Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwykłe służbowe nie denerwują

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Dariusz Bloch
Problem kupowania przez urzędników nowych samochodów do wożenia siebie w bardzo ważnych urzędowych sprawach jest stary jak świat.

Można się spodziewać, że i tym razem pytania posypią się jak ulęgałki - „a po co mu dwustukonny silnik i klimatyzacja?”; „a po co czujniki cofania? Ja nie mam w swoim piętnastoletnim fordzie, to on też nie musi mieć...” Odpowiedzi na te pytania nie znam, ale chcę trochę - tym razem tego naszego ratusza pobronić. Kto z nas - mając odpowiednie pieniądze - nie kupiłby nowych aut, wiedząc, że utrzymanie starych przez pół roku kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych? Im dalej w las, czyli - im starsze - tym kasy ładować trzeba więcej... A i szefowie miasta taczkami z własnej woli nie mogą jeździć, bo po prostu wzbudzą uśmieszek politowania na twarzach szefów prywatnych firm, bo - jak to mówią: „Jak cię widzą, tak cię piszą”.

Zmierzam do tego, że powoli, i w mieście, i w kraju, zaczynamy auto traktować jak narzędzie pracy, a nie luksus i oznakę dobrobytu. Dlatego służbówki w urzędach już przestają denerwować. O ile są zwyczajne.

PRZECZYTAJ:Sprzedajcie nam nowe samochody, a my wam oddamy nasze stare skody

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!