Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarz z regionu robi karierę w Angoli [ZDJĘCIA]

Paweł Kędzia
Jacek Magdziński jest jedynym Polakiem występującym w Afryce, a trzecim w historii
Jacek Magdziński jest jedynym Polakiem występującym w Afryce, a trzecim w historii Nadesłane
Grał w lokalnym Promieniu i zastanawiał się, czy nie zawiesić już butów na kołku. Jednak za pośrednictwem Facebooka otrzymał propozycję gry w dalekiej Angoli. - Chyba w Anglii - nie mogli się nadziwić znajomi. Kiedy zażartował o krowach zapisanych w kontrakcie w ramach wynagrodzenia, wielu uwierzyło.

Koledzy nadal wspominają, jak kilka lat temu Jacek Magdziński usiadł na ławce rezerwowych w Pucharze UEFA (obecnie Liga Europy) i czekali na jego debiut. Tak się jednak nie stało. Od tego czasu piłkarz grał w wielu klubach (m.in. Zawiszy), również na Zachodzie. Po odejściu z pierwszoligowej Puszczy Niepołomice wylądował w rodzimym czwartoligowym Promieniu Kowalewo Pomorskie.

- W tym czasie myślałem o czymś innym, rozpoczęciu życia po życiu, jak to się mówi. Chciałem otworzyć własny biznes - przyznaje.

Wiedziałem, że polecę

Wtedy na Facebooku dostał zaproszenie od nieznajomego, który w późniejszej rozmowie telefonicznej zaproponował mu wyjazd do Angoli.

- Zadzwonił Ersan Parlatan z Niemiec, który szukał wzmocnień dla swojego przyjaciela Ekrema Asma, ówczesnego trenera Akademiki do Lobito. Szukał piłkarzy, którzy rozwiązali kontrakty w pierwszej lidze, i tak trafił do mnie. Przyjechał z rodziną do Torunia, obejrzał mój mecz na żywo - opowiada Jacek Magdziński. - Ale tak naprawdę uwierzyłem w to wszystko dopiero wtedy, kiedy dostałem bilet lotniczy.

O wyjeździe rozmawiał z wykładowcą i koleżanką, która pełniła misję w Afryce.

- Od samego początku wiedziałem, że polecę i szukałem tylko potwierdzenia - zapewnia.

Tata początkowo sam zachęcał syna do wyjazdu, ale zmienił zdanie, kiedy zrobiło się głośno o eboli w Afryce. W przeciwieństwie do znajomych, którzy od początku popierali decyzję Jacka.

- Podszedł na treningu i pochwalił się, że dostał propozycję z Angoli. „Chyba z Anglii” - próbowałem go poprawić, ale on potwierdził, że chodzi o Afrykę - wspomina Krzysztof Kiełbowicz, przyjaciel Jacka. - Powiedziałem mu: „jedź, to jest przygoda”. Byłem pewien, że sobie poradzi. Ma silną psychikę, nie brakuje mu umiejętności. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że po trzech miesiącach z klubu zostali odprawieni wszyscy Europejczycy. Oprócz niego.

Koledzy śledzą jego występy. W dobie internetu nie jest to trudne, choć transmisji na żywo jeszcze nie widzieli.

Jacek jest jedynym Polakiem występującym w Afryce, a trzecim w historii. Dla Europejczyków warunki są tutaj trudne. Do upałów już się przyzwyczaił. Do tego stopnia, że kiedy wraca do Polski, jest mu po prostu zimno.

- W Angoli najgorsza jest pierwsza część roku, gdy upały przekraczają 40 stopni. Później warunki do gry w piłkę są idealne, a poranne treningi odbywają się nawet przy lekkiej rosie. Po przyjeździe, a ostatnio przesiedziałem w Afryce siedem miesięcy, od razu rozbolało mnie gardło - śmieje się Jacek.

Jak mówi, Polacy generalnie mają niewielkie pojęcie o Afryce.

- Kiedy zażartowałem o krowach wpisanych w kontrakcie, wiele osób potraktowało to poważnie. Chociaż fakt, że krowa w Angoli to solidny kapitał - przyznaje.

