Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarna owca wyjdzie na ludzi

Redakcja
„Trudni” najpierw zepsują belfrom krew, a po latach, zdarza się, że kończą ciężkie studia jako najlepsi. Zanim to jednak nastąpi, niektórych rodziców pod koniec czerwca czekają nerwowe palpitacje serca. Skąd ten lęk w dobie dzienników elektronicznych? Patryk jest w drugiej klasie gimnazjum. Spadochroniarzem jeszcze nigdy nie był, ale potworna wizja repetowania klasy wisi nad nim już od połowy szkoły podstawowej...

<!** Image 3 align=none alt="Image 214468" >
„Trudni” najpierw zepsują belfrom krew, a po latach, zdarza się, że kończą ciężkie studia jako najlepsi. Zanim to jednak nastąpi, niektórych rodziców pod koniec czerwca czekają nerwowe palpitacje serca. Skąd ten lęk w dobie dzienników elektronicznych?

Patryk jest w drugiej klasie gimnazjum. Spadochroniarzem jeszcze nigdy nie był, ale potworna wizja repetowania klasy wisi nad nim już od połowy szkoły podstawowej. Wisi i dobija całą familię (jego rodzeństwo ma świetne oceny i zapał do nauki). Dwa razy w roku matka Patryka, pani Bożena (to się dzieje mniej więcej w okolicy stycznia i maja) wpada w panikę i zaczyna zmuszać syna do nauki. Odbiera mu to, co najlepsze, czyli: wyłącza telewizor, zabiera modem od internetu, ogranicza kieszonkowe, nie daje słodyczy i zakazuje wychodzenia z kolegami. - Od zebrania do zebrania żyjemy jak na szpilkach, ponieważ Patryk nigdy nic nie ma zadane do domu, a w szkole zawsze jest „wszystko w porządku”. Pół dnia spędza w garażu i składa motor, bo w tym jest naprawdę świetny.
<!** reklama>

- Nie włóczy się. Dobre i to, ale jak tak dalej pójdzie, to matka zacznie z nim chodzić do szkoły, usiądzie w ławce obok i wtedy będzie wstyd - komentuje nerwowy ojciec chłopaka. - Gdyby miał powtarzać klasę, chyba zapadłabym się razem z nim pod ziemię, albo byśmy się wyprowadzili - załamuje ręce rodzicielka.

Co w domu, to w dzienniku
O ile w opisywanych wyżej przypadkach rodzice są zaangażowani w wyciąganie dziecka z kłopotów, znacznie trudniej jest, gdy opiekunowie, często zafrapowani swoimi intymnymi problemami, nie zwracają uwagi na to, że ich pociecha traci kontakt z rzeczywistością. To, zdaniem Mariusza Jamińskiego, dyrektora Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Toruniu, jeden z ważniejszych powodów wagarów, złych wyników w nauce i w efekcie drugoroczności młodych ludzi.

- Uczniowie, którzy z różnych powodów zechcieli zrobić sobie wakacje w czasie roku szkolnego, muszą w wakacje letnie zdać egzamin poprawkowy, chociaż i z tym bywa kłopot. Są to jednak pojedyncze przypadki. Wagary, których konsekwencją jest niezaliczanie przedmiotów to jednak złożona sprawa. Bywa, że uczeń ucieka nie od szkoły, ale od kłopotów domowych. Rozwód staje się katastrofą dla młodego człowieka. My, jako szkoła, musimy rekompensować dziecku niedostatki wychowawcze domu rodzinnego. Mamy jednak satysfakcję, gdy po latach widzimy, tzw. trudnego ucznia, albo ucznia nieprzystosowanego, takiego z ADHD, który świetnie sobie radzi na studiach. Te nasze czarne owce już z daleka pozdrawiają nauczycieli. A wzorowy uczeń, potrafi odwrócić głowę w drugą stronę...
Czesława Feddek, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 62 w Bydgoszczy nie ma problemu ani z wagarami ani z drugorocznością.

Szkoła z empatią

- Mamy, jak to się mówi, swoich starych wrogów i błędy wyłapujemy już od małego. Nie pamiętam, żeby jakiś nasz uczeń powtarzał klasę - zastanawia się dyrektorka. - Wagarowanie jest zjawiskiem incydentalnym, a w całej szkole mamy tylko dwie oceny nieodpowiednie z zachowania. Rodziców nie oskarżam, bo co ma zrobić matka trójki dzieci, pracująca na cały dom? My też musimy się wykazać empatią. Podobna sytuacja jest w domach dotkniętych emigracją zarobkową opiekuna. Zauważyłam, że jeśli kłopoty w nauce są spowodowane, np. nieporozumieniami w nieformalnych grupach osiedlowych, dziecko jest do uratowania. Gorzej bywa w gimnazjum, bo to zupełnie inna praca, inne środowisko i mało czasu na ratunek.

Protestuje niewielu

Dobre wyniki wychowawcze nie dziwią Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy. - System oceny wewnątrzszkolnej jest jasny, podobnie jak komunikacja z domem - mówi Jolanta Metkowska, dyrektor Wydziału Wspomagania Edukacji KO. - Odnotowujemy bardzo mało interwencji czy protestów rodziców w sprawie niesprawiedliwie ich zdaniem ocenionego dziecka. Drugoroczność, oczywiście niepożądana, nie powinna więc być problemem przy tak rozbudowanym systemie opieki pedagogicznej, psychologicznej. Zadaniem szkoły jest wyrównywać szanse. I to się w dużej mierze udaje.
<!** reklama>

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!