MKTG SR - pasek na kartach artykułów

“Sprawa Colliniego”, premiera HBO GO – czyli życie uczy, że jakie prawo, taka sprawiedliwość

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski

Niemcy uchodzą za kraj, który rozliczył się ze swoją paskudną historią mistrzowsko, a nawet lepiej. Zbrodnie przetrawił, wnioski wyciągnął i z radością ruszył w nowy świat, budując swoje multi-kulti, gdzie każdy każdemu bratem. Tyle, że w realu wygląda to oczywiście nieco inaczej. “Sprawa Colliniego” – ekranizacja głośnej parę lat temu powieści Ferdinanda von Schiracha – mówi, że nawet mocno inaczej. No ale w końcu uporanie się z własną historią, to sprawa arcytrudna. My na przykład tak całkiem zgrabnie rozliczyliśmy się z komunizmem? Naprawdę ci źli zapłacili, a ci dobrzy wypłynęli na wierzch i żyli długo i szczęśliwie?

W kinach znowu smętnie się zrobiło, żeby nie powiedzieć pandemicznie - po dwóch tygodniach jakich-takich premier znowu zaczęła się susza. Sięgnijmy więc do serwisów VOD, gdzie pojawiło się parę ciekawostek. Ot, choćby właśnie “Sprawa Colliniego” w HBO GO – nie arcydzieło, ale przyzwoite, niemieckie kino – solidne jak solidny niemiecki samochód. Ba, do tego odjeżdżające w filozoficzne klimaty i stawiające pytania ważkie, co dziś w rozrywkowym kinie - tonącym w bajdurzeniu o superbohaterach i wampirach - rzadkie jest bardzo.

A jakie pytania? Ot, choćby o to, czy można być państwem prawa, ale nie być państwem sprawiedliwym? A oczywiście, że można, wystarczy stworzyć niesprawiedliwe prawo, którego potem będzie się przestrzegać do krwi ostatniej... Albo pytanie o to, czy zbrodnia może być usprawiedliwiona okolicznościami? Albo o to, czy po okresie totalitaryzmów nie za daleko poszliśmy w rozgrzeszaniu grzeszników? Twórcy “Sprawy Colliniego” twierdzą, że i owszem – pokazując, jak wykorzystano do tego mechanizmy państwa prawa... I na tym niestety trzeba zakończyć, żeby nie za wiele zdradzić, bo choć film na tajemnicy się nie opiera całkowicie, to troszeczkę na pewno.

Tak więc oglądamy niezwykły proces. Bogaty przemysłowiec został zastrzelony, a morderca, starszy pan, milczy. Nikt nie wie, dlaczego zabił. Sprawę dostaje adwokat z urzędu, Turek z pochodzenia, niegdyś przez zamordowanego przemysłowca wychowany. Musi się zmierzyć i z prokuraturą, i z bogatą rodziną z jej cudnym adwokatem. No a przede wszystkim musi odkryć, dlaczego starszy pan został mordercą.

Film jest klarownie rozpisany i nieźle zagrany – ogląda się go więc bez bólu, nie drażnią nawet prawnicze wtręty. Z europejskiej rozprawy udało się o dziwo wykrzesać emocje, co jest rzadkie, bo to nie Ameryka z jej ławą przysięgłych. Mocno drewniane są retrospekcje, jak z przerysowanych kostiumowych seriali, do tego na koniec film płynie w naiwności i ckliwości. Ale nie czepiajmy się, bo generalnie jest naprawdę przyzwoicie. Aktorzy? Jest tu gromadka ciekawych, niemieckich i włoskich aktorów – jak pani Lara, pan Lauterbach czy pan Nero - którzy robotę wykonują jak trzeba. No i są takim uroczym powiewem świeżości, po tych samych hollywoodzkich buźkach, które oglądamy na okrągło.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: “Sprawa Colliniego”, premiera HBO GO – czyli życie uczy, że jakie prawo, taka sprawiedliwość - Nowości Dziennik Toruński