Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łęgnowo, pijmy za lepszy czas!

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Dawna kuźnia przy ul. Toruńskiej - do końca remontu zostało już niewiele
Dawna kuźnia przy ul. Toruńskiej - do końca remontu zostało już niewiele Jarosław Reszka

Neogotycki kościół Matki Bożej Królowej Polski pamięta dobre lata dla luteran. Te skończyły się jednak już trzy lata po poświęceniu kościoła, gdy wybuchła I wojna światowa. Dla Łęgnowa, gdzie stoi kościół, teraz katolicki, dobre lata skończyły się w 1977 roku, gdy Łęgnowo-Wieś, wcześniej należące do gminy Solec Kujawski, włączono do Bydgoszczy. Tak w każdym razie uważa wielu mieszkańców Łęgnowa, mieszkających na końcu ul. Toruńskiej. Im „wielkomiejskość” kojarzy się z kompletnym brakiem zainteresowania bydgoskiego ratusza łęgnowskimi peryferiami i wątpliwym prezentem od miasta - potężną oczyszczalnią.

Obok kościoła, po drugiej stronie skrzyżowania Toruńskiej z Plątnowską, widoczek jak z 1939 r., gdy tą drogą wycofywało się przed Niemcami polskie wojsko. Po sporym domu pozostał szkielet i komin. Dalej wspomnienie powojennej komuny. Na betonowym klocku nieczynnej pijalni piwa ktoś sprayem wymalował aktualne i dziś hasło: „Pijmy za lepszy czas!”. Po tej samej stronie wąskiej ulicy z połupanym asfaltem na poboczu również udekorowana przez grafficiarzy budowla przypominająca wiatrak. Nie wiatrak to jednak, lecz ruina ujęcia wody dla niemieckiej fabryki dynamitu, zamienionej potem w Zachem. Po ujęciu pozostały jeszcze dwa zarośnięte trawą betonowe baseny. Dobre czasy ma też za sobą mały ogród działkowy „Chemik” za podrdzewiałą, powyginaną bramą.

Na tych obrzeżach miasta, zapomnianych trochę przez Boga i bardzo przez ludzi, pewien budynek jednak przyciąga oko. To pięknie odrestaurowany jedyny zabytek kultury mennonickiej w Bydgoszczy. Wzniesiono go w XVIII wieku. Pod tym samym, potężnym dachem do końca II wojny mieściły się z lewej strony pomieszczenia mieszkalne, w środku, w części ze sporym wykuszem - kuźnia, a po prawej stodoła. Kowalem był jeszcze dziadek obecnego właściciela domu. Po wojnie stworzono tu na czas jakiś „kołchoz”. Potem przez blisko trzy dekady był tu prywatny warsztat. W odbudowie zabytkowego domostwa, mimo dotacji od miasta, właściciel topi większość oszczędności. Remont dziurawego, przegniłego dachu kosztował fortunę, wymiana okien z urokliwymi okiennicami według zaleceń konserwatora zabytków także mocno uderzyła po kieszeni. Na ratunek czeka jeszcze część domu ze stodołą. Właściciel uparł się, by dzieła dokończyć, choć nie jest pewien, czy będzie to opłacalny trud. Nie ma pomysłu, co zrobić z tą perełką w środku zaniedbanego Łęgnowa.

Drugi z nietypowych punktów na liście tegorocznych dotacji miasta dla prywatnych właścicieli zabytków to tzw. stocznia rzeczna Lloyda. Kiedyś tętniła życiem, dziś, wciśnięta na Fordońskiej pomiędzy prężne zakłady Sklejka-Multi i modny klub fitness Sport Factory, gra rolę upiora z przeszłości. Część dawnej stoczni służy jako samoobsługowa myjnia samochodowa. Przez nisko położone okna zajrzeć można do pomieszczeń obok nieczynnej hali produkcyjnej. Zobaczymy rusztowanie i ślady pracy fachowych rąk, przywracających urok starym murom, które właściciel chce zamienić w dom kultury. Do końca remontu daleka droga. I bez pomocy miasta (w tym roku ma to być 227 tys. zł) pewnie nie do przebycia. Dobrze, że nie tylko kościoły i kamienice w śródmieściu czasem wpadają w oko urzędnikom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!