Pani Beata z Fordonu ma 31 lat i od ponad 13 lat walczy z agresywnym nowotworem. Kobieta potrzebuje pomocy

Pomimo zaawansowanej choroby, przerzutów do serca, węzłów chłonnych i kości, pani Beata nie traci nadziei i stara się walczyć. 31-letnią kobietę wspiera oddany mąż. Oboje są pełni wiary, nadziei i determinacji, ale brakuje im funduszy potrzebnych na leczenie eksperymentalne oraz dalszą kompleksową diagnostykę.

- W 2011 roku wykryto u mnie mięsaka tkanek miękkich - nowotwór złośliwy, najczęściej występujący u osób młodych. Po wstępnej diagnozie zbagatelizowano problem i określono tą zmianę jako łagodną - prócz operacji chirurgicznej guza, nic więcej nie zrobiono... Co zemściło się pół roku później - tak opisuje początki choroby pani Beata w opisie zbiórki na portalu pomagam.pl (link tutaj).

Choroba szybko znowu dała znać o sobie i nastąpił kolejny nawrót. Kobieta przeszła operację, radioterapię... W 2015 roku wykryto przerzut do płuca i ognisko w miednicy. Kolejna operacja, chemioterapia... Pani Beata wraz z mężem znalazła pomoc w Niemczech, gdzie poddała się tradycyjnej i eksperymentalnej terapii, które w efekcie przyniosły rezultaty - lekarzom udało się pokonać chorobę. Ta jednak powróciła w 2018 roku, następnie w 2020... Wykryto przerzuty do kości. Oprócz leczenia onkologicznego włączono leki niekonwencjonalne - mówi pani Beata.

- Większość leków które stosuję, by walczyć z chorobą, nie jest refundowana - opisuje sytuację pani Beata. - W ciągu dwóch lat od rozpoczęcia zbiorki, zebraliśmy ponad 389 tysięcy złotych, z czego w wyniku intensywnego leczenia, diagnostyki genetycznej, wyjazdów w celu konsultacji wydaliśmy ponad 350 tysięcy złotych.

Mieszkając na 4. piętrze, Beata i jej mąż muszą korzystać z wynajmowanego specjalistycznego schodołazu, aby w ogóle móc opuścić mieszkanie. Koszty związane z leczeniem i sprzętem medycznym znacząco obciążają ich budżet, jednak największym obciążeniem jest walka o dostęp do leków, które nie są refundowane w Polsce. Sytuacja, w jakiej znajdują się pani Beata i jej mąż, jest bardzo trudna.
- Ważę około 25 kg. Jestem w takim stanie, że nie mam siły podnieść nóg, przekręcić się o własnych siłach w łóżku. Mąż wykonuje za mnie prawie wszystkie czynności. Na swoich barkach dźwiga zdalną pracę - mówi pani Beata.

- Kwota która pozostała, nie wystarczy na to, by pomóc mi dalej walczyć - jak do tej pory. Błagam Was o pomoc. Moja jedyna nadzieja to leczenie eksperymentalne oraz dalsza kompleksowa diagnostyka - prosi o pomoc 31-letnia pani Beata.