Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grasują złodzieje rowerów! Jak się ustrzec?

Piotr Schutta
Żaden typ zabezpieczenia nie jest w stanie powstrzymać złodzieja - chyba jedynie pies obronny mógłby go skutecznie zniechęcić
Żaden typ zabezpieczenia nie jest w stanie powstrzymać złodzieja - chyba jedynie pies obronny mógłby go skutecznie zniechęcić Dariusz Bloch
Nie przyzwyczailiśmy się jeszcze, by na wzór Duńczyków czy Holendrów mieć dwa rowery. Jeden, niewiele wart, na codzienne dojazdy do pracy, sklepu czy szkoły. Drugi, lepszy, do jazdy typowo rekreacyjnej. Warto jednak o tym pomyśleć, bo szansa na to, że złodziej skusi się na gruchota, jest niewielka.

Czas akcji: 6 marca, godzina 15.00; miejsce:hipermarket budowlany. Klient podjeżdża rowerem przed wejście główne i przypina pojazd do stojaka typu „wyrwikółko”. Zabezpieczenie to linka za kilkadziesiąt złotych o grubości 12 milimetrów. Wygląda solidnie, przez ostatnich kilka lat skutecznie chroniła dwa kółka przed kradzieżą. Mężczyzna znika w sklepie na 20 minut.

Okazuje się, że dla złodzieja to wystarczająco dużo czasu, by uporać się z tak łatwym zadaniem. Po rowerze ani śladu. Jego właściciel może sobie zabrać na pamiątkę przeciętą na pół stalową linkę. Na dowód, że to jego rower skradziono, w obecności ochroniarza otwiera kluczykiem zamek zabezpieczenia. Sklepowy ochroniarz oczywiście niczego nie widział. Zresztą, co miałby widzieć, skoro parking dla rowerów jest zasłonięty ścianą z palet. - Myślę, że do kradzieży by nie doszło, gdyby nie te palety. Złodziej na pewno czaił się w pobliżu i czekał tylko na okazję. Szkoda, bo rower był wart 2 tysiące złotych. Do tej pory jakoś mi się udawało. Co zrobić? Kupię lepsze zabezpieczenie - mówi Jarosław Puls, poszkodowany.

Gdyby przyjąć zasadę, którą powtarzają ludzie z rowerowych stowarzyszeń, właściciel skradzionego sprzed sklepu jednośladu, powinien wydać na zabezpieczenie ok. 200 złotych.

- Zabezpieczenie powinno kosztować tyle, co 10 procent wartości roweru. Im lepszy ktoś ma rower, tym więcej powinien wydać na sprzęt antykradzieżowy - mówi Sebastian Nowak z Zespołu ds Polityki Rowerowej Miasta Bydgoszczy, działacz stowarzyszenia Bydgoska Masa Krytyczna.

- My polecamy tak zwane u-locki, ale nie aluminiowe za 30 złotych, tylko nieco droższe, z hartowanej stali. Nie przetnie się ich nożycami ogrodowymi czy brzeszczotem - dodaje Sebastian Nowak.

Warto przeczytać: Na całym świecie jednak Uber to wróg korporacji taxi. U nas jest tak samo

Podczas jednej z akcji członkowie BMK przeprowadzili test wytrzymałości najpopularniejszych zabezpieczeń. Nakręcony w lipcu 2012 filmik ciągle jest dostępny na You Tube. Warto go obejrzeć. Jeśli ktoś zapina swój rower linką za 30 złotych albo nawet dwa razy droższym łańcuchem i myśli, że jego bicykl jest bezpieczny, koniecznie powinien wpisać w wyszukiwarce „Antykradzieżowa Masa Krytyczna”. Na filmie widać, że nawet pozornie solidne, grube zapięcia ze stali da się łatwo przeciąć. - Na zwykłą linkę wystarczą nożyce ogrodowe. Jedno cięcie. Dwie sekundy. Przyglądam się na ulicy, jak ludzie zapinają swoje rowery i, niestety, muszę przyznać, że większość stosuje właśnie takie słabe, najtańsze linki - mówi Sebastian Nowak.

Kliknij poniżej i czytaj dalej na drugiej stronie

Coraz popularniejsze stają się lokalizatory rowerowe, oparte na systemie nawigacji satelitarnej GPS. Kosztują od 100 do 900 złotych. Mają wielkość pudełka od zapałek. Można je ukryć w oświetleniu, pod siodełkiem lub w kierownicy. Najdroższe mogą łączyć się telefonicznie z numerami alarmowymi albo pełnić funkcję posłuchu. Nie zapobiegną kradzieży, ale ułatwią znalezienie pojazdu. Najlepsze lokalizują z dokładnością do 2 metrów.

