Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaczytani w Ostromecku, czyli spędź #urlopwkraju?

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Stragan w Palermo w ostatnią niedzielę - ceny niższe niż u nas...
Stragan w Palermo w ostatnią niedzielę - ceny niższe niż u nas... Fot. Martyna Woźniak
Każdy z nas tęskni do postpandemicznego wypoczynku. Pozostaje tylko otwarte pytanie, gdzie łatwiej teraz... przeżyć.

- Kampania społeczna #urlopwkraju powstała z potrzeby serca i chwili. Chcemy pokazać Wam Polskę od morza aż po Tatry w jej najpiękniejszej odsłonie, zachęcić do odkrywania jej tajemnic, a w ten sposób wesprzeć branżę turystyczną - piszą organizatorzy fejsbukowo - instagramowej akcji, do której dołączyło już od początku wakacji kilkanaście tysięcy Polaków, w tym celebryci. Dzięki temu, media społecznościowe pełne są teraz ślicznych obrazków z wyżyn i nizin, dowodów na to, jak sympatycznie można spędzić letni czas w kraju. Generalnie pomysł i wykonanie bardzo ok, zwłaszcza dla tych, którzy wcześniej zarzucili wszelkie fejsy i insta zdjęciami rachunków za fish and chips nabywanych w nadmorskich i nadjeziornych kurortach. Przykro byłoby generalizować, ale może coś w tym jednak jest, że ci, którym jeszcze kilka tygodni tak wielu z nas okazywało współczucie i zrozumienie z powodu kosztów, które ponieśli przez pandemię, postanowili te koszty odbić sobie właśnie na tych solidaryzujących się z ich kłopotem. Tak się składa, że kojarzę z własnych dawnych wakacyjnych wypraw rodzinnych tę smażalnię w Jastarni, z której gigantyczny rachunek za dwie porcje ryby i frytek z surówką kolportuje się ostatnio na Facebooku najczęściej. I cieszę się, że mnie tam już nie będzie.

Sama mam na razie kłopot innej natury, o ile to normalne, że można wakacje zagraniczne postrzegać w kategoriach kłopotu. Od jakiegoś czasu tak bowiem mam, że w smutne listopadowe wieczory siadam do komputera i wyszukuję okazji samolotowo-hotelowych z nadzieją na realizację najbliższego lata. Tak było i ostatnio, przy czym los zdjął mi z twarzy uśmiech satysfakcji z upolowania niskokosztowych wczasów nad brzegiem Morza Śródziemnego. Zostałam na początku pandemii z pieniędzmi wydanymi na samolot i współczującymi minami znajomych, którym trudno sobie było wyobrazić, że rzeczywiście chcę TO zrobić. Kiedy już doczekałam informacji, że wpuszczają do samolotów, a Polacy mogą zostać nawet z nich wypuszczeni do Grecji, poczułam się nieco lepiej, choć - oczywiście - ciągle jeszcze niezbyt komfortowo (zwłaszcza, że ciągle chodzi o plany wypoczynkowe, a nie galery). Z pomocą przyszło mi własne dziecko, sondujące od kilku dni na własnej skórze włoskie wakacje. Włochy?! Brawura, którą tłumaczyć może tylko młodość, prawda?... A może jednak wspomnienie tego rachunku znad Bałtyku i zestawienie kosztów własnej podróży (900 zł za samolot i tydzień w hotelu ze śniadaniem na głowę). Opustoszałe lotnisko, kolory i zapachy taniego jedzenia, wszechobecna życzliwość lokalsów. Z drugiej strony jednak i uważność na niepokojące sygnały: po przylocie nikt nie mierzy temperatury przyjezdnym, nie chce formularzy lokalizacyjnych, ludzie tłoczą się swojsko w barach i nie rezygnują z serdecznego obściskiwania swoich i obcych... Mam więc jednak nadzieję, że i ja, i dziecko, pojedziemy i wrócimy, nacieszone wrażeniami i zdrowe. Dla swojego i po swojemu zarabiających na #urlopzagranicą dobra.

Tymczasem minionej niedzieli, podczas rytualnego spaceru w Ostromecku, dostrzegłam przesympatyczny obrazek. Wraz ze mną do pałacowego parku dotarła para w średnim wieku wyposażona w krzesełka turystyczne. Pogratulowałam przezorności w myślach, bo poprzednim razem odbiłam się (a raczej znużone łażeniem nogi) od remontowanego tarasu pałacu, który znacznie ograniczył miejsca siedzące w okolicy. Jako że i para z krzesełkami, i moja para już nie łapiemy się na polegiwanie na kocach na ostromeckim trawniku, doceniłam tę zapobiegliwość. Zwłaszcza w drodze powrotnej, gdy zobaczyłam państwa na krzesełkach nad brzegiem stawu, malowniczo wpasowanych z książkami w perspektywę drzew i kaczeńców. Tak błogo wyglądali przy tej piknikowej lekturze, że aż zrezygnowałam ze zrobienia ilustracji do tego felietonu. Nie po to wymyślili sobie taki #urlopwkraju, żeby im włazić w paradę. Do następnego spotkania w domowych okolicznościach przyrody!

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera