MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zamordował matkę i wuja

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
- Diabeł mi kazał - mówił zatrzymany 22-letni student Łukasz S. Wstępnie przyznał się do zamordowania matki i jej brata. Zginęli od uderzeń kamieniem i łomem w głowy.

- Diabeł mi kazał - mówił zatrzymany 22-letni student Łukasz S. Wstępnie przyznał się do zamordowania matki i jej brata. Zginęli od uderzeń kamieniem i łomem w głowy.

<!** Image 2 align=none alt="Image 181245" sub="- Koszmar nie do pojęcia - mówią Grzegorz Wyczachowski i Józef Wolski. Pokazują na dom, w którym zamordowano Adama G. Dom, który często odwiedzał jego siostrzeniec, Łukasz S. Fot.: Jacek Smarz">Łukasza S. zatrzymali aleksandrowscy policjanci we wtorkowe popołudnie. Weszli do domku przy ul. Strażackiej, gdzie mieszkał 64-letni Adam G., brat matki studenta. Uczynili to po telegramie od policji warszawskiej, która wskazała ten adres jako możliwe miejsce pobytu Łukasza S., podejrzewanego o zamordowanie matki, Marii S. Przyczyną śmierci było najprawdopodobniej uderzenie kamieniem w głowę.

- Zwłoki kobiety w jej warszawskim mieszkaniu znalazł we wtorek jej były mąż. Wskazał jedynego, jego zdaniem, możliwego sprawcę, czyli syna. Natychmiast zaczęliśmy poszukiwania - mówi Agnieszka Hameliusz z Komendy Rejonowej Policji Warszawa Śródmieście.

Syn musiał matkę zabić wcześniej, bo już w piątek pojawił się w Aleksandrowie Kujawskim (na stałe od lat mieszka w Warszawie z matką). Przyjechał do wuja, w domu którego wraz z rodzicami spędził dzieciństwo. - Zawsze był mrukliwy, ale tym razem zachowywał się wyjątkowo dziwnie, bo od piątku ani razu do nas nie zajrzał - mówi pan Leszek, najbliższy sąsiad Adama G., a zarazem chrzestny Łukasza. - We wtorkowe popołudnie zobaczyłem, jak Łukasz wychodzi z domu... przez okno. Z dużą torbą w ręku. Nie potrafił mi wytłumaczyć, dlaczego nie wyszedł przez drzwi. Twierdził, że wraca do Warszawy. Potem pojawiła się policja.

<!** reklama>Możliwe, że wpadka przed chrzestnym spowodowała, że 22-latek wrócił do mieszkania. Gdy policja zapukała do drzwi, otworzył. W środku funkcjonariusze zobaczyli mnóstwo krwi i zwłoki wuja w kuchni. - Straszny widok. Mężczyzna miał roztrzaskaną łomem głowę - relacjonuje pracownik zakładu pogrzebowego.

S. nie stawiał oporu podczas aresztowania. - Diabeł mi kazał - stwierdził tuż po nim. Podczas pierwszego swojego oświadczenia przed śledczymi podał, że leczył się psychiatrycznie. Przyznał się też do morderstwa. Wuja najprawdopodobniej zabił w poniedziałek wieczorem.

- Czy faktycznie się leczył, gdzie i na co, musimy to sprawdzić. Dziś przedstawimy zatrzymanemu zarzuty, a sąd podejmie decyzję o aresztowaniu. Na razie prowadzimy sprawę zabójstwa Adama G. Niewykluczone jednak, że zostanie ona połączona w jedno śledztwo z zabójstwem Marii S. Decyzji spodziewamy się w najbliższych dniach - informuje Artur Kołodziejski, szef Prokuratury Rejonowej w Aleksandrowie.

Maria S. pracowała w bankach w Aleksandrowie i w Warszawie, ostatnio była na rencie. Adam G. był emerytowanym spawaczem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!