Pierwsze usterki na osiedlowych placach zabaw pojawiły się już w dniu otwarcia

Pod koniec ubiegłego roku firma Apis z Jarosławia (woj. podkarpackie) zbudowała w Bydgoszczy cztery place dla dzieci: na osiedlach Leśnym, Tatrzańskim, na Kapuściskach i w starym Fordonie. - Problemy z awaryjnym sprzętem pojawiły się chyba wszędzie, a na osiedlu Tatrzańskim zarządca zdecydował nawet o zamknięciu placu i siłowni w trosce o bezpieczeństwo bawiących się tam dzieci - mówiła na zeszłotygodniowym posiedzeniu komisji edukacji radna Bogna Wojciechowska-Blachowska.
[break]
Furtkę prowadzącą do siłowni i placu zamknięto na klucz pod koniec kwietnia. W piątek przekonała się o tym pani Agnieszka, która przyszła tu z córeczkami.

- Może to i lepiej, bo plac był w złym stanie, o wystające śruby dzieci łatwo mogły się skaleczyć - mówi.
Miejsce na pierwszy rzut oka nie zachęca do zabawy - spod grubej warstwy piasku, którym obficie posypano cały teren (!) wystaje wysoki cementowy krąg, prawdopodobnie służący jako zabezpieczenie studzienki kanalizacyjnej. Urządzenia fitness wyglądają topornie - jak zauważają mieszkańcy, ale to nie dzieciom miały służyć, a dorosłym. Wszystkie poza jednym, które zabrano do naprawy. Zresztą niedawno na ogrodzeniu powieszono informację, że nie mogą z nich korzystać, ba - wchodzić na teren siłowni - osoby mające mniej niż 14 lat. Właściwie oznacza to, że dzieciom odcina się w ten sposób dostęp do zabawek, bo te pechowo umieszczono tuż za siłownią.

- Jeszcze w trakcie budowy mieliśmy uwagi co do jakości wykonania placu i siłowni. Dlatego prosiliśmy miasto o możliwość uczestnictwa przy odbiorze obiektu, ale się nie udało - mówi Łukasz Wojnarowski z Rady Osiedla Tatrzańskiego.

Zarządca placu - Zespół Szkół nr 28 - zgłosił miastu konieczność reklamowania sprzętów 13 marca, rada osiedla - 18 kwietnia, ale ekipa przyjechała w połowie maja. - W ramach gwarancji o usterkach został powiadomiony wykonawca. Jego pracownicy są już na placu. Prace powinny zostać zakończone w ciągu najbliższych kilku dni - obiecuje Marta Stachowiak z Urzędu Miasta. To urząd dzielił pieniądze z budżetu obywatelskiego, z którego sfinansowano budowę placu, to on wybrał wykonawcę (ponoć o 25 proc. tańszego od firm z regionu), opiekę nad placem oddano pobliskiej szkole. - Zarządca - w oparciu o umowę z miastem - jest zobowiązany do systematycznej kontroli urządzeń na placu - przypomina Marta Stachowiak. Tak było w tym przypadku - zarządca skontrolował i zamknął, a teraz może jedynie obserwować reakcje mieszkańców. Bo nie wszyscy rozumieją, co to jest zakaz wstępu ze względów bezpieczeństwa. Wieczorami młodzież robi sobie tu imprezy, a w ciągu dnia rodzice maluchów… podkopują dziury pod ogrodzeniem i wpuszczają tamtędy dzieci.
- To nierozsądne, ale pokazuje, jak duże jest zapotrzebowanie na takie miejsce rekreacji na naszym osiedlu - mówi Andrzej Młyński, przewodniczący rady osiedla.

Plastikowa obudowa, służąca zjeżdżającym ze ślizgawki za ochronę przed upadkami, szybko popękała, sprzączki na huśtawce regularnie naprawiali rodzice na własną rękę, zjeżdżalnia prosta nie została wykonana z blachy nierdzewnej, a za taką zapłaciło miasto, brakuje opisów i instrukcji, jak korzystać z urządzeń fitness - to niektóre zarzuty rady. Inne dotyczą certyfikatów. - Co można powiedzieć na temat wiarygodności certyfikatów na urządzenia zamontowane na palcu, skoro już po kilku godzinach funkcjonowania, wiele z nich uległo uszkodzeniu? - pyta Łukasz Wojnarowski.

W piątek nie udało nam się skontaktować z firmą Apis. Na swojej stronie internetowej chwali się wieloma udanymi placami zabaw, w tym w Inowrocławiu, Barcinie, Grudziądzu. Placami i siłowniami w Bydgoszczy się nie chwali.