Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Groźne owady. Poważne zagrożenie w lasach regionu

Grzegorz Kończewski
Wyposażony w specjalny atomizer  Dromader rozpylił nad lasami Nadleśnictw Cierpiszewo i Solec Kujawski środek zwalczający barczatkę sosnówkę
Wyposażony w specjalny atomizer Dromader rozpylił nad lasami Nadleśnictw Cierpiszewo i Solec Kujawski środek zwalczający barczatkę sosnówkę Mateusz Stopiński
- Takiego zagrożenia nie było od lat - mówią kujawsko-pomorscy leśnicy. W tym roku uaktywniły się aż trzy owady, mogące trwale zaszkodzić dominującym w naszym regionie lasom sosnowym. I wszystkie trzy na terenie naszego województwa kojarzą się z wielkimi stratami.

Tysiące żarłocznych gąsienic brudnicy mniszki czynią w koronie sosny ogromne spustoszenie, a ogołocone z igliwia drzewo jakby dusi się, zamiera. Mniej więcej na wysokości dwóch metrów z pnia zaczyna wyciekać życiodajny sok. Wciąż jeszcze żywe korzenie normalnie go podają, ale nie ma już igieł, do których powinien dotrzeć i odparować. Z czasem ten sok zaczyna fermentować. To dlatego po wejściu w zniszczony przez szkodniki las od razu wyczuwa się zapach alkoholu. Dla tych drzew nie ma już ratunku.

Kujawsko-pomorskim leśnikom takie obrazy głęboko zapadły w pamięć. Gradacji brudnicy mniszki, która pod koniec lat 70. ub. wieku zaatakowała lasy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu, nie udało się opanować w małych ogniskach. Szkodnik rozprzestrzenił się na powierzchni ok. 300 tys. hektarów, atakując nie tylko sosny, ale także świerki, a nawet drzewa liściaste i runo leśne. Walka z nim trwała pięć lat, kosztowała majątek, a w jej rezultacie trzeba było usunąć około trzy miliony metrów sześciennych posuszu!

Co wiesz o województwie Kujawsko-Pomorskim [QUIZ]

- Dziś nic takiego nam nie grozi - uspokaja Kazimierz Stańczak, naczelnik Wydziału Ochrony Ekosystemów w toruńskiej RDLP. - Dysponujemy nowoczesnymi, o wiele bardziej skutecznymi niż wówczas środkami owadobójczymi, odpowiednim sprzętem, cały czas monitorujemy sytuację. Jak zaistnieje potrzeba, zadziałamy naprawdę szybko i skutecznie.

Kazimierz Stańczak przyznaje jednak, że tegoroczne zagrożenie jest wyjątkowe, niespotykane od lat i dotyczy aż 30 tysięcy hektarów lasów. Tę skalę leśnicy oszacowali już jesienią na podstawie wielu obserwacji, liczeń motyli i gąsienic. Niestety, już przed kilkoma miesiącami wiele wskazywało na to, że w 2017 roku uaktywnią się aż trzy owady, mogące zaszkodzić trwałości dominujących w regionie sosnowych lasów.

Barczatka sosnówka jest jednym z nich. Dla laika to tylko niepozorny motyl, jednak jego gąsienica ze względu na swą żarłoczność uchodzi za najgroźniejszego szkodnika w sośninach. W swoim cyklu rozwojowym pożera nawet 300 sosnowych igieł, a na jednym drzewie jednocześnie może żerować - okazało się to kilka dni temu podczas liczenia barczatek w koronach wybranych drzew, ściętych na specjalną płachtę - nawet tysiąc gąsienic.

- Nie mogliśmy już dłużej czekać, mogłoby dojść do nieodwracalnego uszkodzenia koron drzew - mówi Kazimierz Stańczak. - Dlatego w ubiegłym tygodniu po raz pierwszy w tym roku wykonaliśmy lotnicze zabiegi ratunkowe na terenie Puszczy Bydgoskiej, a konkretnie Nadleśnictw Cierpiszewo i Solec Kujawski, gdzie na łącznej powierzchni 2730 hektarów ograniczaliśmy populację właśnie barczatki sosnówki.