Kolejna sprawa, ułatwiająca życie złodziejom, to znieczulica społeczna. Przekonali się o tym autorzy eksperymentu, przeprowadzonego w centrum Bydgoszczy. Kiedy kradli rower przed jedną z restauracji przy głównej ulicy miasta, większość ludzi udawała, że nic nie widzi. - Tylko jeden chłopak zareagował. Dużo niższy od złodzieja. Powiedział nam, że sam jest rowerzystą i nie chciałby, żeby go spotkała podobna sytuacja - opowiada Sebastian Nowak, który wówczas wcielał się w złodzieja.

- To było kilka lat temu. Przypięliśmy z kolegą nasze rowery do rury w wejściu do hipermarketu. Nie było nas może z pięć minut. Wracamy, a tu dwóch chłopaczków. Jeden na czatach, drugi z nożycami. Zdążyli już przeciąć linkę, ale nie zabrali rowerów. Dopiero my ich spłoszyliśmy. Mimo że przechodziło tamtędy mnóstwo ludzi, cięli w najlepsze. Nikt nie zareagował - wspomina Wojciech Bulanda ze stowarzyszenia Bydgoska Masa Krytyczna i podpowiada swój sposób na bezpieczne korzystanie z roweru.

- Na wyjeździe studyjnym w Kopenhadze zwróciliśmy uwagę, że w celach komunikacyjnych, jak dojazd do pracy czy szkoły, nikt nie jeździ tam na dobrym rowerze. Na co dzień wykorzystuje się gruchoty.

Są w dobrym stanie, ale nie zachęcają do kradzieży, ponieważ niewiele są warte. Markowymi rowerami jeździ się na wycieczki, sportowo, rekreacyjnie - mówi nasz rozmówca. - Sam na co dzień jeżdżę takim gruchotem. Mogę go zostawić na całą noc. Złodziej nawet na niego nie spojrzy. Oczywiście mam zapięcie. Warte więcej niż ten rower - dodaje.

ZABEZPIECZENIA PRZED KRADZIEŻĄ:

  • Producenci oferują kilka typów zabezpieczeń. Stalowa linka, łańcuch, skobel typu u-lock lub podkowa.
  • Najtańsze można kupić za kilka złotych, ale to wyrzucone pieniądze. Ważne, by zabezpieczenie było wykonane ze specjalnie wzmacnianych materiałów.
  • Nawet łańcuch za 90 złotych, z rzekomo hartowanej stali, da się przeciąć najtańszymi nożycami do prętów, kupionymi w hipermarkecie budowlanym.
  • Porządne zamknięcia to wydatek rzędu 200-400 złotych.

Kliknij poniżej i czytaj dalej na trzeciej stronie

- W polskich warunkach dobre zabezpieczenie to podstawa. Linka Made in China za 5 czy 10 złotych to pozorna ochrona. Wystarczy wydać pieniądze raz, ale na coś porządnego i będziemy mieli spokój na zawsze. Kiedyś przed naszą siedzibą stał świetny rower. Zwróciłem uwagę, że taki doskonały sprzęt zapięty jest tak lichą linką. Niestety, postał tylko kilka dni. Widocznie złodziej doszedł do tego samego wniosku - mówi Paweł Wiśniewski ze stowarzyszenia Rowerowy Toruń. Sam stosuje mało jeszcze popularne w Polsce zamknięcie typu u-lock, ale w kształcie podkowy. Blokuje ono tylne koło i na rowerze wygląda jak dodatkowy hamulec.

- Kiedyś mój rower leżał na chodniku. Widocznie złodziej wskoczył na niego, ale że nie mógł odjechać, to porzucił - dodaje Paweł Wisniewski. Do rowerowych stowarzyszeń często docierają sygnały z prośbą o pomoc w poszukiwaniu skradzionego bicykla. Wynika z nich, że nie ma bezpiecznych miejsc. Rowery wyjmowane są z piwnic i garaży, zabierane z terenu zamkniętych i monitorowanych osiedli, a nawet balkonów mieszkań położonych wyżej niż na parterze.

[sc]Polecamy: Escape roomy. Tu 
nie zaznasz spokoju

- Może to głupio wyglądać, ale jeśli mieszkamy na pierwszym piętrze, lepiej przypnijmy rower do barierki na balkonie. W piwnicy też powinniśmy przymocować go do elementu na stałe zamontowanego w ścianie - radzą znawcy.

- Bardzo często ludzie piszą do nas o kradzieżach. Zachęcamy, żeby jak najszybciej umieszczać takie informacje w sieci, na portalach społecznościowych. Rzadko wprawdzie, ale zdarza się, że godzinę po kradzieży ktoś zauważy złodzieja jadącego skradzionym jednośladem - mówi Sebastian Nowak.

Dlaczego warto nosić odblaski? Mówi Sławek Piotrowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!