MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Znowu mogą na mnie liczyć

Paweł Antonkiewicz
- Mieliśmy doświadczenie w budowie jachtów, ale jeździłem do Gdańska przyglądać się innym - mówi Alojzy Ziołecki, ślusarz z Nakła, budowniczy bydgoskiego jachtu „Solanus”.

- Mieliśmy doświadczenie w budowie jachtów, ale jeździłem do Gdańska przyglądać się innym - mówi Alojzy Ziołecki, ślusarz z Nakła, budowniczy bydgoskiego jachtu „Solanus”.

<!** Image 2 align=none alt="Image 185305" sub="Górki Zachodnie, 1995 rok, „Solanus” po remoncie, za sterem Alojzy Ziołecki, budowniczy jachtu / Fot. Archiwum">To było miłe, kiedy Antoni Bigaj, wiceprezes „Bydgostii”, podczas spotkania w ośrodku kultury z żeglarzami „Solanusa” powiedział, że na sali jest też Alojzy Ziołecki z Nakła, budowniczy tego wspaniałego jachtu&

Bardzo miłe. Znamy się długo, ale ostatnio się nie widywaliśmy. Spotkaliśmy się właśnie w Nakielskim Ośrodku Kultury. Mowa była o żeglarzach i ich słynnym rejsie, a on pamiętał też o mnie&

Ładnie też zabrzmiało to: „Aloś zgodził się budować jacht, ale postawił warunek, żeby nikt się nie wtrącał w to, co robi”.

Tak było, bo tak powiedziałem i nie wtrącali się.<!** reklama>

A skąd u Pana zainteresowanie budową jachtów?

Przypadek. Pracowałem przy konstrukcjach wagonów, a ZNTK były właścicielem zbudowanego w nich jachtu „Euros”. Jacht był słynny, bo przepłynął przylądek Horn i po kilku latach musiał mieć kapitalny remont. I właśnie wtedy wzięli do tego ludzi ze smykałką do wszystkiego i chętnych do pracy. No i wtedy, jako człowiek do czarnej roboty, zacząłem poznawać jachty i uczyć się, jak się je buduje.

W pracy robił Pan konstrukcje wagonów, a po godzinach jacht?

No nie& To były zupełnie inne czasy. Teraz żadna firma, która nie zajmuje się budową jachtów, nie pozwoli sobie na taką produkcję uboczną. Wtedy jednak - a było to początek lat 70. - nie decydował rachunek ekonomiczny. W kombinacie budowlanym w Bydgoszczy powstał w tym czasie jacht z betonu. Ja pracowałem w ZNTK i budowałem jacht, a właściwie wtedy remontowałem.

W 1984 „Euros” wychodząc z portu w Górkach Zachodnich rozbił się na falochronie. Najpierw myślano o jego remoncie&

Okazało się jednak, że to się nie opłaci i zaczęliśmy budować „Zentka”. Ekipą kierował Henio Lewandowski, ale ja już wiedziałem więcej i robiłem na równi z moim brygadzistą, nieżyjącym już Alojzym Szmitem. O ile „Euros”, prototypowy jacht typu J-80, których powstało w kraju kilkadziesiąt, był udaną konstrukcją, to „Zentka” żeglarze nie polubili. Był krótki, beczkowaty, ciężki, powoli pływał, ale przepłynął blisko 20 tysięcy mil i wyszkoliło się na nim wielu żeglarzy. A mnie wiele nauczył, co się wkrótce przydało, bo po „Zentku”, którego zbudowaliśmy w 1985 roku, w 1988 zaczęliśmy „Solanusa”.

Budowa zaczęła się w złym czasie&

Wszystkie nasze jachty były metalowe i z tym materiałem nie było akurat wielkich kłopotów. Brakowało jednak pieniędzy na wyposażenie wnętrz. Trochę się w końcu znalazło, bo w 1990 roku „Zentka” kupił, chyba za 55 ówczesnych milionów, lekarz z Warszawy. Czasy się jednak zmieniły, ludzie w zakładzie bardzo niechętnie patrzyli na to, że wszystkiego brakuje, nie wiadomo, co będzie z firmą, a oni jacht robią... Skutek był taki, że „Solanus” trafił do Kolejowego Klubu Wioślarskiego.

Wyciągnęliście wnioski z „Zentka”?

Mieliśmy doświadczenie w budowie, ale jeździłem do Gdańska przyglądać się innym jachtom. Efekt był taki, że wprowadziliśmy kilka zmian, wszystkie jednak były uzgodnione z nadzorem morskim. Ścięliśmy zaokrąglony dziób, to samo zrobiliśmy z powiększoną rufą, obniżyliśmy też nadbudówkę i ścięliśmy daszek. Dzięki temu jacht zyskał na wyglądzie - co docenili inni żeglarze w porcie - i jeszcze stawiał mniejszy opór wodzie i wiatrowi.

Żeglarze chwalą „Solanusa”...

Bo to dobry jacht. Nie jest to jednostka wyczynowa, więc wolniejsza, ale bezpieczna. Ma głęboki kil z trzema tonami ołowiu, więc nie przewróci się - położy się na wodę, ale wstanie. Może nim płynąć 10 osób.

Pan pływanie też zaczął na nim?

I bardzo mi się spodobało. Zrobiłem patent sternika morskiego i co roku, po każdym wiosennym remoncie, w nagrodę, wypływałem w morze. Pierwszy rejs, po wodowaniu w 1992 roku był do Świnoujścia, a potem Bornholm i Bałtyk. Ostatnie lata miałem przerwę, bo pracowałem na innym wydziale i nie było czasu na remonty i rejsy. Wkrótce jednak idę na emeryturę. W Nakielskim Ośrodku Kultury komandorowi Bigajowi na pytanie, co się ze mną działo odpowiedziałem, że teraz będę wolny i znowu mogą na mnie liczyć. Mam nadzieję, że znowu wypłynę

Alojzy Ziołecki, mieszkaniec Nakła

Ślusarz konstrukcyjny w bydgoskiej firmie PESA (dawniej Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego), budowniczy jachtu „Solanus”, który jako pierwsza polska jednostka z kilkoma nakielanami na pokładzie opłynął obie Ameryki przejściem północno-zachodnim i przez przylądek Horn. Sternik morski, działkowiec, pszczelarz, miłośnik rowerowych i pieszych wędrówek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!