Wydziału Podatków Urzędu Miasta o zmianach w bydgoskich nieruchomościach.

<!** Image 3 align=none alt="Image 190816" sub="Mieszkańcy przez kilka lat walczyli o weryfikację nieprawdziwych danych na temat tego garażu. Fot.: Dariusz Bloch">

Takie są ustalenia wojewódzkiego inspektora nadzoru geodezyjnego i kartograficznego. Tracił na tym miejski budżet i podatnicy. Nie wszyscy. Są i tacy, którym urzędnicze zaniedbania przysporzyły korzyści, bo... płacili mniej niż to wynikało z ich stanu posiadania.

<!** reklama>

Sprawa wyszła na jaw dzięki determinacji mieszkańców budynku przy Emilii Plater 17. Kilka lat walczyli o weryfikację nieprawdziwych danych, dotyczących ich nieruchomości. Chodzi o 40-metrowy garaż, który jest samowolą budowlaną. W dokumentach Pomorskiej Spółdzielni Mieszkaniowej (inwestora) w ogóle tego obiektu nie ma, w innych jest i ma 17 metrów kwadratowych. Są też takie, w których ten garaż ma aż 34 metry. - Nieprawdziwe dane podawano z dwóch powodów. Po pierwsze, prawo budowlane zezwalało na wzniesienie parterowego budynku o powierzchni do 35 metrów kwadratowych bez pozwolenia na budowę. Po drugie, ten garaż przekazano w użytkowanie ówczesnemu prezesowi Rady Nadzorczej PSM - sugerowali mieszkańcy budynku przy Emilii Plater. Sprawdzili, że spółdzielnia nadal odprowadza podatek tylko za 17 metrów garażowej powierzchni i wysunęli śmiałą tezę: urzędnicze zaniechanie wyrządza publiczną i prywatną szkodę. Wywodzili, że do poświadczenia nieprawdy doszło w PSM. Złożyli nawet w tej sprawie doniesienie do prokuratury, ale w listopadzie ubiegłego roku dochodzenie umorzono. Domagali się, by Zespół Egzekucji i Orzecznictwa Urzędu Miasta wszczął kontrolę, przeprowadził wizję lokalną z ich udziałem i wyprostował to, co zakłamują geodezyjne papiery, ale i tu natknęli się na

mur obojętności i niemocy

„Informuję, że dane osób kontrolowanych oraz termin kontroli, przeprowadzonych przez zespół, podlegają tajemnicy skarbowej” - taką odpowiedź otrzymali w grudniu od Teresy Śnitko, koordynatorki zespołu.

Wkurzyli się. Skierowali skargi do prezydenta, wojewody oraz Departamentu Mieszkalnictwa Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarski Morskiej. Ruszyła lawina. Tym, co dzieje się w wydziale mienia i geodezji, zainteresował główny geodeta kraju oraz Główny Urząd Nadzoru Budowlanego. Departament mieszkalnictwa zażądał przekazania ministerstwu protokołów z ostatnich lustracji PSM i zamierza się im uważnie przyjrzeć. Wojewoda chce się dowiedzieć od prezydenta, dlaczego zespół egzekucji i orzecznictwa zignorował wniosek mieszkańców o skorygownie zapisów.

W ubiegłym tygodniu Stefan Markowski, wiceprezydent Bydgoszczy, odpowiedział na skargę mieszkańców. - To nasze pierwsze zwycięstwo - cieszą się mieszkańcy.

„Po przeanalizowaniu zebranego materiału dowodowego w sprawie braku informowania organów podatkowych przez wydział mienia i geodezji o wprowadzanych zmianach, mających znaczenie dla wymiaru podatku od nieruchomości skargę tę uznaję za słuszną”- informuje wiceprezydent i zapowiada...

małe trzęsienie ziemi w ratuszu

Miejscy geodeci, zgodnie z zaleceniami wojewódzkiego inspektora nadzoru geodezyjnego i kartograficznego, muszą przeprowadzić weryfikację danych w operacie ewidencji gruntów i budynków, i przekazać wydziałowi podatkowemu informacje o zmianach z ostatnich lat.

- Nastąpiły też zmiany organizacyjne w Urzędzie Miasta, co ułatwi korygowanie wysokości opłat zależnych od zmiany powierzchni nieruchomości, a wobec pracowników wydziału mienia i geodezji prezydent podejmie działania o charakterze dyscyplinującym, zobowiązując ich do bieżącego informowania organu podatkowego o zmianach - mówi Stefan Markowski, który zarzuty mieszkańców budynku wobec zespołu egzekucji uważa za bezprzedmiotowe, bo właśnie go... rozwiązano.