Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sześć tysięcy dolarów za krewetkę? Oto hodowla krewetek w Łysomicach

Grzegorz Kończewski
Waldemar Kołecki, prowadzi hodowlę krewetek pod Toruniem
Waldemar Kołecki, prowadzi hodowlę krewetek pod Toruniem Grzegorz Olkowski
Czy mieszkając w województwie kujawsko-pomorskim można godziwie żyć z hodowli krewetek? Waldemar Kołecki uśmiecha się znacząco. Pięknie
wybarwione skorupiaki sprzedawał już po 1800 zł za sztukę, a w jego hodowli – uchodzącej za największą w Polsce – żyje kilkanaście tysięcy krewetek.

Na początku jednak o biznesie nie było mowy. O wejściu w egzotyczny i kolorowy świat krewetek akwarystycznych przesądziły ciekawość, chęć zmierzenia się z czymś nowym i miłe doświadczenia akwarystyczne z dzieciństwa. Waldemar Kołecki doskonale pamięta swoje pierwsze krewetki, kupione w 2009 roku na jednym z portali aukcyjnych. Wtedy też dowiedział się, że czerwone i żółte nie mogą trafić do wspólnego akwarium, bo ewentualne potomstwo będzie… szare.

Na regale w ulubionym pokoju stanęły więc dwa akwaria, a ich właściciel zaczął zgłębiać temat. Z fachową literaturą w języku polskim było raczej krucho, pozostawały więc rozmowy z ludźmi bardziej doświadczonymi, choć w tamtych latach w Polsce nie było ich wielu, a i z chęcią dzielenia się wiedzą bywało różnie. Niektórzy powtarzali jedynie ogólniki typu: liczy się wiedza, cierpliwość i szczęście. Inni podpowiadali, że w zależności od gatunku krewetek bardzo ważne są parametry wody, m.in. jej twardość i mineralizacja. Wskazywali, jak istotne jest odżywianie, bo krewetkom powinien być podawany pokarm ziołowy z dodatkiem witamin, środków wzmacniających i wybarwiających. Mówili o roli światła, temperatury i filtracji wody.

Krewetki w Łysomicach. W kapciach do pracy

- I świat krewetek mnie pochłonął – przyznaje Waldemar Kołecki, mieszkający w podtoruńskiej gminie Łysomice. – Moja hodowla zaczęła się szybko powiększać. Na regale pojawiały się więc kolejne akwaria. W końcu musiałem wystawić z pokoju fotel, potem drugi, a także ławę. Akwariów było już kilkadziesiąt, a krewetek tyle, że zacząłem je sprzedawać. Gdy przenosiłem się z tym moim dorobkiem do znacznie większego pokoju, pomyślałem, że ta pasja może stać się źródłem mojego utrzymania. Miałbym pracę na miejscu, mógłbym do niej chodzić nawet w kapciach i piżamie, no i nie musiałbym znosić fanaberii niekompetentnego szefa. Cieszę się, że mi się to udało.

Czytaj dalej:
Obecna hodowla Waldemara Kołeckiego prezentuje się imponująco, uchodzi za największą w Polsce i jedną z czołowych w Europie. Pomieszczenie o powierzchni ok. 50 mkw. wypełniają regały z 220 akwariami, w których żyje kilkanaście tysięcy niewielkich, bo osiągających maksymalnie trzy centymetry długości, krewetek, głównie z rodzin Caridina i Neocaridina. Laikowi trudno sobie nawet wyobrazić, jak kolorowe i wzorzyste mogą być te – wielu znane głównie z talerza – skorupiaki. Bywają wybarwione w intensywnym kolorze niebieskim, zielonym, czerwonym i bordowym, niektóre na czarnym pancerzu mają fikuśne białe wzory, u innych z kolei zielony pancerz przecinają intensywnie żółte pasy.

Hodowla krewetek w Łysomicach. Czy to się opłaca?

Generalnie ta branża na całym świecie opiera się właśnie na niepowtarzalności wzorów i kolorów. A za tą niepowtarzalnością idą pieniądze, duże pieniądze. Jeśli ktoś wyhodował niesamowicie piękną krewetkę, której próżno szukać w innych hodowlach, może liczyć na ogromną kwotę, bo na pewno znajdą się chętni gotowi wyłożyć grube tysiące. Najlepiej widać to podczas odbywającego się zawsze w lutym w Hanowerze największego w Europie turnieju krewetkowego, na który najlepsi hodowcy przyjeżdżają po to, by pochwalić się swoimi okazami. Turniej to nic innego jak pokaz krewetkowych piękności, kończący się targiem, bo zwycięzców, a właściwie zwyciężczynie, można od razu kupić.

Moja hodowla zaczęła się szybko powiększać. Pojawiały się więc kolejne akwaria. W końcu musiałem wystawić z pokoju
fotel, potem drugi, a także ławę.

- W tym roku hitem była Boa, absolutna światowa nowość, czyli krewetka Taiwan Bee, krzyżowana od wielu pokoleń z Tangerine Tiger, którą zaprezentował hodowca z Tajwanu – mówi Waldemar Kołecki, który jako sędzia międzynarodowy już czwarty rok z rzędu oceniał hanowerskie zmagania. – Nie tylko mnie urzekło piękno białego wzoru, nałożonego na czarną lub czerwoną krewetkę. Coś pięknego! Cena zaczynała się od 2 tys. dolarów za sztukę, najwięcej, bo aż 6 tys. dolarów kosztowała Boa Metallic, czyli krewetka z białym wzorem, ale jakby w wersji metalicznej - westchnienie chyba wszystkich obecnych w Hanowerze hodowców. Kupowali nieliczni.

