Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezrealizowane ideały

Maria Warda
Edmund Bolewski nie zgadza się z opinią, że niezależne związki zawodowe doprowadziły do upadku wielu firm, w tym „Spomaszu” największego zakładu w Żninie.

Edmund Bolewski nie zgadza się z opinią, że niezależne związki zawodowe doprowadziły do upadku wielu firm, w tym „Spomaszu” największego zakładu w Żninie.<!** Image 2 align=none alt="Image 226306" sub="Na opłatku w siedzibie Soliodarności spotykali się nie tylko starzy działacze, ale także samorządowcy / Fot. Archiowum">

W piątek obchodziliśmy kolejną rocznicę stanu wojennego. Co Pan pamięta z tamtego okresu?

Prześladowany nie byłem. Nie znam też osób z powiatu żnińskiego, które były represjonowane. Najwięcej mógłby powiedzieć na ten temat Andrzej Wybrański, który był pierwszym szefem powiatowego Związku NSZZ Solidarność. On zdaje się był na krótko internowany, ale nic na niego nie znaleźli. Nasze władze z PZPR-u nie były zajadłe w walce z „Solidarnością”. Mój rodowód nie wywodził się z podziemia. Kiedy narodził się związek, pracowałem w „Spomaszu”, do organizacji zapisałem się spontanicznie, tak jak wielu innych pracowników.<!** Image 3 align=none alt="Image 226307" sub="Źródłem wiedzy dla Edmunda Bolewskiego zawsze były gazety lokalne / Fot. Archiwum">

„Spomasz” największy zakład pracy w Żninie nie był kolebką „Solidarności”?

O ile się nie mylę to zaczęło się w Zakładzie Energetyki Cieplnej, gdzie prezesem był Roman Krzemiński, jego śp. żona Krystyna, kadrowa, była bardzo mocno zaangażowana. To chyba najbardziej znana postać żnińskiej „Solidarności”. Jednak i w „Spomaszu” ruch szybko się rozrastał. Zaczęło się od narzędziowni. Ludzie porozumiewali się pocztą pantoflową i w krótkim czasie do nowego związku należało 90 procent załogi. Na jego czele stanął śp. Lech Nowak.

Dyrektor nie utrudniał?

Wówczas dyrektorem „Spomaszu” był Jan Klimaszewski. Zachowywał się wobec nas bardzo przyzwoicie. Nie stawiał nikogo pod ścianą, nie wywoływał do tablicy. Mogliśmy spokojnie działać. Za jego czasów fabryka rozkwitała, rządził dobrze. Niestety, zabrała go śmiertelna choroba.

Podobno zostawił pełne magazyny materiałów niezbędnych do produkcji. Tymczasem słyszałam opinię, że „Solidarność” zmarnowała „Spomasz”.

Też to słyszałem. Ktoś kto opowiada takie rzeczy, nie ma pojęcia, lub nie chce wiedzieć jak działa zakład pracy. O jego losie decyduje zarząd firmy. Na jej czele stoi dyrektor, którego działania kontroluje Rada Nadzorcza. Może więc warto przypomnieć, że po Janie Klimaszewskim, który faktycznie zostawił zapasy materiałów do produkcji, funkcję dyrektora objął Stanisław Woźny, po nim rządził Jan Bromberek, po którym przyszedł Leszek Fabisiak. Ten ostatni nabył wypasiony w nowe maszyny zakład, za symboliczną złotówkę. Ta trójka podejmowała ostatnie decyzje o losie zakładu, a nie „Solidarność” czy OPZZ. My tylko walczyliśmy o dobro pracowników, a na końcu o pakiet socjalny dla zwalnianych ludzi.

Wierzył Pan, że walka o lepszy los była realna?

Oczywiście. Przecież udawało się poprawić warunki socjalne wielu ludziom. Najbardziej potrzebujący dostawali mieszkania. Mitem jest jednak, że ludzie dobrze zarabiali. Na początku lat 80. kupno kolorowego telewizora marki Rubin było szczytem bogactwa. Niejednemu się wydaje, że był bogaty, bo po prostu był młody. Druga rzecz, że stając przed laty na barykadzie nie zdawaliśmy sobie sprawy, iż będzie takie bezrobocie, tylu młodych ludzi będzie musialo porzucić ojczyznę w poszukiwaniu pracy i chleba. Uważam jednak, że tamten ustrój upadłby bez niczyjej pomocy. Był niewydolny ekonomicznie. To się teraz mści.

Dziś już prawie nikt nie chce walczyć o dobro drugiego człowieka. Co się stało z ideałami Solidarności roku 1980?

Brakuje osób charyzmatycznych. Rozpadła się większość zakładów pracy, a to tam ludzie się jednoczyli. W całym powiecie żnińskim mieliśmy 40 komisji zakładowych. Przez te wszystkie lata nastąpiła erozja ideałów, którymi żyliśmy. Młode pokolenie nie wie prawie nic o stanie wojennym, ani o Solidarności. Większość żyje dniem dzisiejszym. To jest dziwne, bo szkoły bombardują uczniów wiedzą. <!** reklama>

A w rodzinach kryzys.

Niestety, a to właśnie rodzice są pierwszymi nauczycielami i powinni być autorytetem dla swych dzieci. Od pokoleń to oni przekazywali swym pociechom zasady moralne i etyczne. Ja należę do tych szczęśliwców, którym udało się przekazać dzieciom zasady, którymi żyliśmy. Obserwuję ich i widzę, że także na podobny wzór wychowują swoje pociechy. Cieszę się, że celebryci z telewizji nie są ich idolami, bo całego zła dopatruję się właśnie w mediach elektronicznych, natomaist dobrą robotę robią dziennikarze mediów lokalnych. To dzięki Wam spisana jest prawdziwa historia wydarzeń ostatnich lat.

TECZKA PERSONALNA:

Edmund Bolewski - przez 12 lat sprawował funkcję prezesa żnińskiego koła Niezależnego Samorządowego Związku Zawodowego „Solidarność”. Do organizacji zapisał się na początku lat 80. minionego wieku, w nieistniejącym już dziś „Spomaszu”, gdzie pracował na wydziale mechanicznym. Nadal interesuje się polityką. Odpoczywa oglądając relacje sportowe w telewizji. Nie przepada za mediami elektronicznymi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!