Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski dzień w Tour de France! Mamy wygraną i 2. miejsce!

jp, aip
Maciej Bodnar trzecim Polakiem z etapowym zwycięstwem w najważniejszym wyścigu roku. Michał Kwiatkowski tylko sekundę wolniejszy! Cały wyścig dla Chrisa Froome'a.

Trasa czasówki była trudna: co prawda tylko nieco ponad 20 km, ale z bardzo wymagającym podjazdem w środku dystansu. Polak poradził sobie świetnie z tym wyzwaniem i z wysoką temperatura. Pierwsza czasówka w Dusseldorfie nie była dla udana dla czterokrotnego mistrza Polski w tej konkurencji i dlatego bardzo mu zależało na sukcesie w Marsylii.

Maciej Bodnar wystartował jako pierwszy z Polaków. Czas na mecie - 28.15, zdecydowanie lepszy od poprzedników. Były mistrz świata Vasily Kiryienka (Sky) stracił ponad minutę. Za chwilę finiszował kolejny były mistrza świata w jeździe indywidualnej Tony Martin (Katiusza), ale i Niemiec był gorszy o 14 sekund. W tym momencie zapachniało etapowym zwycięstwem Polaka, ale trzeba było poczekać na czołówkę, a zwłaszcza na Chrisa Froome'a.

Groźnym rywalem Bodnara okazał się Michał Kwiatkowski, który w czerwcu przecież pokonał zdecydowanie rywala w mistrzostwach Polski. Na pierwszym pomiarze czasu kolarz Sky był o 6 sekund szybszy. Na drugim, tuż po podjeździe, różnica stopniała do sekundy. Na progu Stade Velodrome, gdzie usytuowaną start i metę, wydawało się, że to "Kwiatek" będzie minimalnie szybszy, ale zabrakło mu dokładnie 1,15 sekundy! Bodnar pozostał na fotelu dla lidera i odhaczał kolejnych kolarzy.

Zgodnie z oczekiwaniami, najgroźniejszy okazał się Chris Froome. Do końca walczył, ale na mecie stracił do Bodnara 6 sekund i zajął tylko 3. miejsce.

Mało kto tak zasłużył na sukces. Blisko etapowego sukcesu Bodnar był już bowiem w ubiegłym tygodniu na 11. etapie. Kibice latami będą pamiętać jego samotną i heroiczną walkę z peletonem po trwającej ponad 200 km ucieczce. Przegrał dopiero jakieś 240 m przed metą. Od soboty o tamtym wydarzeniu na pewno nie będzie pamiętał.

W rywalizacji o żółtą koszulkę Froome znokautował rywali. Jest jednak cień na żółtej koszulce, Brytyjczyk jest siódmym kolarzem w historii, który wygrywa wyścig bez etapowego sukcesu. Ostatni raz taki wyścig miał miejsce w 1990 roku (Greg LeMond). W 2006 roku takim "pechowym" triumfatorem był jeszcze Oscar Pereiro, ale wtedy wyścig wygrał Floyd Landis, który został kilka tygodni później zdyskwalifikowany za doping.

Bardzo ciekawa była rywalizacja o podium. W czasówce drugie miejsce w klasyfikacji generalnej zapewnił sobie Rigoberto Uran (Cannondale), a Romain Bardet (AG2R) 3., zaledwie o sekundę przed Mikelem Landą (Sky).

W niedzielę etap przyjaźni do Paryża, w którym rywalizować będą sprinterzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!