Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skoczył 1300, bo to jest artysta

Redakcja
Zawsze się zastanawiam, jaką buźkę ma ten nieszczęśnik z Legii, który kiedyś zadecydował, że Robert Lewandowski to się na piłkarza nie nadaje.

Pewnie od paru lat ma buźkę mocno niewyraźną. A od paru dni i słynnego “5 goli w 9 minut”, to już w ogóle przestał wychodzić z domu. Ale i tak w końcu trafi do encyklopedii sportu i podręczników ekonomii, jako przykład wyjątkowego beztalencia w wyszukiwaniu talentów. A i w historii popkultury też będzie miał swoje miejsce.

Bo oczywiście piłkarz nożny Robert Lewandowski - który jako niechciany w stolicy chudy Bobek trafił wtedy do Znicza Pruszków - jest dziś największą polską gwiazdą najbardziej globalnej z globalnych dyscyplin sportowych. Czyli tej części wszechświatowej rozrywki, która kwitnie, bije kolejne finansowe rekordy i żaden kryzysy jej niestraszny. I nie czarujmy się - jest to jedyny segment kultury masowej, w którym doczekaliśmy się supergwiazdy, jako że z peryferyjnej części Europy, z peryferyjną kulturą i językiem, przebić się trudno.

Nie przebijają nam się więc jakoś do światowej ekstraklasy, śledzonej przez fanów tak samo w Tajlandii, jak i na Grenlandii, ani żaden polski aktor, ani piosenkarz, ani twórca dzieł literackich, strawnych dla pop-konsumentów, ani nawet żaden supermagik. Jasne, węgierskim, albańskim czy holenderskim gwiazdkom też się nie udaje, ale już francuskim, hiszpańskim czy szwedzkim od czasu do czasu tak. Zostaje sport, i to oczywiście nie ten niszowy - bo choć Adama Małysza czy Tomasza Golloba wielbił kraj cały z polonijnymi przyległościami, to już reszta świata nie miała o nich bladego pojęcia. O bramy raju ocierają się co czas jakiś tenisiści, kolarze, ba, był nawet kiedyś pan Robert Kubica. Ale na ocieraniu się kończy. Parę dekad temu trafił nam się Zbigniew Boniek, którego wciąż świat pamięta. No a teraz jest Lewandowski, który do tego został gwiazdą w czasach internetowych. W tym tygodniu w mediach społecznościowych zaliczył skok popularności o... 1300 procent. Z czymś takim z polskich gwiazd pop konkurować może chyba tylko Wiedźmin.

Oczywiście ożyła w nas zaraz narodowa duma, bo w końcu jak tysiące Niemców ryczą “Lewandowski” to serce Polaka rośnie i kompleksy truchleją. Bo co tu dużo gadać, cierpimy na wyjątkowy niedosyt łechtania owej dumy i czepiamy się każdej okazji. Tyle że ta polska duma, wyzierająca z internetowych wpisów, to radowanie się “polską marką”, promującą kraj, jest co najwyżej zabawne. Bo oczywiście miło, jeśli pierwszym skojarzeniem ze słowem Polska jest artysta, który strzela w parę chwil pięć bramek, a nie wąsaty gastarbeiter, który stoi z puszką piwa na ulicy, ale nie dajmy się zwariować. Pan Robert jest już ponadnarodowym herosem i dokładnie tak samo promuje Polskę, jak Suarez Urugwaj czy Messi Argentynę. Pewnie trochę by się to zmieniło, gdybyśmy takich Lewandowskich zaczęli produkować seryjnie. Ale jak na razie na to się nie zanosi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!