Księża sami zapłacą składki?

Zamiast Funduszu Kościelnego rząd chce, żeby wierni mogli przeznaczać 0,3 proc. swojego podatku dochodowego na kościoły i związki wyznaniowe, a duchowni sami płacili składki na ubezpieczenie.

Takie propozycje przedstawił minister administracji i cyfryzacji Michał Boni na wczorajszym posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Konferencji Episkopatu Polski. Likwidację Funduszu Kościelnego zapowiedział w swoim exposé premier Donald Tusk już w listopadzie 2011 roku.

Prawo przekazywania podatku na cele związane z misją publiczną kościołów i związków wyznaniowych miałoby obowiązywać od 1 stycznia 2013 r. Niezależnie od tego obywatele nadal będą mogli przekazywać 1 proc. podatku na organizacje pożytku publicznego. Natomiast samodzielne opłacanie składek na ubezpieczenie społeczne duchowni mieliby zacząć od 1 stycznia 2014 r. Ubezpieczenie księży uczących religii w szkołach czy kapelanów zatrudnionych w formie stosunku pracy, miałoby pozostać bez zmian.

Minister Boni poprosił kościoły i związki wyznaniowe o zaopiniowanie projektu zmian w ciągu 30 dni. Episkopat uważa, że likwidacja bądź przekształcenie Funduszu Kościelnego powinno być poprzedzone dwustronną umową, natomiast według rządu wystarczy zasięgnięcie opinii.

Fundusz Kościelny, który powstał w 1950 r., stanowił rekompensatę za przejęte przez władze państwowe majątki kościelne (po 1999 r. uznano, że dokonano tego z naruszeniem prawa). W ostatnich latach na konto funduszu trafiało z budżetu państwa około 90 mln zł rocznie. Pieniądze te były przeznaczane głównie na finansowanie składek ubezpieczeniowych duchowieństwa. Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji szacuje, że suma przekazywanego na kościoły i związki wyznaniowe podatku sięgnęłaby 100 mln zł rocznie. Cytowany przez TVN24 ks. Kazimierz Sowa z redakcji Religia TV uważa, że mogłoby to być od 100 do 250 mln zł rocznie, ale pod warunkiem, że wszyscy obywatele dokonaliby odpisu. Kościół katolicki nie chciałby likwidacji, lecz przekształcenia funduszu. Wczoraj jednak nie wypowiadał się na temat rządowego projektu.

<!** reklama>- Odbieramy to jako atak na kościół, jako schlebianie niskim gustom, bo kościół w Polsce jest depozytariuszem wartości, wokół których zbudowane jest nasze życie społeczne - stwierdził szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.

Sławomir Kopyciński, poseł Ruchu Palikota uważa, że propozycja likwidacji Funduszu Kościelnego jest sukcesem jego ugrupowania. - Ruch Palikota już ponad dwa miesiące temu zgłosił identyczną propozycję w formie projektu ustawy - mówi nam Sławomir Kopyciński. - Fundusz Kościelny był formą rekompensaty za mienie utracone w okresie PRL. To mienie zostało już zwrócone przez niecieszącą się dobrą opinią i nieistniejącą już Komisję Majątkową. Nie ma więc żadnych podstaw formalnoprawnych, żeby te pieniądze nadal wypłacać. Jako obywatel państwa polskiego czuję się okradany.

- Jeśli odpis 0,3 proc. podatku dochodowego od osób fizycznych byłby dobrowolny, to propozycja rządu może liczyć na nasze poparcie - dodaje poseł. - Pod pewnymi warunkami jednak. Zgodzilibyśmy się nawet na wyższy procent, gdyby państwo zaprzestało finansowania etatów kapelanów służb mundurowych. Ponadto chcemy likwidacji 6-procentowej ulgi odliczanej od dochodu za darowizny na cele kultu religijnego, a jest to kwota około 300 mln zł. Domagamy się też wyprowadzenia nauki religii ze szkół i całkowitego finansowania jej przez stronę kościelną.

Poseł Kopyciński dodaje jednak, że jego partia mogłaby poprzeć pozostawienie religii w szkole jako przedmiotu nieobowiązkowego. Kapłani mieliby pracować społecznie. - Choć w konkordacie nie ma ani słowa o finansowaniu nauki religii przez państwo, to z budżetu wydaje się na to około 450 mln zł rocznie - stwierdza.