MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jeden kat za wszystkich

Jarosław Jakubowski
Bez skruchy, za to z uśmiechami na ustach oskarżonych w bydgoskim Sądzie Okręgowym ruszył wczoraj proces w sprawie zabójstwa księdza Henryka Krolla.

Bez skruchy, za to z uśmiechami na ustach oskarżonych w bydgoskim Sądzie Okręgowym ruszył wczoraj proces w sprawie zabójstwa księdza Henryka Krolla.

<!** Image 2 align=right alt="Image 76054" sub="Oskarżeni nie okazywali skruchy Fot. Tadeusz Pawłowski">Kapłan został zamordowany w nocy z 13 na 14 maja 2006 roku w swojej plebanii w Żalnie w gminie Kęsowo. Z aktu oskarżenia Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy wynika, że w napadzie na księdza brało udział czterech mieszkańców Tucholi i okolic: 20-letni dziś Patryk L., 21-latkowie Rafał S. i Michał G. oraz najstarszy, 26-letni Marcin M.

Michał G., niegdyś ministrant księdza Krolla, stał przed plebanią na czatach. Napastnicy dostali się do środka przez okienko piwniczne. Byli dobrze przygotowani do napadu. Założyli kominiarki, specjalne stroje robocze i rękawice, w torbie mieli przygotowane latarki i łomy. Zdjęli buty i weszli na piętro, do sypialni księdza. Henryka Krolla obudziły hałasy, chwycił swój pistolet gazowy, ale jeden z bandytów wytrącił mu go z ręki. Oprawcy powalili kapłana na tapczan i bijąc po całym ciele skrępowali taśmą samoprzylepną. Henryk Kroll zginął w wyniku uduszenia - morderca zmiażdżył jego gardło kolanem.

<!** reklama>Wczoraj w sądzie sprawiali wrażenie rozluźnionych. Prowadzeni przez policyjny kowój, wesoło witali się z dziewczynami czekającymi na nich na korytarzu. W sali rozpraw Patryk L. pozwolił sobie na głośne uwagi pod adresem fotoreporterów, mimo iż sąd zezwolił na robienie zdjęć z wyłączeniem wizerunków oskarżonych. Rozbawiony był Marcin M., uchodzący za „mózg” grupy. Na jego twarzy co pewien czas gościł głupkowaty uśmieszek.

Jako pierwszy zeznania złożył Patryk L. Wziął winę na siebie, odwołując wcześniejsze zeznania, w których utrzymywał, że tylko stał przed plebanią ubezpieczając kolegów.

Teraz przyznał się do zarzutu zabójstwa. Zapewnił jednak, że zmiażdżył księdzu gardło „przypadkowo”. Oparł się o jego szyję kolanem, sięgając po pistolet gazowy za tapczan. Miejscami zeznania były drastyczne.

- On od tego czasu jak go przydusiłem, już nie oddychał. Zawołałem kolegów. Marcin M. chciał się upewnić, że ksiądz nie żyje, więc wyrywał mu włosy łonowe. Ale on się nie ruszał - mówił niewysoki, krótko ostrzyżony absolwent gimnazjum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!