Nieliczni odzyskują skradzione auto. Przykład z Lubicza to chlubny wyjątek

Do kradzieży hondy civic doszło kilka dni temu w Lubiczu. Poszkodowana kobieta pojechała autem do pracy, a po kilku godzinach stwierdziła jego zniknięcie.

Na rozwiązanie sprawy policjanci potrzebowali zaledwie trzech dni. Sprawcę zatrzymano w Złotorii, a w okolicznych lasach odnaleziono auto.

Kobieta może mówić o dużym szczęściu, ponieważ podobne sprawy w Toruniu rzadko kończą się happy endem. Wykrywalność wynosi zaledwie 21 procent.

PRZECZYTAJ:Dawcy na granicy

O niskiej wykrywalności mogli się przekonać właściciele granatowej skody fabia, która w nocy z 15 na 16 lutego odjechała z parkingu przy ulicy Lelewela. Torunianie nadal czekają na wynik śledztwa.

- Z każdym dniem mamy coraz mniejsze nadzieje na odzyskanie auta - przyznaje właściciel pojazdu.

- Jeśli chodzi o proces wykrywczy, są to dość skomplikowane sprawy - mówił niedawno mł. insp. Maciej Lewandowski, p.o. komendanta miejskiego policji w Toruniu. - Kradzieżami zajmują się najczęściej wyspecjalizowane grupy przestępcze, dlatego sporo musimy się napracować, żeby zatrzymać sprawców.

Z 79 kradzieży stwierdzonych w ubiegłym roku policja rozwiązała 17 spraw. W tym roku mundurowi stwierdzili już 12 przypadków kradzieży.

- Zdarzają się przypadki, że najpierw ktoś zawiadomi nas o kradzieży, a następnie auto odnajdujemy pod galerią albo kilka ulic dalej, bo ktoś zapomniał, gdzie zaparkował - przyznaje podinsp. Wioletta Dąbrowska z zespołu prasowego policji. - Są też przypadki, kiedy ktoś składa zawiadomienie o kradzieży, a potem okazuje się, że auto zostało na przykład sprzedane na części.

Jednak sytuacja z kradzieżami aut w Toruniu i tak się poprawia. Jeszcze dwa lata temu w mieście ginęło ponad sto samochodów rocznie! Obecnie policja ma do czynienia z dużo mniejszą liczbą podobnych przypadków.