Radość jednych, dramatem innych

Przygotowanie jej budowy od węzła Nowe Marzy do granic Bydgoszczy i dalej - do granic Kujawsko-Pomorskiego, wiąże się z koniecznością wykupu gruntów. Tylko na odcinku Nowe Marzy - Bydgoszcz nowa trasa spowoduje konieczność wejścia na teren 140 gospodarstw.

Tymczasem dla dotkniętych tym „szczęściem” właścicieli wcale nie musi być to okazja do zrobienia interesu życia. Tam, gdzie trzeba się spieszyć, a przecież drogi to sprawa priorytetowa, właściciele mogą być wywłaszczeni ze swoich gruntów na podstawie tzw. specustawy, której pomysł i funkcjonowanie wywodzi się z pięknych czasów budowy dróg na Euro 2012. Oznacza to, że mogą stracić grunty, nie znając wysokości odszkodowania, które wypłaci im państwo.

Dlaczego o tym piszę? Żeby unaocznić naszym Czytelnikom, jak radość jednych, a nawet większości, jak w tym przypadku, oznaczać może jednocześnie krzywdę drugich. Truizmem jest pisanie, jak trasa S5 potrzebna jest Bydgoszczy i zachodniej części regionu, by wyrwać się z transportowej, a więc i cywilizacyjnej zapaści.

W tym samym czasie kilkaset osób zmuszone może być do opuszczenia swojej ojcowizny za odszkodowania, które wbrew pozorom, wcale nie muszą się okazać interesem życia. Tak więc, kiedy słyszeć będą Państwo o protestach w sprawie „piątki”, a będzie tak na pewno, warto pomyśleć, że część protestujących walczyć będzie o godne życie. Po prostu.