Sobota. W ZSO nr 3 na Okolu trwają drzwi otwarte, ale młodzież czeka przed budynkiem na wyjątkowego gościa. Gdy Leonard Pietraszak, absolwent tej szkoły, w towarzystwie żony Wandy Majerówny pojawia się w progach, rozlegają się brawa. Aktor jest wzruszony. - Ostatni raz tu byłem 61 lat temu. Matura rocznik 1954 - rzuca na powitanie i wręcza Grażynie Dziedzic, dyrektorce ZSO nr 3, egzemplarz swojej nowej książki „Ucho od śledzia”. Potem kieruje kroki na boisko. Tam odtwórca roli Krzysztofa Dowgirda z serialu „Czarne chmury” witany jest po szlachecku. Radość z jego przybycia oznajmia wystrzał z salwy armatniej. Chwilę później aktor zagląda do sali nr 4 na parterze. - Jak ktoś się spóźnił na apel, to przez to okno wchodził do szkoły - śmieje się. Zerka też do sali na II piętrze. - To była moja klasa - mówi. - A w której ławce pan siedział? - pytają uczniowie. - Jak się powodziło to w pierwszej, jak nie, to w ostatniej - żartuje. Przy okazji przyznaje, że nie przepadał za matematyką. Wspomina też profesora języka rosyjskiego. - Był niewiele starszy od nas, lubił śpiewać, ale gdy ktoś się nie przygotował do lekcji, potrafił wyrzucić go z sali. Przed jego wejściem zawsze więc śpiewaliśmy.
[break]
Na pytanie, jakim był uczniem, odpowiada: - Czasem udało mi się zaskoczyć nauczycieli i kolegów.
Maturę zdawał z perypetiami. - Na biologii ściągałem i nauczyciele to zauważyli. Była nawet narada, czy mnie nie zdyskwalifikować. Dyrektor Kaczmarek był stanowczy. Wpadłem w histerię, ale na szczęście pani od biologii wstawiła się za mną. Zadano mi inny zestaw pytań. Zdałem - wspomina. Ogromne poczucie humoru, wspomnienia z lat szkolnych okraszone anegdotami sprawiły, że młodzież była gościem oczarowana. Uczniowie pytali o teatr, pracę w serialach i filmach, np. „Czarnych chmurach”, „Kingsajzie”, „Vabanku”, ale też o fascynację sztuką, a zwłaszcza malarstwem Leona Wyczółkowskiego. Przypomnijmy, że Leonard Pietraszak podarował rodzinnemu miasta i muzeum okręgowemu kolekcję ponad 60 obrazów Jana Stanisławskiego i jego uczniów. O ukochanej Bydgoszczy, dzieciństwie i latach młodości spędzonych w domu przy Grunwaldzkiej 38 aktor mówił też w niedzielę podczas spotkania w kinie „Orzeł”. Promował tam swoją książkę „Leonard Pietraszak. Ucho od śledzia” oraz odsłonił jeden z sześciu foteli kinowych z byłego kina „Pomorzanin” ze swoich imieniem i nazwiskiem, który stanie w foyer „Orła” na pamiątkę jego wizyty. Potem z rąk prezydenta Bydgoszczy Rafała Bruskiego odebrał obraz ze swoją karykaturą. - A wiecie, że kiedyś nie wpuszczono mnie do kina „Orzeł”. W 1947 roku wyświetlany był tu film „W okowach lodu”, dozwolony od 12 lat. Pani bileterka nie pozwoliła mi wejść, bo miałem 11 lat. Wtedy jeszcze mówiłem prawdę - żartował.
Potem opowiadał, m.in, o swojej fascynacji Feliksem Stammem i krótkim romansie z boksem, o tym jak nie został dziennikarzem i o bogatej karierze aktorskiej. - Zdzisław Maklakiewicz powiedział kiedyś, że jeśli chcę być dobrym aktorem nie mam sobie malować ust i nie zasłaniać się meblami i tego się trzymam do dziś - stwierdził. Spotkanie poprzedziła projekcja filmu „Vabank”. Na zakończenie aktor rozdał mnóstwo autografów i podpisywał swoją książkę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pogrzeb Jacka Zielińskiego wydarzeniem ostatnich lat. Koncerty jak na festiwalu
- Zborowska pokazała, co zrobił z nią poród. Nie zgadniecie, kogo za to wini [FOTO]
- Ostra balanga Szwed po finale "TTBZ". Tak potraktowała prezenty od fanów [ZDJĘCIA]
- Dom reżysera wystawiony na sprzedaż za 1,5 miliona złotych. W tle rodzinny dramat