Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratują życie. Niestety, coraz częściej własne

Piotr Schutta
Praca ratownika medycznego to działanie w ekstremalnych warunkach. Wymaga maksymalnego skupienia i perfekcyjnego wyszkolenia. Nie da się jej wykonywać, gdy jest się atakowanym przez agresora
Praca ratownika medycznego to działanie w ekstremalnych warunkach. Wymaga maksymalnego skupienia i perfekcyjnego wyszkolenia. Nie da się jej wykonywać, gdy jest się atakowanym przez agresora Dariusz Bloch
Na każdym dyżurze słyszą groźby, wyzwiska, zaczepki słowne i pretensje. „Co wy mu robicie? Zostawcie go. Nic mu nie jest”. Albo: „Róbcie coś. Za co wam płacimy darmozjady?” Ale to najmniejszy problem . Gorsza jest napaść fizyczna, do której dochodzi coraz częściej. Nie da się pracować w stanie zagrożenia i ciągłym strachu o własne życie i zdrowie. Chroni ich tylko jeden przepis. W dodatku mało precyzyjny.

Trzecia w nocy. Dyspozytor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego informuje: dwie osoby ugodzone nożem w klubie. Jadą Łukasz i Marek (proszą o niepodawanie nazwisk z obawy o własne bezpieczeństwo). - Wchodzimy. W klubie nikt niczego nie wie. Nagle podchodzi kobieta pod wpływem alkoholu, z zakrwawioną nogawką. Pytamy, co się stało. Nie ma pojęcia. Po chwili pojawia się mężczyzna. Również pijany. Ma krew na nodze. Mówi, że to u niego normalne - relacjonuje Łukasz. Siedem lat pracy w pogotowiu ratunkowym.

Czy ty jesteś takim bohaterem?

Kobieta idzie z ratownikami do karetki. Mężczyzna za nią. Ale ostatecznie zmienia zdanie i wraca do lokalu, żeby się jeszcze napić. Po drodze kilka razy uderza barkiem ratownika. Prowokuje też ochroniarzy, którzy wzywają policję. Ktoś postronny przekazuje informację, że „facet ma nóż, dźgnął swoją kobietę i siebie”. Tymczasem nożownik postanawia dołączyć do swojej narzeczonej, która siedzi w karetce. Jest noc. Pusto. Ochroniarze zostali w klubie, a ratownicy na zewnątrz z uzbrojonym delikwentem. W pewnej chwili osobnik odwraca się do ratownika i rzuca : - Powiedz mi, czy ty jesteś k... takim bohaterem?

Robot zwolni cię z pracy. Nie ma ratunku

Wyciąga z kieszeni nóż i rzuca się do przodu ze słowami:

- To teraz cię k... zapier....

Ratownik ma już w ręku pojemnik z gazem pieprzowym. Daje napastnikowi po oczach i krzyczy do kolegi: - Marek, uważaj! Ma nóż!

Kolega również puszcza salwę gazu. Ale to powstrzymuje szaleńca tylko na kilkadziesiąt sekund. Wyciera gaz i naciera znowu.

- Jeszcze bardziej wściekły. Nie może znaleźć noża, więc młóci pięściami. Robimy uniki. Gonimy się z nim wokół samochodu. Krzyczy: „Ja was k...y zapier...”. W końcu udaje nam się zamknąć karetkę pilotem. Uciekamy na sąsiednią ulicę i tam czekamy. Kilka razy dzwonimy jeszcze do dyspozytora, pytając, co z tą policją - relacjonują ratownicy.

Policjanci przybywają po blisko 30 minutach. Na widok mundurów furiat kładzie się na nasypie ziemnym.

- Jak zobaczył policjanta z paralizatorem w dłoni, to zaczął ładnie współpracować - opowiada Marek drugi z ratowników. 11 lat pracy w zespołach wyjazdowych.

Policjanci zabierają agresorowi nóż, ale nie zakładają mu kajdanek, mimo że ten nadal jest pobudzony. Ubliża, nie pozwala się opatrzyć.

Zmęczeni medycy się poddają. Nożownika zabiera inny ambulans. W szpitalu delikwent znowu wpada w szał i dopiero wówczas zostaje skuty. Po opatrzeniu trafia do policyjnego aresztu, a potem sąd postanawia wypuścić go na wolność, nakładając tylko dozór policyjny, poręczenie majątkowe w kwocie 2 tysięcy złotych i zakaz zbliżania się do poszkodowanych. Podejrzany ma trzy zarzuty - w tym napaść na funkcjonariusza publicznego z użyciem noża, za co grozi do 10 lat więzienia.

