Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Buty z bydgoskiej „Kobry” - cenne jak złoto

Krzysztof Błażejewski
Swoją wytrzymałość buty produkowane w zakładach „Kobra” uzyskiwały dzięki dobrej jakości surowców i klejów oraz ręcznemu szyciu.
Swoją wytrzymałość buty produkowane w zakładach „Kobra” uzyskiwały dzięki dobrej jakości surowców i klejów oraz ręcznemu szyciu. Archiwum
W obuwiu produkowanym w Bydgoszczy chodziło kiedyś pół Polski. W międzywojniu zakłady „Leo”, a po II wojnie PZPS „Kobra” słynęły z dobrej jakości swoich wyrobów, ich estetyki i trwałości. Po tzw. odrzuty z eksportu w sklepie firmowym przy ul. Gdańskiej ustawiały się długie kolejki.

Wiozłem kiedyś samochodem partię butów do sklepu do Olsztyna - wspomina były pracownik „Kobry”. - Niestety, przekroczyłem dozwoloną prędkość, zatrzymała mnie policja. Kiedy dowiedzieli się, gdzie pracuję i co wiozę, sami zaproponowali, że odstąpią od mandatu pod warunkiem, że... sprzedam im buty; taką wówczas obuwie z „Kobry” miało renomę w całym kraju. Oczywiście zgodziłem się, ale, niestety, butów, które podobały się komendantowi miejscowego posterunku, nie było w odpowiednim rozmiarze. Musiałem mu wysłać obuwie w paczce z Bydgoszczy, dopiero wtedy skasowali wystawiony wcześniej mandat.

Widze Łowmiańskie na Białorusi, rok 2006. Na rynku miasteczka jakiś miejscowy przechodzień, usłyszawszy polską mowę, zapytał, skąd przyjechałem. Na słowo „Bydgoszcz” zareagował entuzjastycznie: - Byłem w Bydgoszczy dwadzieścia lat temu. Była u was taka fabryka, nazwy nie pamiętam, ale robiła dobre buty, oj, dobre.

Zobacz również:

Bydgoszcz na starych fotografiach (część 2). To samo miejsce...

I wskazując na podniszczone, ale całe półbuty na nogach dodał: - Dwadzieścia lat noszę buty z Bydgoszczy! I jeszcze ponoszę...
Takich anegdot, związanych z wyrobami bydgoskich zakładów, zapewne niejeden z naszych z Czytelników mógłby wymienić wiele. Buty z Bydgoszczy znano i ceniono w całym kraju. Wykonywano je przecież z najwyższej jakości skóry, często nawet podeszwy były z tego tworzywa! Były one atrakcyjnym towarem prywatnego eksportu – buty z „Kobry” polscy turyści wywozili do ZSRR i tam sprzedawali je „od ręki” za sumy, które wystarczały na zakup wyrobów ze złota...

Czytaj na następnej stronie>>

Galanterki i bitlesówki

W czasach PRL-u tak, jak po odzież jeżdżono powszechnie do sklepów w Łodzi, to po buty przyjeżdżało się, nawet z daleka, do Bydgoszczy, a przed firmowym sklepem „Kobry” na dawnych al. 1 Maja 62 ustawiały się często kolejki. Szczególnie wtedy, gdy w sprzedaży pojawiały się tzw. odrzuty z eksportu. W „Kobrze” szyto i klejono przecież obuwie wysyłane na Zachód! A także dla PKP, Straży Pożarnej, MO i ZOMO...

Po siermiężnym okresie rządów ekipy Władysława Gomułki, kiedy związki zawodowe walczyły głównie o poprawę warunków pracy w ciasnym, przestarzałym budynku ze słabą wentylacją - w latach 70., po modernizacji i rozbudowie zakładu, udawało się modelarzom z „Kobry” nadążać za najnowszą modą. Rozchwytywane były wówczas „galanterki z lakieru”, „holenderki” i „balerinki” dla pań oraz „wiatrówki” i „bitlesówki” - półbuty chłopięce. To także wówczas zainstalowano importowane taśmy montażowe, rozpoczęto produkcję butów systemem klejonym oraz na spodach poliure-tanowych, słynnej „słoninie”, która szybko stała się hitem wśród młodszych pokoleń.

Była u was taka fabryka, nazwy nie pamiętam, ale robiła dobre buty, oj, dobre. Dwadzieścia lat noszę buty z Bydgoszczy! I jeszcze ponoszę.

