MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spójnia Stargard rozbiła Anwil Włocławek. Półfinalistę poznamy we wtorek [ZDJĘCIA]

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
PGE Spójnia Stargard lepsza od Anwilu Włocławek w czwartym meczu ćwierćfinału Orlen Basket Ligi.
PGE Spójnia Stargard lepsza od Anwilu Włocławek w czwartym meczu ćwierćfinału Orlen Basket Ligi. Tadeusz Surma
PGE Spójnia Stargard pokonała na swoim parkiecie Anwil Włocławek w czwartym meczu ćwierćfinału Orlen Basket Ligi i wyrównała stan rywalizacji. O sukcesie Spójni przesądziła gra w pierwszej połowie meczu.

Przed rokiem Spójnia też grała w ćwierćfinale, ale po ledwie trzech meczach z Legią Warszawa zakończyła sezon. Pozostał niedosyt. W tym roku stargardzianie chcieli zrobić krok do przodu. Takim małym kroczkiem miała być choćby jedna wygrana z Anwilem w ćwierćfinałach.

W czwartek to się udało. Po zaciętym spotkaniu Spójnia w końcu zagrała skutecznie w końcówce i wygrała z faworyzowanym Anwilem. Po raz pierwszy w całym sezonie, ale jakże to było cenne zwycięstwo.

W sobotę zespoły zagrały po raz czwarty. W składzie Spójni bez zmian w wyjściowym składzie, a po stronie gości – roszady. Na rezerwie pozostali Kamil Łączyński, Sasa Dimec i Jakub Garbacz, a od początku zagrali: Amir Bell, Kalif Young oraz Janari Joesaar. Dość szybko okazało się, że zmiany nie przyniosły pozytywnego efektu, a nerwowość w grze gości brała górę. Spójnia po 7. minutach prowadziła 14:4 i trener Przemysław Frasunkiewicz musiał poprosić o czas.

Po wznowieniu gry za trzy trafił Joesaar, ale Spójnia trzymała przewagę. Grała dobrze, szukała pozycji, nie pozwalała sobie na nonszalancję. I tak też prezentowała się na początku drugiej kwarty. Anwil potrafił zbliżyć się na 5 punktów, ale po rzutach Stephena Browna i Karola Gruszeckiego znów było dwucyfrowo – 32:22.

Goście nie wiedzieli jak się dobrać do Spójni, grali zbyt wolno, schematycznie, a przy bardzo aktywnej obronie gospodarzy – nie punktowali. Stargardzianie uruchamiali kontry i jeszcze przed przerwą mogli wyjść na 20-punktowe prowadzenie. Nie udało się, ale wynik 45:27 musiał budzić szacunek.

Zaraz na początku III kwarty Spójnia prowadziła różnicą 21 punktów, ale Anwil pokazał charakter. Przede wszystkim zaczął lepiej bronić. Zmuszał stargardzian do oddawania rzutów z trudnych pozycji, więc były pudła i ten dystans zaczął topnieć. Trener Sebastian Machowski w 25. minucie (52:41) musiał poprosić o czas na naradę.

Na chwilę wskazówki zaprocentowały, ale goście mieli lepszy rytm. W kontrze sfaulowany był Tomas Kyzlink i wykorzystał oba rzuty. Spójnia w 27. minucie prowadziła 56:47. Po stronie gospodarzy za trzy jeszcze rzucali Gruszecki i Dominik Grudziński, ale rywale też odpowiadali. Dużo wykonywali rzutów osobistych, potrafili zebrać piłkę w ataku i takim mocnym zaangażowaniem na koniec kwarty przegrywali już tylko 53:61.

Emocje były zagwarantowane, ale Spójnia potrzebowała znów takiej dyspozycji na całym parkiecie jak przed przerwą. I pierwsze minuty takie były – goście czuli nacisk, a przez to gubili się w obronie. Za trzy trafiali Grudziński oraz Alexandar Langović i było 67:55. Goście z trójkami mieli ogromny problem – na początku ostatniej kwarty 2/20.

W 36. minucie za trzy trafił Brown, a przy rzucie był faulowany i dorzucił punkt. Spójnia prowadziła 73:59 i nie pozwoliła już sobie odebrać zwycięstwa. Większość kibiców ostatnie minuty oglądała na stojąco, a doping nie słabł.

Zawodnicy i trenerzy podziękowali sobie za mecz. We wtorek decydujące spotkanie we Włocławku.

PGE Spójnia Stargard – Anwil Włocławek 86:68
Kwarty: 19:9, 26:18, 16:26, 25:15
Spójnia: Brown 19 (2), Daniels 13 (1), Gruszecki Gruszecki 16 (4), Langović 13 (2), Gordon 3 – Stein 12 (2), Grudziński 5 (1), Simons 5 (1), Łapeta 0, Krużyński 0.
Anwil: Sanders 15, Bell 18 (1), Joesaar 8 (2), Petrasek 0, Young 10 – Garbacz 0, Dimec 9, Łączyński 2, Kostrzewski 0, Kyzlink 4, Bojanowski 0, Wadowski 2.

Stan rywalizacji: 2:2. Piąte, decydujące spotkanie zostanie rozegrane we Włocławku, w najbliższy wtorek. Godzina jeszcze nie jest znana.

Przemysław Frasunkiewicz, trener Anwilu
Mieliśmy gigantyczne problemy ze skutecznością, a Spójnia trafiała i zasłużenie wygrała. W ostatnich meczach tylko 2-3 zawodników grało na swoim poziomie, a pozostali słabiej niż w rundzie zasadniczej. Jak się trafia trzy trójki w play-offie to nie można wygrać mecz.

Janari Joesaar, skrzydłowy Anwilu
Bardzo ciężki mecz od początku. Oddaliśmy Spójnię inicjatywę i szybko to wykorzystała. W kolejnym meczu nasza koncentracja musi być zdecydowanie lepsza.

Sebastian Machowski, trener Spójni
Jeśli ktoś by mi powiedział, że po I połowie będzie 20 punktami to bym nie uwierzył. I to nie jest brak wiary w mój zespół, ale graliśmy z bardzo mocnym przeciwnikiem. Broniliśmy, walczyliśmy każdy za każdego na najlepszym poziomie w sezonie. Jestem szczęśliwy, że zagramy piąty mecz i to, jaka atmosfera była w naszej hali. Oby tę energię udało się nam pokazać we Włocławku.

Nasza celność w rzutach dystansowych oczywiście nam pomogła w odniesieniu zwycięstwa. Ale ważne jest też to, że na różne sposoby kreowaliśmy swoje sytuacje.

Wierzę, że tak dobrą formę pokażemy również we Włocławku. Jak to się nam uda – możemy wygrać ten piąty mecz. Zobaczymy, kto będzie mocniej odczuwał na sobie presję związaną z tym spotkaniem.

Stephen Brown, rozgrywający Spójni
Kibice pomogli nam trzymać odpowiednią energię, graliśmy bardzo zespołowo po obu stronach boiskach.

od 12 lat
Wideo

Śniadanie prasowe z piłkarzami GKS Katowice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński