Podwójna stawka za pracę w niedziele? Zmiany w zakazie handlu rozgrzały internet!

W Sejmie leży projekt ustawy dotyczący zakazu handlu. Ma on być dopuszczalny w pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca, a pracownicy dostaną za ten dzień podwójną stawkę.

Ci wszyscy, którzy chcą niedziel handlowych, niech sobie sami pracują przez siedem dni w tygodniu - komentuje pani Małgorzata, prawdopodobnie właścicielka małego sklepu, pod jednym z artykułów o planach zliberalizowania zakazu. - My z obecnymi niedzielami pracujemy po 9-10 dni pod rząd przez dziewięć godzin na dobę. Zaś podwójne wynagrodzenie oznacza, że trzeba zapłacić podwójny podatek, czyli ile zysku zostanie? Zdrowie jest ważniejsze, a tego „produktu” nie kupisz nawet za milionową wygraną w totka. Pozdrawiam wszystkich, którzy nie mają czasu zrobić zakupów przez sześć dni w tygodniu, gdy sklepy są czynne w godz. 6.00 do 23.00.

Pani Iwona z Bydgoszczy już zapowiada, że jej dwa, osiedlowe sklepy będą w ogóle zamknięte w niedziele, jak zostanie wprowadzony zakaz tylko w co drugą: - Gdy mam podwójnie płacić, oczywiście, nie sobie, bo ja jestem tylko "wielką" właścicielką, i ponieść inne koszty, to mi się nie opłaca otwierać sklepów. Biznes powinien zarabiać, a nie, żeby trzeba było do niego dokładać. I tak jest coraz gorzej konkurować z dyskontami, chociaż w niedziele można było, a jak otworzą wszystkie sklepy klient nie przyjdzie do mnie, a pójdzie do dużej sieci.

- Nie podoba mi się, że sklepy udają wypożyczalnie, ale jak mi zapłacą 200 procent, to chętnie będę pracować w niedziele. Jednak mam obawy, że właściciele będą tak kombinować, żebyśmy w efekcie dostali codzienne stawki, bo przykłady obchodzenia zakazu pokazują, że zawsze coś wymyślą - komentuje Lucyna z Torunia, wieloletnia pracownica handlu.

- Ciekawe, dlaczego inni pracownicy, którzy pracują w niedziele - jak służba zdrowia, policja, straż pożarna, kierowcy komunikacji miejskiej, maszyniści czy pracownicy stacji paliw, kin i teatrów, gastronomii i hotelarstwa - nie mają podwójnej stawki? Oni też mają rodziny, a nad nimi nikt się nie rozczula - pisze pan Maciej.

- Pozamykać sklepy w każdą sobotę i niedzielę. W tygodniu róbcie zakupy, białe krawaty! Czemu nie otworzycie w każdą niedzielę urzędów pracy, skarbowego, miasta, starostwa powiatowego i sądów - chce zaś wiedzieć pani Monika.

Co na ten temat mówi badanie?

Zdaniem 39 proc. ankietowanych w siódmy dzień tygodnia powinny być otwarte. 42 proc. uważa, że należy je zamknąć. 19 proc. nie ma w tej kwestii zdania. Za handlem w niedziele jest 39 proc. kobiet i 40 proc. mężczyzn - wynika z najnowszego badania dlahandlu.pl oraz IBRIS.

Handlowych niedziel najbardziej domagają się mieszkańcy dużych miast (powyżej 500 tys. mieszkańców) - to 54 proc. ankietowanych, osoby z wyższym wykształceniem (44 proc.). Otwarte sklepy chętnie widzieliby młodzi konsumenci (47 proc. wskazań w grupie 18-24 lata).

O tym, że niedziele powinny być wolne od handlu są przekonani przede wszystkim osoby z grupy wiekowej 45-54 lat (50 proc. wskazań), mieszkańcy średnich miast (od 20 do 99 tys. mieszkańców).

• Na tak postawione pytanie „zdecydowanie tak” odpowiedziało 50 proc. respondentów,
• „raczej tak” - 33 proc.,
• „trudno powiedzieć” - 9 proc., „raczej nie” - 5 proc.,
• „zdecydowanie nie” - 4 proc.

Przy okazji przypominamy, że najbliższej niedziela handlowa wypada w tym miesiącu - 28 kwietnia.