MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków sennym marzeniem

Maria Warda
Cierpiąca na wczesnodziecięcy rdzeniowy zanik mięśni, mieszkanka Barcina, radością życia mogłaby zarazić niejednego zdrowego człowieka.

Cierpiąca na wczesnodziecięcy rdzeniowy zanik mięśni, mieszkanka Barcina, radością życia mogłaby zarazić niejednego zdrowego człowieka.<!** Image 2 align=none alt="Image 188723" sub="Przemysław Grzybowski jest zachwycony determinacją i umiejętnościami Lucyny Fic, która ilustrowała książkę z napisanymi przez niego opowiadaniami / fot. Maria Warda">

Jest Pani autorką przepięknych ilustracji do książki z opowiadaniami dla dzieci. Napisał je Przemysław Grzybowski, wykładowca Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Jak państwo się poznaliście?

Przypadkowo w jednym z bydgoskich supermarketów. Zabrali mnie tam przyjaciele, ponieważ poruszam się na wózku inwalidzkim i potrzebuję pomocy. To zaintrygowało pana Przemka, podszedł do mnie i zapytał, jakie mam marzenie. Powiedziałam, że bardzo pragnę zilustrować jakąś książkę. Proszę sobie wyobrazić moje szczęście, kiedy zaproponował mi, abym namalowała obrazki do opowiadań „Spotkania z innymi”.

Dzięki przepięknym ilustracjom, poruszająca trudne tematy książeczka, staje się o wiele ciekawsza. Nie sprawiało Pani trudności malowanie obrazków?

Praca nad ilustracjami zajęła mi około 6 miesięcy. Najpierw czytałam tekst, później wymyślałam rysunki, następnie je malowałam. Na jedną ilustrację poświęcałam 2 dni. Starałam się pracować po 5 godzin dziennie. Nie było łatwo, ponieważ z powodu mojej choroby czasem ciężko mi utrzymać pędzel w ręku. To było dość wyczerpujące. Musiałam przerywać pracę, aby zregenerować siły. Nigdy jednak nie myślałam o tym, aby się poddać. Pasja malowania była silniejsza.

Jednym słowem, warto marzyć...

Miałam ogromne szczęście. Z przypadkowego spotkania z panem Przemkiem nie wiązałam wielkich nadziei, że razem coś stworzymy. Cieszył mnie sam fakt, że ktoś się zainteresował mną i moją pasją, i chciał spełnić moje marzenie, bo o zilustrowaniu książki dla dzieci śniłam po nocach od najmłodszych lat.

Urodziła się Pani z duszą artystki?

Malowanie czy rysowanie zawsze mnie odprężało. Gdy tworzę, skupiam się tak bardzo, że świat wokół mnie blednie. Dzięki malarce Aldonie Vosters-Stachowskiej, od której dostałam w prezencie komplet akwarel, zafascynowałam się tą techniką malarstwa. Później Jan Fryc, barciński artysta, zapoznał mnie bliżej z malarstwem olejnym. W międzyczasie zaczęłam malować pastelami suchymi.

Jakie ma Pani doświadczenia w kontaktach z ludźmi?

Nie godzę się z opinią, że teraz królują egoizm i cwaniactwo. Spotkałam wielu dobrych ludzi. Nie sposób wymienić wszystkich z imienia i nazwiska, ale zawsze były to spotkania ważne. Wzbogacały mnie jako człowieka. Doświadczam wiele dobra.

Dobrzy ludzie, czyli przyjaciele...?

Nie wszyscy mogą być tak blisko. Najważniejsza jest oczywiście mama. Bez niej nie byłoby życia. Natomiast spośród wielu osób pragnę wymienić Ewę, która bardzo mnie wspierała po śmierci mojej starszej siostry. Jesteśmy przyjaciółkami od wielu lat, bardzo lubimy nasze spotkania i rozmowy. Moje życie zmieniła z kolei Małgosia, moja rehabilitantka. Kiedy myślałam, że moje życie będzie monotonne i nic mnie już w nim nie zaskoczy, Małgorzata wyrwała mnie z czterech ścian mieszkania. Razem dużo spacerujemy, czasem w miarę możliwości robimy wypady za miasto. Mam wrażenie, że żyję pełnią życia, że jest ono barwniejsze i obfituje w więcej radości. Piotr z kolei uczy mnie spontaniczności. Mówi, że nie wszystko w życiu trzeba planować i że brak planowania też bywa urokliwy. Natomiast z mieszkającą niedaleko Wadowic Danusią łączy mnie nie tylko choroba, ale pasja wykonywania kartek okolicznościowych. Niestety, nasza przyjaźń jest tylko telefoniczno-skeypowo -SMS-owa.<!** reklama>

Może się kiedyś spotkacie. Wszak jedno marzenie już się spełniło...

To byłaby niezwykła chwila, marzę bowiem nie tylko o tym, aby odwiedzić Danusię, ale także o tym, aby zobaczyć Kraków. Jednak dla mnie wyprawa do tego pięknego miasta jest jak dla innych wyjazd za granicę. Nie chodzi tu tylko o trudy podróży, ale także o pieniądze.

Teczka osobowa:

Lucyna Fic ma 35 lat. Mieszka w Barcinie. Fascynuje się malarstwem.

Projektuje i wykonuje kartki okolicznościowe. Interesuje się kulturą i obyczajami innych krajów. Uwielbia podróżować i czytać książki. Prowadzi dwa blogi. Na http:?lusillasworld.blogspot.com wypowiada się na temat robótek ręcznych, kartek z albumami i pudełeczek jej własnego wykonania, na drugim http:/witaj-w-atelier.blogspot.com/ prezentuje swoje obrazy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!