- Mam nadzieję, że to się nie skończy wyrokiem w zawieszeniu. Ten człowiek naprawdę nie żartował. Mamy zapis z monitoringu karetki - mówi dr n. med. Przemysław Paciorek, konsultant wojewódzki ds. medycyny ratunkowej. Pracował w przeszłości w zespołach ratowniczych w USA i Szwecji. - W Szwecji, na wezwanie ratownika policja zjawia się natychmiast, a jej działania są radykalne. W Stanach mocno rozwinięte są procedury związane z zagrożeniem pracowników którejkolwiek ze służb. Hasło od ratownika medycznego, że znalazł się w niebezpieczeństwie, to jest najwyższy priorytet. Policja jedzie z bronią gotową do strzału - dodaje.

Obrona dla medyków, czyli DS4MED

To niewielka broszurka wydana z udziałem ratowników z Krakowa, prowadzących szkolenia z samoobrony pod szyldem Brain Waves. Książeczka dostępna jest w internecie. W przystępny sposób wyjaśnione są w niej m.in. przyczyny zachowań agresywnych u pacjentów oraz praktyczne wskazówki, jak poradzić sobie z własną złością czy napięciem. Zamieszczono też wskazówki, jak zachowywać się podczas wyjazdu, by zwiększyć swoje bezpieczeństwo. Oto kilka z nich: wchodząc do mieszkania przemieszczaj się w grupie z partnerami; zabierz z sobą radiotelefon; na wejściu postaraj się ocenić atmosferę i emocje, jakie towarzyszą waszemu przybyciu; do mieszkania staraj się wchodzić za domownikami, dzięki czemu unikniesz odcięcia od drogi ewakuacyjnej; postaraj się zapamiętać rozkład pomieszczeń i liczbę domowników.

W myśl ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym, polski ratownik jest traktowany jak funkcjonariusz publiczny. Za atak na niego Kodeks karny przewiduje do 3 lat więzienia.

- Ale tylko w czasie wykonywania czynności medycznych. Kiedy wypisuję dokumentację czy podchodzę do pacjenta albo czekam w karetce, nie jestem funkcjonariuszem publicznym. Kuriozalne. Z tego co wiem, tak jest to interpretowane przez niektóre sądy w kraju i wykorzystują to adwokaci sprawców - mówi ratownik Marek i cytuje z głowy fragment ustawy: „W czasie podjęcia medycznych czynności ratunkowych ratownik medyczny jest objęty ochroną prawną przewidzianą dla funkcjonariusza publicznego”.

Bici i poniżani przez pacjentów i ich otoczenie

  • Nikt nie prowadzi rejestru zdarzeń z udziałem ratowników medycznych w roli ofiar przemocy. Część z nich odnotowują media. To jedyne żródło informacji.
  • Toruń. Wezwanie do kobiety z dusznością, która za dużo wypiła. Jej 25-letni chłopak (również pod wpływem alkoholu), wbrew zasadom i przepisom, chce wejść do karetki. Spotyka się z odmową, więc niszczy ambulans od zewnątrz.
  • Żory. Konkubent atakuje pacjentkę, której udzielana jest pomoc,a potem uderza głową jednego z ratowników.
  • Poznań. Pijany pacjent w karetce uwalnia się z pasów i zaczyna dusić ratownika. W ambulansie wywiązuje się bójka. Medyk doznaje złamania ręki.
  • Gdynia. Kilku pijanych mężczyzn wzywa karetkę, bo zabrakło im pieniędzy na taksówkę. Jeden z nich ledwo trzyma się na nogach. Rzucają się na ratownika, który na skutek pobicia trafia do szpitala.
  • Lędziny. Matka wzywa ambulans do syna, który pociął się nożem. W trakcie opatrywania ran, mężczyzna atakuje nożem ratowników.
  • Bydgoszcz. Wezwanie do kobiety, która krwawi z dróg rodnych. W mieszkaniu jest agresywny mężczyzna. Wyzywa ratowników, grozi im pobiciem, utrudnia pracę.
  • Chorzów. Padaczka u kobiety. W sklepie. Jej chłopak kopie ratownika w twarz. Kiedy słyszy, że wzywana jest policja, wpada w szał. Ratownicy uciekają do ambulansu i zamykają się od środka.

- Sama miałam taką sytuację. Dostałam od człowieka, który nie był pacjentem. Od prawnika usłyszałam, że nie będzie to ścigane z urzędu, ponieważ nie nastapiło w trakcie czynności medycznych. Uderzył mnie mąż pacjentki - mówi Stefania Habowska z Polskiej Rady Ratowników Medycznych.

