Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej W., odsiadujący wyroki za wyłudzenia, zdradza nam kulisy działania bydgoskich oszustów

Grażyna Ostropolska
sxc.hu
- Teraz jest moda na „czyszczenie” spółek. Łapiesz w Internecie ogłoszenie: „sprzedam zadłużoną spółkę”, dogadujesz się z jej właścicielem, rejestrujesz firmę na „łosia” i sprzedajesz, co się da - mówi skazany.

48-letni recydywista Andrzej W. wie, co mówi, bo 13 lat spędził za kratkami. Oszustw popełnił tyle, że ich liczby nie pamięta. Zaczynał od wyłudzenia towarów. - To było proste. Wystarczyło pokazać lewy wypis z rejestru, dwa lub trzy razy zrobić zakupy za gotówkę w kilkunastu firmach, a potem wziąć od każdej towar za kilkadziesiąt tysięcy i zniknąć - mówi. Dziś mali przedsiębiorcy są bardziej ostrożni, ale... - Nie do końca tak jest. Każdy bez problemu da mi na kredyt towar za 20 tys. zł, bo na tyle jest ubezpieczony, więc jeśli odwiedzę 20 firm, będzie 400 tysiaków do przodu - kalkuje W., który ma wyroki m.in. za wyłudzenie wartego 200 tys. zł papieru ze spółki „A” oraz styropianu ze spółki „E”.
[break]

Ze światem, widzianym oczami notorycznego oszusta, warto się zapoznać, by nie dołączyć do grona jego ofiar. - Jak zaczynałem, to sam fakt, że ja - prosty chłopak - mogę „ukręcić” ludzi po studiach, działał na mnie jak narkotyk - wyznaje W. Ostatnio to on został wkręcony w wyłudzenia kredytów. - Organizatorzy tego procederu dostali wyroki w zawiasach, a mnie grozi pudło - utyskuje. Ma na myśli zorganizowaną grupę przestępczą z Aleksandrą K., byłą kierowniczką oddziału Nordea Banku przy ul. Szajnochy w Bydgoszczy na czele, która przez 3 lata wyłudzała pożyczki z banków i lokalnych oddziałów SKOK. Pisaliśmy o tej aferze 11 lipca w publikacji „Polskie pośrednictwo wyłudzeniowe”. Teraz Andrzej W. zdradza nam, jak pozyskiwano lewe zaświadczenia o niezaleganiu ze składkami ZUS osób, na które zaciągano kredyt.

- Pani Ola wysyłała mnie do swoich koleżanek w bankach, a one wyciągały papiery ZUS z akt kredytowych innych klientów i dawały mi do zeskanowania. Zmieniałem w skanie nazwisko i zwracałem im oryginał - ujawnia. Zdradza też, jak działało biuro poręczeń i doradztwa kredytowego „P” z Torunia, współpracujące ze „Skokami”. Panie K. i Ł. weryfikowały majątek poręczyciela, a jak go nie było, robiły zdjęcia innych wypasionych nieruchomości i... klient dostawał pożyczkę.

- Oszustwo popłaca, bo osoby od lat parające się wyłudzeniami, dostają wyroki w zawieszeniu - skarżą się ofiary wyłudzeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!