MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To trzeba wyjaśnić! Dyrekcja szpitala prowadzi wewnętrzne postępowanie w sprawie znalezionego łożyska płodowego

Małgorzata Pieczyńska
Małgorzata Pieczyńska
- Wbrew pierwotnym ustaleniom, znalezione łożysko pochodzi od pacjentki naszego szpitala -  przyznała Anna Lewandowska,  dyrektor szpitala miejskiego
- Wbrew pierwotnym ustaleniom, znalezione łożysko pochodzi od pacjentki naszego szpitala - przyznała Anna Lewandowska, dyrektor szpitala miejskiego Tomasz Czachorowski
- Winni poniosą konsekwencje - zapewnia Anna Lewandowska, dyrektor naczelna szpitala miejskiego, na którego terenie znaleziono łożysko płodowe, pochodzące od jednej z pacjentek lecznicy.

Do zdarzenia doszło tydzień temu, we wtorek. Łożysko na trawniku przed szpitalem na Kapuściskach znalazł pracownik ochrony podczas porannego obchodu. Zdaniem lekarzy, płód mógł mieć 20-28 tygodni - był wcześniakiem. Już wtedy policja nie wykluczała, że łożysko po porodzie mogło zostać źle zabezpieczone przez pracowników firmy, zajmującej się wywozem odpadów medycznych. W piątek wieczorem policjanci poinformowali o wynikach badań laboratoryjnych. Jak pisaliśmy, potwierdziło się, że łożysko pochodziło od jednej z pacjentek tej placówki. - Prowadzimy dochodzenie w tej sprawie, aby wyjaśnić wszelkie okoliczności zdarzenia - powiedział nam nadkomisarz Maciej Daszkiewicz z Zespołu Prasowego KWP w Bydgoszczy.
[break]
Wczoraj oświadczenie w tej sprawie wydała także Anna Lewandowska, dyrektor naczelna szpitala, która tuż po zdarzeniu stwierdziła, że łożysko płodowe nie jest odpadem medycznym z prowadzonej przez nią placówki. - Sprawdziliśmy wszystko dokładnie - zapewniała. Wczoraj przyznała: - Wbrew pierwotnym ustaleniom, znalezione łożysko pochodzi od pacjentki naszego szpitala. Poród nastąpił 27 października około godziny 10. Pacjentka od pierwszej chwili przyjęcia do szpitala otoczona była należytą opieką personelu. Miała zapewnione komfortowe warunki hospitalizacji, a sam poród był fizjologiczny, czyli nastąpił siłami natury, bez jakichkolwiek komplikacji. Szpital otoczył też odpowiednią opieką dziecko pacjentki. Tym samym łączenie zdarzenia z jakimkolwiek zagrożeniem zdrowia pacjentów jest bezprzedmiotowe.

„Przypadek jednostkowy”

Jak się dowiedzieliśmy, szpital prowadzi wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, dotyczące utylizacji odpadów medycznych, pochodzących z tej placówki. Profesor Mariusz Dubiel, ordynator oddziału klinicznego ginekologii, położnictwa i patologii ciąży, został zobowiązany do wyjaśnienia, w jaki sposób doszło do tak bulwersującego zdarzenia. - W przypadku stwierdzenia zaniedbań w realizacji obowiązującej procedury gospodarowania i unieszkodliwiania odpadów medycznych, wobec osób odpowiedzialnych zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje służbowe. Chciałabym podkreślić, że mamy do czynienia z jednostkowym przypadkiem. Taka sytuacja nie miała miejsca nigdy wcześniej. Na razie przedwczesne jest wyciąganie jakichkolwiek wniosków, co do tego zdarzenia. Konieczne jest uzyskanie wyjaśnień, między innymi, od podmiotu prywatnego, który zgodnie z umową odbiera ze szpitala odpady medyczne - napisała w oświadczeniu dyrektor Anna Lewandowska.
Organem prowadzącym szpital miejski jest bydgoski ratusz. - Mogę zapewnić, że będziemy współpracowali z policją i dyrekcją szpitala, aby sprawę wyjaśnić - mówi Piotr Kurek, dyrektor Biura Obsługi Mediów Urzędu Miasta Bydgoszczy.

Jak jest w innych lecznicach?

Sprawdziliśmy, jak w innych bydgoskich lecznicach wygląda utylizacja odpadów medycznych.
- Przepisy w zakresie postępowania odpadami medycznymi reguluje rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie szczegółowego sposobu postępowania z odpadami medycznymi oraz wewnętrzna procedura szpitala - mówi Marta Laska, rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Jurasza. - Odpady medyczne są grupowane w odpowiednie worki lub pojemniki. Każde opakowanie jest oznakowane. Zawiera: kod odpadów w nim przechowywanych, kod szpitala, siedzibę wytwórcy odpadu, datę i godzinę otwarcia oraz datę i godzinę zamknięcia. Wywóz odpadów organizowany jest w sposób wykluczający ryzyko lub zagrożenie dla personelu, pacjentów czy też osób odwiedzających. Nasi pracownicy odpowiadają za przechowywanie i transport wewnętrzny odpadów medycznych na terenie szpitala. Prowadzą też rejestr odpadów i są odpowiedzialni za ich prawidłowy odbiór ze szpitala przez firmę zewnętrzną, która zajmuje się ich utylizacją - dodaje.
Podobnie jest w Szpitalu Uniwersyteckim nr 2 im. Biziela. - Części ciała, organy, pojemniki na krew oraz konserwanty, służące do jej przechowywania. wkładane są do worków czerwonych. Worki opisane są rodzajem odpadu, miejscem pochodzenia, datą zamknięcia oraz podpisem osoby zamykającej. Transportowane są w zamkniętych pojemnikach do magazynu odpadów medycznych, skąd odbiera je firma zewnętrzna - mówi Kamila Wiecińska, rzeczniczka lecznicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!