MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Proces mieszkańca Paterka oskarżonego o zabójstwo. Biegli wykluczyli wersję brata

Jarosław Jakubowski
W asyście policyjnego konwoju oskarżony Marcin Sz. wszedł do sali rozpraw. Usłyszał tam opinie biegłych
W asyście policyjnego konwoju oskarżony Marcin Sz. wszedł do sali rozpraw. Usłyszał tam opinie biegłych Tomasz Czachorowski
W Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy powoli kończy się proces 30-letniego Marcina Sz. z Paterka koło Nakła. Prokuratura zarzuca mu śmiertelne zranienie nożem brata Leszka. Wczorajsze zeznania biegłych jednoznacznie obaliły wersję oskarżonego.

[break]
Średniego wzrostu, krótko ostrzyżony, z nieznacznym uśmieszkiem na twarzy - Marcin Sz. zjawił się w perspektywie sądowego korytarza. Towarzyszyli mu policjanci z konwoju. Młody człowiek nie wyglądał na zdenerwowanego, czego nie można było powiedzieć o kobietach, które czekały na niego. Jedna z nich raz po raz ukradkiem ocierała łzy.

Wykrwawienie z tętnicy

Na wczoraj sąd pod przewodnictwem sędziego Andrzeja Rumińskiego wezwał biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej w Bydgoszczy. Sporządzili oni dodatkową opinię sądowo-lekarską na temat mechanizmu powstania obrażeń i przyczyn śmierci Leszka Sz.

Zespół pod kierunkiem dr Elżbiety Bloch-Bogusławskiej przeprowadził sekcję zwłok tragicznie zmarłego mężczyzny. Przedstawione wczoraj wnioski są jednoznaczne i nie pozostawiają wątpliwości. Eksperci wypowiedzieli się bardzo precyzyjnie.

- Bezpośrednią przyczyną zgonu Leszka Sz. było wykrwawienie z pourazowo uszkodzonej tętnicy podobojczykowej lewej. Do jej uszkodzenia doszło wskutek rany kłutej, znajdującej się na pograniczu szyi i klatki piersiowej po stronie lewej o kanale długości 8 cm i przebiegu ukośnym od góry, przodu i boku ku dołowi, tyłowi i przyśrodkowi - ocenili biegli.

Oceniając w trójstopniowej, subiektywnej skali siłę ciosu zadanego ofierze, stwierdzili, że mieści się na pograniczu średniej i dużej. Uderzenie było bowiem na tyle potężne, że poza przebiciem tkanek miękkich doszło do uszkodzenia kości.

Biegli zaprzeczyli wersji oskarżonego, który twierdzi, że brat sam nadział się na ostrze noża podczas awantury. Jednocześnie potwierdzenie znalazły tezy aktu oskarżenia.

Znowu chciał się na mnie zamachnąć, więc wyrwałem mu nóż i go odrzuciłem. Brat osunął się na podłogę. - oskarżony Marcin Sz.

Zdaniem specjalistów tego rodzaju rana nie mogła powstać w ten sposób. - Kanał rany biegnie ukośnie z góry, co nie jest możliwe w przypadku urazu powstałego w mechanizmie biernym, gdy na przykład ostrze jest oparte o jakąś twardą powierzchnię. Rana została zadana w mechanizmie czynnym - dodała biegła Elżbieta Bloch-Bogusławska.

Koszmarna noc w Paterku

Oskarżony Marcin Sz. słuchał tych słów niewzruszenie, z jego twarzy nie schodził lekki uśmieszek, który równie dobrze można potraktować jak maskę, pod którą kryło się zdenerwowanie.

Eksperci z Zakładu Medycyny Sądowej znaleźli na ciele denata inne obrażenia świadczące o tym, że mógł zostać również pobity. Były to zasinienia na ramionach i przede wszystkim podbiegnięcie krwawe na wardze. Zdaniem zeznających wczoraj biegłych, najbardziej prawdopodobne jest, że Leszek Sz. był chwytany i szarpany za ręce oraz uderzony pięścią w twarz. Z kolei otarcia naskórka, między innymi na plecach i na biodrze, mogły wziąć się stąd, że ciało ofiary podczas reanimacji było przesuwane po podłodze.

Jak ustaliła Prokuratura Rejonowa w Nakle, która sporządziła akt oskarżenia, do zbrodni miało dojść w nocy z 5 na 6 marca 2014 roku w Paterku, w domu, w którym mieszkał oskarżony z rodziną, między innymi z bratem Leszkiem i matką.

Marcin Sz. nie przyznaje się do winy. Krótko po zatrzymaniu powiedział śledczym, że jakiś nieznany, zakapturzony napastnik wpadł do domu, zranił go w czoło, zasztyletował brata, po czym wybiegł przez drzwi wejściowe. Jednak na pierwszej rozprawie w bydgoskim Sądzie Okręgowym 30-latek przyznał, że wszystko to wymyślił, żeby się bronić.

Pili, a potem była krew

Według wersji samego oskarżonego, tragiczne wydarzenia miały swój początek w domowej libacji. - Dzień przed zdarzeniem spożywaliśmy alkohol i brat wszczął jakąś kłótnię, nie wiem, z kim dokładnie, z mamą, ze mną. Około godziny 22 byłem w sklepie po alkohol. Wypiłem kilka piw i poszedłem spać do swojego pokoju. Obudził mnie brat i powiedział, że mam się z nim napić. Wyprosiłem go z pokoju, zamknąłem drzwi od środka i położyłem się do łóżka. Po chwili znowu zaczął się dobijać. Kiedy otworzyłem drzwi, stał w przedpokoju i wymachiwał nożem. Dostałem cios w czoło. Chwyciłem go za rękę i z całej siły odepchnąłem. Brat znalazł się w kuchni. Znowu chciał się na mnie zamachnąć, więc wyrwałem mu nóż i go odrzuciłem. Wtedy brat osunął się na podłogę. Zobaczyłem dużą plamę krwi, bo wbił sobie nóż w momencie, kiedy go pchnąłem - zeznał w sądzie Marcin Sz.

Jak twierdzi, obaj mieli do czynienia z narkotykami, Marcin Sz. przyznał, że wąchał klej i palił marihuanę.

Oskarżonemu grozi kara dożywocia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!