2,5-letni Dominik z Tczewa czeka na naszą pomoc

Na początku czerwca leśnicy zmierzą się z kolei ze wspomnianą już, mającą w naszym regionie wyjątkowo złą sławę, brudnicą mniszką. Decydujące liczenie gąsienic odbędzie się pod koniec maja, ale na podstawie choćby obserwacji wylęgu już wiadomo, że bez radykalnych działań nie obędzie się w lasach położonych wokół Bydgoszczy i Torunia. Drugim obszarem bardzo zagrożonym brudnicą mniszką są położone na północy toruńskiej RDLP Bory Tucholskie. Niektórzy mieszkańcy tamtych okolic wciąż pamiętają, że to brudnica niegdyś tak skutecznie przetrzebiła udział świerka w tym wielkim i znanym w całej Polsce kompleksie leśnym.

Kliknij poniżej i czytaj dalej na drugiej stronie

To, niestety, nie koniec kiepskich wiadomości, bo z jesiennych obserwacji wynikało też, że w tym roku wyjątkowo uaktywni się również strzygonia choinówka. Przez lata było o niej cicho, ale leśnicy doskonale zdają sobie sprawę, że to bardzo groźny przeciwnik. W latach 30. ub. wieku strzygonia dosłownie spustoszyła sosnowe lasy północnej Polski. Wskutek wielkiej gradacji tego szkodnika pod topór musiały pójść tysiące hektarów obumarłych lasów sosnowych. Wówczas ze strzygonią nie potrafiono sobie skutecznie poradzić - po prostu nie było jeszcze odpowiednich środków chemicznych. Populację tego owada próbowano ograniczać w ten sposób, że w najbardziej zagrożonych sosnowych lasach usypywano ze ściółki kopce. Chodziło o to, by lęgnące się z poczwarek motyle nie mogły się z tych kopców wydostać.

Na szczęście rozwojowi strzygoni nie posłużyła zimna wiosna, która mocno zmniejszyła populację tego owada i mamy nadzieję, że nie będziemy musieli go zwalczać - Kazimierz Stańczak

- Prognozy na ten rok wskazywały na ogromne zagrożenie i to na terenach wielu naszych nadleśnictw - przyznaje Kazimierz Stańczak. - Na szczęście rozwojowi strzygoni nie posłużyła zimna wiosna, która mocno zmniejszyła populację tego owada i mamy nadzieję, że nie będziemy musieli go zwalczać. W ostatnich dniach maja okaże się, czy konieczne będzie użycie środka owadobójczego.

Kazimierz Stańczak ma na myśli Dimilin 480 SC, który w ubiegłym tygodniu zastosowano także przeciwko barczatce sosnówce. W postaci drobniutkiej mgiełki rozpylają go stacjonujące na terenie Aeroklubu Pomorskiego w Toruniu samoloty gaśnicze Dromader, które doposaża się w specjalne atomizery. Na powierzchni jednego hektara lasu rozprowadza się zaledwie 0,1 litra - rozcieńczonego w wodzie i specjalnym oleju - Dimilinu. Środek ten działa żołądkowo - osiada na sosnowych igłach i sprawia, że żerujące na nich gąsienice obumierają.

WIDEO: Co nam dają pszczoły? Co stałoby się, gdyby ich zabrakło?

- Jest to środek nieszkodliwy dla ludzi - podkreśla naczelnik Stańczak. - Obowiązuje jednak zakaz wstępu do lasów, w których prowadzone są lotnicze zabiegi ratownicze, przez 24 godziny nie wolno też zbierać tam runa leśnego. Teren jest, oczywiście, odpowiednio oznakowany, ale przed wyjściem lepiej zapoznać się z aktualnymi informacjami o zabiegach, które zamieszczamy na stronach internetowych RDLP i poszczególnych nadleśnictw.

Kiedy po raz kolejny wystartują Dromadery z Dimilinem? Sytuacja jest dynamiczna, może zasadniczo zmienić się w ciągu kilku dni. Leśnicy zdecydowanie zapewniają: „samoloty wystartują tylko wtedy, gdy będzie to absolutnie konieczne”.

Startują bladym świtem

Środek owadobójczy m.in. na barczatkę sosnówkę, brudnicę mniszkę i strzygonię choinówkę rozprowadzany jest przez samoloty w postaci bardzo drobnej mgiełki. By skutecznie i precyzyjnie trafiła ona na zaatakowane przez żarłoczne gąsienice igły sosnowych drzew, muszą być zagwarantowane odpowiednie warunki. Zbyt wysoka temperatura i silny wiatr uniemożliwiają przeprowadzenie lotniczych zabiegów ratowniczych. To dlatego samoloty startują już o piątej rano i operują maksymalnie do godz. 11, drugą turę lotów rozpoczyna się ok. godz. 17. Są też inne ograniczenia - środka owadobójczego nie można rozprowadzać przy drogach krajowych oraz przy brzegach jezior i rzek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!