Chcą, by szkoły dla dzieci niepełnosprawnych były bardziej samodzielne

W środę przedstawiciele środowisk nauczycielskich, w tym szkół specjalnych, spotkali się z minister edukacji Joanną Kluzik-Rostkowską.
[break]

- Zaproponowaliśmy pani minister kilka rozwiązań. Okazuje się bowiem, że problemem nie są ośrodki publiczne prowadzone przez samorządy, ale te prowadzone przez kościoły i związki wyznaniowe. Otrzymują one potężne pieniądze, które nie podlegają rygorom. MEN i kuratoria nie miały możliwości ingerowania w nie. Takich placówek w kraju jest około 40, w niektórych są i dorośli, i dzieci - mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący WZZ „Solidarność-Oświata”, według którego powinna zmienić się forma przekazywania pieniędzy i to do wszystkich szkół specjalnych. Pieniądze przeznaczone dla dzieci niepełnosprawnych docierały do samorządów w ramach subwencji oświatowych.

- Chcemy, żeby teraz były to dotacje, bo wtedy będą musiały trafiać na konto konkretnej szkoły - podkreśla Sławomir Wittkowicz. - Skończy się wrzucanie ich do jednego worka i finansowanie innych placówek.
Kilka dni temu informowaliśmy o projekcie zmian w systemie funkcjonowania szkolnictwa specjalnego. Propozycja ministerstwa sprowadza się do przeniesienia uczniów niepełnosprawnych do szkół ogólnodostępnych. Plan został przyjęty bardzo krytycznie przez nauczycieli, dyrektorów szkół specjalnych i związki zawodowe. Trwa opiniowanie tego projektu. MEN m.in. przygotował ankiety, prosząc o ich wypełnienie. Zdaniem związkowców są one tendencyjne.

- Kolejny raz spotkamy się z panią minister w kwietniu, po świętach - mówi Sławomir Wittkowicz.