Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Nas? Bohaterów? Prądem?” Trochę pokory

Marek Fabiszewski
Z wizytą na Stadionie Narodowym. Z Ormianami miało być 5:0, a nawet 6:0 - to kolejny dowód, że pycha kroczy przed upadkiem - pisze w felietonie Marek Fabiszewski.

Pamiętacie taką kwestię, którą pod koniec filmu „Sekmisja” wypowiada Maks? „Uwaga, grupa! Kierunek - wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja”.

Marek Fabiszewski
Marek Fabiszewski
Tomasz Czachorowski

Tym powinni kierować się selekcjoner Adam Nawałka i jego piłkarze. Wszak właśnie na wschodzie czeka na nich mundial w 2018 roku. Od początku eliminacji obowiązuje tylko jeden kierunek - Rosja! I ani kroku do tyłu! Jednak od pierwszego meczu (nota bene też na wschodzie, w Kazachstanie) wybrańcy Nawałki mają pod górkę.

Ale od razu dodajmy, że na własne życzenie. Albo przez... pobożne życzenia, aby piłkarski świat zatrzymał się na przełomie czerwca i lipca 2016 roku.

Jeśli nawet kibice cały czas mają tylko jeden punkt odniesienia - francuskie Euro, gdzie kilka miesięcy temu reprezentacja dotarła do ćwierćfinału, a miała duże pretensje o półfinał, a nawet finał! - o tyle piłkarze i opiekun biało-czerwonych powinni patrzeć do przodu i nie liczyć, że szczeście sprzyja lepszym. Raz sprzyja, raz nie, choć faktycznie chyba w żadnej zespołowej grze nie odgrywa tak dużej roli jak właśnie w futbolu.

Przekonali się o tym Polacy we wtorkowy wieczór na Stadionie Narodowym i przed telewizorami. Łut szczęścia po stronie Ormian i bylibyśmy w piekle, brak tego łutu w doliczonym czasie i bylibyśmy daleko od Rosji, głęboko pod kopułą (że tak się wyrażę nawiązując znowu do filmu „Seksmisja”).

Wartość pisarza ocenia się zawsze po drugiej wydanej książce. Bo podobno każdy z nas nosi w sobie książkę i jeśli tylko potrafi zebrać do kupy myśli i ogarnąć jako tako warsztat, to może ją napisać.

Ta koncepcja pasuje mi też do futbolu. Oprócz słynnego „jesteś tyle wart, co twój ostatni mecz” można śmiało dodać, że selekcjoner i pewna grupa piłkarzy z nim współpracujących są tyle warci, co ich drugie, kolejne eliminacje.

Nasi piłkarze przechodzą teraz intensywny okres dojrzewania, nieustanny egzamin, weryfikacji swoich możliwości. Podnieśli wysoko poprzeczkę i muszą potwierdzać swoją wartość. Nawałka zresztą też. Przez dziesięć meczów kwalifikacji do Euro piłkarze przeszli prawie suchą nogą, wygrywając po drodze z Niemcami. Nic dziwnego, że powracających z Francji pechowych ćwierćfinalistów kibice przywitali jak bohaterów narodowych. I tak ich chcieliby nadal postrzegać. Niestety, to już jest inna drużyna, która na otwartym organizmie doświadcza przeciwności losu (np. kontuzje Pazdana i Milika). Co prawda w dwóch meczach na Stadionie Narodowym piłkarze zdobyli komplet punktów, to jednak jest niepokój w narodzie, że coś tu nie gra.

Nie grają przede wszystkim piłkarze, gdzieś się rozlazła ta poprzednia boiskowa dyscyplina, pewność siebie w obronie, cierpliwość w rozgrywaniu ataku pozycyjnego i skuteczne kontry. A wózek ciągnie tylko Lewandowski.

Krytyka zatem jak najbardziej na miejscu. I na nic pretensje rodem z „Seksmisji” - „Nas? Bohaterów? Prądem?!”. Tym bardziej, że na miano bohaterów zasłużyli we wtorkowy wieczór bardziej osłabieni goście. Pod koniec meczu byłem rozdarty. Chciałem tej naszej wygranej, ale tak po ludzku żal mi było Ormian, którzy „gryźli trawę”, choć przez ekspertów „Polsatu” byli skazywani na porażkę 0:5, a nawet 0:6. Trochę pokory!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!