Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna jest kobietą

Redakcja
Tak już mamy, że dosyć łatwo przychodzi nam tłumaczenie sobie, dlaczego robimy coś paskudnego. Zawsze przecież znajdzie się jakaś wyższa racja czy mniejsze zło...

I zawsze potrafimy sobie wszystko cudnie zracjonalizować. Ludzka rzecz. Pewnie inaczej nasze sumienie wymęczyłoby nas do cna, więc to trochę taki smutny bezpiecznik.

„Niewinne” to film o kobietach. Bardzo różnych. Jedna z nich właśnie wybiera w życiu źle, choć nie z wrodzonej podłości, a próbując wziąć na siebie odpowiedzialność za innych. Wybiera zło, którego nie daje rady unieść, bo w końcu nawet to racjonalizowanie i usypianie sumienia ma swoje granice... To jedna z głównych osi „Niewinnych”, ale nie jedyna. Z czasem nawet ciekawsze staje się choćby zwarcie dwóch światów - tego pełnego duchowości i wiary, w który wkracza okrucieństwo realu, i tego oświeconego, który zderza się z siłą religią. I oczywiście wiara obu stron we własne dogmaty zaczyna się chwiać. Bo nic tak nie uderza w jakąkolwiek ortodoksję, jak wyjście poza nią choć na chwilkę.

Choć „Niewinne” skłaniają nas do gdybania na różne tematy, i choć drążą poruszający temat, to ani nie burzą w nas krwi, ani nie rozdrapują ran. Dlaczego więc ogląda się je tak dobrze? I dzięki subtelności w pokazywaniu problemów - bo przecież nawet zderzenie wiary i rozumu można było sprzedać z przytupem - i dzięki aktorstwu. Lou de Laage w roli komunizującej, francuskiej lekarki robi wrażenie, ale nasze gwiazdy - Agata Kulesza czy Agata Buzek - to mistrzostwo świata. Zresztą, jak to zwykle w takich okolicznościach przyrody bywa, kiedy na ekranie mamy aktorskie wyścigi paru heroin, to poziom generalnie rusza w górę, więc czy to Joannie Kulig, czy Annie Próchniak też nie można niczego zarzucić. Grając zakonnice upodobnione do siebie ubiorem budują niezwykle różnorodne portrety. Od sióstr całkowicie oddanych Bogu, które zrezygnowały z własnej kobiecości i dla których to, co stało się z ich ciałami to wyjątkowa trauma, aż po kobiety, które w klasztorze znalazły się przypadkiem i ich wątpliwości mają zupełnie inny charakter.

Tak więc akcja „Niewinnych” toczy się w Polsce, tuż po wojnie. Do lekarki, pracującej w misji francuskiego czerwonego krzyża, dociera zakonnica z pobliskiego klasztoru. Okazuje się że siostry zostały wielokrotnie zgwałcone przez bandy pijanych żołnierzy sowieckich. Kilka z nich jest w ciąży. Jeśli sprawa wyjdzie na jaw, władze zapewne zamkną klasztor.

Wojnę postrzegamy zazwyczaj z punktu widzenia mężczyzn. Tych z karabinami, na frontach i barykadach, heroicznych albo podłych. A kobiety? Ostatecznie to one przecież w dużej mierze ponoszą koszty, one są ofiarami, one zgadzać się muszą na to mniejsze zło i łamać zasady, w które wierzą. Tę wojnę kobiet podano nam tu w nienachalny, subtelny sposób. Jak wszystko zresztą. Bo „Niewinne” choć dotykają trudnego momentu w dziejach, nie skupiają się na kwestiach historycznych, narodowych czy politycznych. Skupiają się na ludziach.CP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!