- Walczymy o to, by rozszerzyć ten przepis na cały okres trwania dyżuru ratownika medycznego. Przydałaby się w ogóle ogólnopolska kampania społeczna. Żeby ludzie zaczęli o tym mówić. Bo pomału nie ogarniamy już tematu - mówi kobieta. Niestety, na kampanię nie ma pieniędzy.

Póki co organizacja nagłaśnia temat napadów na ratowników podczas konferencji branżowych. Niedawno opracowała wzór koszulek z nadrukiem „Stop agresji wobec ratowników medycznych” oraz wydała broszurkę z podstawowymi informacjami na temat radzenia zobie z agresją pacjentów i własną frustracją. Do współpracy włączyli się ratownicy z Krakowa, którzy dwa lata temu postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i zaczęli się szkolić z samoobrony oraz podstaw psychologii. Dziś uczą też innych.

- Nazwaliśmy to „Defense for Medic”. Uczymy jak się uwolnić z uchwytu, ale też jak w ogóle rozpoznawać agresję i jak ją wytłumić. Ważne jest też radzenie sobie z własnymi emocjami, gdy już dojdzie do jakiegoś epizodu - mówi ratownik Kamil z Krakowa. Podręcznik DS4Med jest dostępny za darmo w Internecie.

Na profilu społecznościowym PRRM można przeczytać o niedawnym wyroku sądu w Chorzowie, skazującym na pół roku więzienia szaleńca, który zdemolował karetkę i groził zespołowi medycznemu.

Sędzia podkreśliła wysoką szkodliwość społeczną czynu, ale nie kryła, że na wysokość kary wpłynął fakt, iż sprawca był wielokrotnie karanym kryminalistą. Nie wiadomo, jak zostałby potraktowany, gdyby miał czyste konto. Może tak jak 20-letnia Natalia z Bydgoszczy, trenująca sporty walki, która złamała ratownikowi w szpitalu kość oczodołową.

- Pacjentka została przywieziona z bójki, w którą się wdała na weselu. Miała uraz głowy. Dwa razy próbowaliśmy zrobić jej tomografię, ale atakowała techniczkę. W windzie zeskoczyła z łóżka i puściła mi serię ciosów.

Została skazana na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat - mówi ratownik Bartosz. 17 lat pracy w „wyjazdówce” i szpitalnych oddziałach ratunkowych. Od dziewczyny nie usłyszał przeprosin. Był za to przez nią nękany. Nachodziła go w pracy, chcąc namówić do zmiany zeznań. - Jeden z policjantów też mnie do tego namawiał - mówi ratownik. Większym problemem była jednak inna sprawa. - Szpital, w którym doszło do napaści, nie okazał mi żadnego wsparcia prawnego. Poza tym przez półtora roku walczyłem z ZUS. Nie chciano mi uznać trwałego uszczerbku na zdrowiu - dodaje.

Agresywny albo z padaczką

- Nie ma dyżuru, podczas którego człowiek nie zostałby obrażony. Groźby karalne to dla nas chleb powszedni. Gdybyśmy mieli to wszystko spisywać, człowiek nie wychodziłby z sądu. Nawet nastolatki zaczynają nas atakować. Nie było tego kilka lat temu. Ostatni rok to jakaś makabra - mówią ratownicy. Najgorsze są dyżury od piątku do niedzieli. Pijani kopią w ambulans, próbują wejść do środka, pouczają, wyzywają. W najlepszym razie...

- Dostaliśmy wezwanie do człowieka z padaczką albo agresywnego. Nie było to doprecyzowane. Policja miała być na miejscu. Ale nie była. Wchodzimy do mieszkania. Pokój za kuchnią. Zamykają się drzwi za nami i dopiero wtedy widzimy, że na chłopaku siedzą dwie osoby i próbują go utrzymać i że to nie jest padaczka. Najpierw zrzucił z siebie matkę, potem brata i ruszył na nas. Powaliliśmy go na ziemię, ale zdążył mnie ugryźć w rękę a mojego kolegę kopnąć - mówi ratownik Łukasz.

- Kiedyś wypadłem z tramwaju z młodym człowiekiem. Kiedy go obezwładniłem i wezwałem policję, zaczął przepraszać, ale uwolniony chwycił za kosz na śmieci i dalej rozrabiał. Człowiek nie wie czasem, co robić. Przytrzyma takiego, a potem zobaczy na YouTube filmik pod tytułem „Ratownicy pobili pacjenta - mówi ratownik Wojciech.

Ciekawe, co zobaczą Łukasz i Marek, bo dziewczyna nożownika nagrywała komórką zajście przed klubem. Ale tylko fragmenty. Tam gdzie jej towarzysz zamieniał się w bestię, z premedytacją wybierała opcję „pauza”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!