Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawiedliwość po polsku [Moje trzy po trzy z plusem]

Artur Szczepański
Od pewnego czasu rzadko decyduję się na dłuższy urlop. Mój półroczny pobyt we Francji zaowocował strajkami i, o zgrozo, Lechem Wałęsą, wcześniej, w czasie pobytu z rodzicami w Bułgarii, Amerykanie nieoczekiwanie wylądowali na Księżycu.

W czasie mojego pobytu w Tajlandii niejaki Stan Tymiński awansował do drugiej rundy wyborów prezydenckich w Polsce, w czasie podróży do dawnej Jugosławii bombardowały mnie samoloty NATO. Jakby tego było mało, nieco później w Sarajewie zostałem mimowolnym członkiem anarchistycznej grupy pod wezwaniem Gawrilo Principa, który, o ile pamiętacie, „kropnął” arcyksięcia Ferdynanda. Byłbym zapomniał, w Afganistanie jakiś ekstremista przebił nam koła w samolocie - tym, dokładnie tym samym, którego fragmentów nie chcą nam zwrócić Ruscy.

Tak więc nie dziwcie się, że wraz z upływem lat moje urlopy są coraz krótsze i w niedalekiej odległości od miejsca zamieszkania. Mój ostatni dwudniowy urlop - prawda, że krótki - wcale jednak nie przebiegł w sposób spokojny. Otóż, wracając ze stadionu, gdzie obserwowałem zmagania lekkoatletów, wymieszałem się w tłum, jak się po niewczasie zorientowałem, niezbyt przychylny władzy. Upewniły mnie w tym okrzyki „precz z kaczorem dyktatorem”, białe róże, symbol, jak powszechnie wiadomo, nienawiści oraz trzymane przez uczestników zapalone świece, używane, nawet dzieci to wiedzą, przez gorszy sort obywateli do podpalania Polski.

Gdy na antypaństwowym wiecu pojawili się nieoczekiwanie policjanci, wytłumaczyłem im, iż świeca w moich rękach nie wyraża niechęci wobec reformy sądownictwa, ale jedynie chęć zapobieżenia rozprzestrzenieniu się ognia, gdyż któryś z lekkomyślnych lewaków pozostawił świeczkę przy łatwopalnej, bo betonowej, ławce. Poza tym, dodałem, moja rodzina od lat oświetla sobie w ten sposób drogę powrotu do domu. Zapewne powołanie się na tradycyjne i rodzinne wartości spowodowało, iż policjanci odstąpili nie tylko od torturowania mnie paralizatorem, ale także wylegitymowania.

Po tak spędzonym, zupełnie niepotrzebnie, urlopie nie potrafię doczekać się chwili, gdy zostanę wreszcie pojmany przez ludzi Błaszczaka, aresztowany na wniosek ludzi ministra Ziobry i osądzony, a jakże, przez innych ludzi, ale tego samego ministra. Jak sprawiedliwość, to tylko po polsku, a urlop w domu pod kluczem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!