A trzeba zaznaczyć, że nabycie pojedynczej sztuki nie ma większego sensu. Zazwyczaj kupuje się stadko, a więc ok. 10 skorupiaków, za które trzeba – jak w przypadku Boa – wyłożyć minimum 20 tys. dolarów. Czy to się może opłacać? Jak najbardziej. Załóżmy, że wśród tych 10 krewetek będzie pięć samic, które w pierwszym miocie wydadzą na świat sto młodych. Wystarczy zatem sprzedać dalej 80 (resztę zostawiając do dalszej hodowli) już nie po dwa, a po tysiąc dolarów za sztukę. Zysk łatwo obliczyć – 60 tys. dolarów. A do tego jeszcze perspektywa sprzedaży kolejnego potomstwa. Choć cena będzie znacznie spadać, w rachubę i tak wchodzą duże pieniądze.

Czytaj dalej:
Podobny mechanizm, choć oczywiście na znacznie mniejszą skalę, rządzi polskim rynkiem krewetkowym, który w ostatnich latach rozwija się bardzo dynamicznie. Dobrze widać to na wspomnianym już portalu aukcyjnym, na którym pojawiają się setki ofert. Najczęściej płaci się ok. 10-15 zł za sztukę. Niby to niewiele, ale w przypadku stada kwoty robią się już konkretne. Krewetkowe nowości i rarytasy typu Fishbone, Galaxy, Nanashi czy PRL (Pure Red Line), oferowane przez wytrawnych hodowców, kosztują już od 100 zł w górę, i to wysoko w górę. Popyt jest ogromny i wcale nie wynika z tego, że Polacy stali się wpatrzonymi w akwaria hobbystami.

- Wiele osób po prostu szuka dodatkowego źródła dochodów – uważa Waldemar Kołecki, który w przeszłości wyhodowane przez siebie krewetki Pinto sprzedawał – to był rekord - za 1800 zł. – Nowi hodowcy, często ludzie zupełnie przypadkowi, skuszeni wizją dużego zarobku na rozmnażaniu krewetek, sporo kupują, nakręcając tym samym sprzedaż tym już dłużej obecnym na rynku. Ta bańka robi się coraz bardziej napompowana. Tak naprawdę zarobić udaje się tylko niektórym.

Gdy wda się infekcja...

Dlaczego? Bo hodowla krewetek, jak każda hodowla żywych organizmów, obarczona jest sporym ryzykiem. Oprócz wiedzy, wymaga też odpowiednich warunków. A i tak nieraz przychodzi liczyć straty. Wystarczy, że do akwarium wda się jakaś infekcja. Waldemar Kołecki dobrze pamięta, jak w ciągu dwóch tygodni padło mu 12 krewetek Taiwan Bee, które wcześniej kupił po 280 euro za sztukę…

Czytaj dalej:
To m.in. z tego powodu hodowca spod Torunia już kilka lat temu doszedł do wniosku, że warto rozkręcić też powiązany z krewetkami biznes. Wydaje więc kolorowe pismo dla hodowców krewetek, w całej Polsce, krajach europejskich, USA i Kanadzie oferuje autorską linię produktów dla tych skorupiaków, prowadzi sklep internetowy i hurtownię produktów importowanych z Azji, zajął się też hodowlą skrzydlika, rzadkiego, a przez to dość drogiego mchu, wykorzystywanego w akwariach.

- Wciąż jednak to hodowla krewetek sprawia mi największą frajdę – podkreśla Waldemar Kołecki. – Moim celem jest wyhodowanie Boa. Jestem już blisko, za jakiś rok powinienem być gotowy, jako pierwszy w Polsce. Jaka będzie cena? Jakieś 500 zł za sztukę. Zapowiada się świetny biznes.

***

  1. 220 akwariów, 10 tys. litrów wody Hodowla krewetek, prowadzona przez Waldemara Kołeckiego w gminie Łysomice, zajmuje pomieszczenie o powierzchni ok. 50 mkw. Znajduje się tam 220 akwariów różnej wielkości, wypełnionych łącznie ok. 10 tys. litrów wody. We wszystkich zbiornikach żyje kilkanaście tysięcy krewetek. To właśnie w tej hodowli można było spotkać po raz pierwszy w Polsce takie krewetki, jak: Taiwan Bee (wszystkie formy), Pinto, różne formy TaiTibee (Piano, Skunk) czy wiele odmian kolorystycznych Neocaridiny - Blue Velvet, Blue Pearl, Orange i Shoko.
  2. Chris Lukhaup, światowej sławy specjalista w dziedzinie skorupiaków słodkowodnych, zaliczył dzieło Waldemara Kołeckiego do pięciu najlepszych hodowli w świecie zachodnim. To zaznaczenie „zachodnim” jest bardzo ważne, bo kolebką pasjonatów krewetek, a więc i potęgą, jeśli idzie o ich hodowlę, jest wschodnia część świata, a prym wiodą takie kraje, jak Chiny i Tajwan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!