Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po wódce z Torunia głowa długo boli

Redakcja
No przecież było wtedy fajnie. Piło się, szalało maluchami i nabijało z głupawych milicjantów. Permanentny luzik...

W kulturze pop obraz PRL coraz bardziej odjeżdża w stronę wesołkowatej krainy absurdu z filmów Barei, a coraz mniej straszy swoją ponurą, prawdziwą gębą. I ta żałosna historia z reklamówką wódy, którą przeżywa teraz cała Polska, tak naprawdę prędzej czy później musiała się wydarzyć. Całe szczęście, że jakiś jeszcze bystrzejszy internetowy król marketingu nie wpadł na pomysł, żeby na przykład zdjęciem z zamordowanym Jankiem Wiśniewskim, niesionym Świętojańską, reklamować wytrzymałość drzwi.

Ale przecież zdjęcie z Lubina, na którym koledzy niosą postrzelonego przez milicjantów Michała Adamowicza - wiemy, że mężczyzna za parę godzin umrze - to jedna z najbardziej przejmujących ikon stanu wojennego. Na fanpage’u znanej wódy zdjęcie podpisano „Kac Vegas? Scenariusz pisany przez Żytnią” i dalszymi idiotyzmami o wieczorze kawalerskim. Wszystko w radosnej poetyce całej kampanii, która czaruje odnośnikami do jakże zabawnej krainy PRL, pełnej wódki, polonezów i nonsensów, umilających ludowi życie. A cała kampania idealnie wpisuje się w obraz PRL z rozrywkowych mediów, które wykorzystują sentymenty do zdobywania starszaków (bo czasy młodości zawsze budzą milutkie skojarzenia), a poetykę krainy absurdu do podbijania młodziaków.

A że marketingiem w sieci dowodzi dziś pokolenie, które wyedukowane jest według nowych standardów, to i mamy kaca. U nas w regionie kaca bardzo bolesnego, bo firma, która wykonała ten numer, jest z Torunia. I wszystkim gorączkującym się na portalach oburzonym lokalnym profesorom można tylko przypomnieć, że to pewnie oni dali internetowym głupolom dyplomy.

W sieci oczywiście trwa dyskusja, czy ta sprawa to efekt wyjątkowej matołkowatości, czy też skrajny cynizm - bo o wódzie głośno dziś, jak w czasach tego wesołego PRL, gdy lud stał po nią w kolejkach z kartkami w łapach. Byłbym jednak za matołkowatością. I nieróbstwem, bo komuś tam nie chciało się sprawdzić. Ale też i za internetowym znieczuleniem, które odrywa to, co mamy w sieci, od kontekstu. Bo przecież internet to taki zbiornik bezpłatnych obrazków, z którymi można wyczyniać, co się chce...
I mam tylko nadzieje, że tych mistrzów marketingu ominie jednak premia. Bo przecież cel osiągnęli. Klikalność Żytniej pewnie rewelacyjnie wzrosła. CP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!