Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdarzyło się w Bydgoszczy... Operowa chałtura, czyli sztuka po amputacji

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Grzegorz Olkowski
Bezpośrednio po II wojnie bydgoszczanie, przyzwyczajeni do przedstawień operowych, tęsknili do tej sztuki. Pierwsze przedstawienie odbyło się jednak dopiero w 1953 roku i w dodatku okazało się klapą...

W międzywojniu w bydgoskim Teatrze Miejskim stosunkowo często wystawiano przedstawienia operowe. Bydgoszczanie sztukę tę lubili, o czym świadczyła przeważnie wypełniona widownia. Po II wojnie, pomimo posiadania nowo wybudowanego okazałego gmachu Teatru Polskiego, oper w Bydgoszczy poza nielicznymi próbami z udziałem uczniów wokalnych szkół muzycznych z regionu, nie wystawiano.

Pierwsze powojenne przedstawienie operowe zaprezentowane zostało w 1953 roku w Teatrze Polskim. „Po raz pierwszy Pomorze miało sposobność zetknąć się z autentycznym przedstawieniem operowym, a nie tylko z wieczorami arii operowych czy koncertami operowo-montażowymi, jak to dotąd bywało” - pisała lokalna prasa.

Przeczytaj: Spacer po dawnej Bydgoszczy - Dworcowa [zdjęcia]

„Janek” rewolucjonista
Na ten premierowy wieczór przyjezdny zespół o nazwie „Artus”, mający swoją siedzibę w Gdańsku, wybrał ostatnią z oper polskiego kompozytora Władysława Żeleńskiego (ojca słynnego literata Tadeusza Boya), „Janek”. Twierdzono wówczas, że ze względu na swoje walory (pokazanie różnic społecznych na Podhalu pod koniec XIX wieku i apoteoza ruchów rewolucyjnych) jest to jedno z najwartościowszych dzieł polskiej sztuki operowej i powinno być bardziej cenione niż ma to miejsce rzeczywistości w przeciwieństwie do „niezdrowych, bo salonowych” oper cenionych przed wojną kompozytorów rodzimych.

7-osobowa orkiestra
Propaganda i szum wokół przedstawienia nie na wiele się jednak zdały. Widzowie opuszczali przedstawienie zdegustowani. Mieli oni zastrzeżenia do śpiewaków, którzy nie wykazali się jakością dykcji, co przeszkadzało w zrozumieniu tekstu przedstawienia, nader skromnego liczbowo chóru (8 osób), co sprawiało dziwne, nienaturalne wrażenie, ale przede wszystkim do orkiestry liczącej ledwie 7 muzyków (kwartet smyczkowy, fortepian, fisharmonia i perkusja). Nawet mało wybredni widzowie komentowali widowisko jednym słowem „chałtura”. Recenzent prasowy posunął się do stwierdzenia, że była to „opera, której podstawowe elementy zostały amputowane”.

Na kolejne przedstawienie operowe bydgoszczanie musieli czekać do 1956 r., kiedy powstała w Bydgoszczy Opera i Operetka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!