Groźna wizja malarii

Stojąc w afrykańskich korkach można kupić nie tylko napoje i jedzenie, ale też meble czy sprzęt elektroniczny.

- Na początku wszystko było dla mnie nowe - podkreśla piłkarz. - Na Zachodzie wszystko jest zorganizowane, zupełnie inaczej niż tutaj. Trzeba złapać luz, bo wielogodzinne opóźnienia autobusów, samolotów czy ludzi są tutaj normą.

Jacek Magdziński przyznaje jednak, że przeżył także chwile grozy, bo podejrzewano u niego malarię.

- Przed wyjazdem przyjąłem osiem szczepionek na choroby, których można się nabawić w Angoli. Jednak na malarię nie ma szczepionki. Można przyjmować tabletki, ale przy długotrwałym pobycie odradził mi to lekarz - wspomina. - Podczas jednego z badań ktoś źle odczytał moje wyniki i stwierdził, że zachorowałem na malarię. Przyjąłem nawet serię leków. Lekarz, do którego trafiłem, obejrzał wyniki i stwierdził, że nie choruję. Na szczęście.

Jedyny biały w lidze
Trenerzy, którzy pracowali w afrykańskich, krajach zwracali uwagę, że gdzieniegdzie dużą rolę odgrywają szamani. Zatrudniało ich wiele drużyn. Zakopywali pod bramkami talizmany, które miały zagwarantować powodzenie drużynie.

- W Angoli nie ma czegoś takiego - zapewnia piłkarz. - Natomiast na trybunach jest kolorowo. Przychodzą kibice, niektórzy cali wymalowani i w ludowych strojach z liści, zakrywających tylko pewnie części ciała, i biorąc do ust benzynę dosłownie plują ogniem. Ten folklor przenosi się także do szatni. Po strzelonych golach zawodnicy skaczą i tańczą kuduru. Próbuję naśladować te ich ruchy.

Jacek Magdziński w Angoli ma już grupę przyjaciół - zarówno wśród miejscowych, jak i Polaków, którzy prowadzą tam biznes: budują szkoły i osiedla. Początkowo w Akademice trzymał się z Europejczykami, ale ci szybko wrócili do siebie. I został sam. Jedyny biały w lidze.

- Wszyscy wiedzieli, że mundeles, czyli biały z Akademiki, to jestem ja - wspomina. - W obecnym klubie są Portugalczycy i Brazylijczycy, więc nie jest już jedynym białym.

Po świetnym sezonie w Akademice, gdy strzelił 10 bramek i przyczynił się do utrzymania w najwyższej lidze, w kolejnym klubie - Progresso - nabawił się kontuzji. Obecnie występuje w Benfice Luanda, stolicy kraju.

- Liczę, że w nadchodzącym sezonie wrócę do formy i jeszcze coś sobie udowodnię - zapowiada.

Dla trzydziestolatka koniec kariery jest bliżej niż dalej. Ale Jacek Magdziński ma już plan.

- Jeszcze za czasów gry w Zawiszy Bydgoszcz studiowałem zarządzania sportem na WSG. Niedawno skończyłem studia menedżerskie. Pojawił się projekt, w którym uczestniczy dwóch moich kolegów. Znany kibicom z Torunia Grzegorz Mania zrobił aplikację i specjalizuje się w prawie sportowym. Michał Wirkus prowadzi Football Acadamy. W tym przedsięwzięciu chodzi o to, by kierować karierami młodych zawodników, kierując ich również na rynek afrykański - dodaje Jacek Magdziński. - Obecnie jestem czynnym zawodnikiem i nie mogę działać, ale widzę się w tej branży. Lubię organizować, kierować, zarządzać, rozmawiać. Jest takie powiedzenie, że jeżeli robisz to, co kochasz, to nie przepracujesz ani jednego dnia w swoim życiu. Ja kocham piłkę i chcę w tym kierunku pokierować swoje dalsze życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Piłkarz z regionu robi karierę w Angoli [ZDJĘCIA] - Nowości Dziennik Toruński