Konkurowali nawet z „Batą”

Początki zakładu sięgają roku... 1876, kiedy to bydgoski przedsiębiorca Wiktor Weynerowski założył mały warsztat obuwniczy. Piętnaście lat później firmę przejął syn Antoni. Wytwarzał on buty w nieistniejącym dziś budynku przy ul. św. Trójcy. Dopiero w 1910 roku Weyne-rowscy zbudowali duży charakterystyczny ceglany budynek - zakład u zbiegu ulic Kościuszki i Chocimskiej, gdzie powstała firma „Leo”, konkurująca na rynkach europejskich z ówczesnym światowym potentatem, czechosłowacką „Batą”. Fabryczne sklepy „Leo” działały w Bydgoszczy, Krakowie, Warszawie, Lwowie, Toruniu i Poznaniu. Dziś w starych czasopismach, szczególnie „żurnalach mód”, można zobaczyć, jak nowoczesne i modne było ówczesne wzornictwo fabryki „Leo”. Wiele butów z tamtych czasów nadawałoby się do noszenia i dziś.

Po II wojnie zakłady „Leo” upaństwowiono i połączono z innym mniejszymi bydgoskimi wytwórniami obuwnia (np. „Minerwa”), przekształcając w Pomorskie Zakłady Przemysłu Skórzanego „Kobra”.

Zobacz również:

3 stycznia 2008 roku, po 39 latach funkcjonowania, definitywnie zamknięty został budynek „Kaskady” na rogu Starego Rynku i ul. Mostowej. Budynek zakupił znany bydgoski cukiernik Adam Sowa, który po jego rozbiórce zabudował to miejsce w inny sposób, m.in. odtwarzając dawną ulicę Jatki.

Tak zmieniło się miejsce po bydgoskiej Kaskadzie [zdjęcia]

W „Kobrze”, jak w całym przemyśle PRL-u, eksport był traktowany priorytetowo, bo był źródłem dewiz. W 1963 roku „Kobra” wyprodukowała aż 250 tys. par obuwia na rynek amerykański. Dekadę później podobną ilość zamówił rząd Kanady dla swojej armii... Do takich serii wyrobów kierowano najlepsze surowce, materiały, narzędzia i ludzi. Często z... importu. Kiedy produkowano obuwie na rynek zachodnioniemiecki, surowce zakupiono w RFN, a przy produkcji zatrudniono niemieckich inżynierów. To, co szło „na kraj”, ze względów oszczędnościowych, było już gorszej jakości.
Od likwidacji „Kobry” mija już 25 lat. I choć już tylko nieliczni mogą mieć w domu buty z tej fabryki, grupa byłych pracowników zakładu spotykała się na zebraniach. O założenie muzeum polskiego przemysłu skórzanego starał się zmarły w ub. roku Wojciech Korek, były pracownik „Kobry”, który w zakładach przez 14 lat był szefem produkcji. Sentyment pozostał.

Czytaj na następnej stronie>>

Przegrali z nowoczesnością

W najlepszym okresie w „Kobrze” pracowało ponad 4000 osób. To był prawdziwy kombinat z kilkoma zakładami i filiami, działającymi w różnych miastach naszego województwa. Jak się szacuje, w zakładach w całej historii ich istnienia powstało ponad 80 mln par butów.

W 1991 r. w warunkach gospodarki rynkowej, konkurencji taniego obuwia z Chin i załamania eksportu do ZSRR, przedsiębiorstwo obciążone rozległą infrastrukturą i liczną załogą znalazło się w trudnej sytuacji ekonomicznej. Nie przeprowadzono komercjalizacji ani prywatyzacji zakładu. Nie udało się pozbyć narastających długów ani powstrzymać od brania nowych kredytów. W kwietniu 1992 r. ogłoszono upadłość „Kobry”, a 31 sierpnia tego roku przedsiębiorstwo zaprzestało działalności.

Filozofia działania „Kobry” nie pasowała do nowych czasów. Robiono buty solidne, do noszenia przez lata, a tymczasem bogacące się społeczeństwo pragnęło ładniejszych, choć o krótszym żywocie modeli. Stąd taka kariera np. butów włoskich czy chińskich. Przystosowanie do tych życzeń takiego molocha, jakim była Kobra, okazało się zbyt trudne.

Zobacz również:

Stare zdjęcia Bydgoszczy. Popatrzcie, jak się zmienia nasze miasto. To samo miejsce, dwie różne fotografie, które dzieli wiele dekad.

Bydgoszcz na starych fotografiach. To samo miejsce dawniej i...

Polub "Express" na Facebooku

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty