Bydgoszcz goni Toruń z zarobkami. Różnica zmalała trzykrotnie! Tak było, a tak jest!

- Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw, w województwie kujawsko-pomorskim, w marcu ukształtowało się na poziomie 7300,35 zł brutto miesięcznie i było o 7,8% wyższe niż w marcu 2023 roku - informuje Michał Cabański, starszy specjalista Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Badań Regionalnych Urzędu Statystycznego w Bydgoszczy.

Średnia na rękę to 5306 zł. Porównując do krajowej „trochę” nam brakuje, bo wynosi ona 8408,79 zł brutto, tzn. 6 061 zł netto.

Dodajmy, że GUS podaje dane o zarobkach z sektora przedsiębiorstw o liczbie pracujących 10 i więcej osób, prowadzących działalność gospodarczą.

Statystyki GUS obejmują również wynagrodzenia w największych miastach naszego regionu - Bydgoszczy i Toruniu.

• W Bydgoszczy średnia pensja brutto w marcu 2024 roku ukształtowała się na poziomie 7785,27 zł (5 637 zł netto) i była o 7,6 proc. wyższa w porównaniu do poprzedniego miesiąca i o 7 proc. niż w analogicznym okresie 2023 roku.
• Zaś w Toruniu przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w marcu 7811,20 zł (5665 zł na rękę) i było o 5 proc. niższe niż w lutym, ale o 2,1 proc. wyższe niż w analogicznym okresie poprzedniego roku.

Wygląda na to, że kolejny miesiąc toruńskie firmy płacą lepiej swoim pracownikom niż bydgoskie. Różnica wynosi jednak już niecałe 30 zł na korzyść grodu Kopernika. Wyraźnie się jednak zmniejszyła.

W lutym bydgoskie przedsiębiorstwa płaciły 7237,43 zł brutto miesięcznie (5 264 zł netto), a toruńskie 8224,41 zł brutto (6 085).

Wtedy w Toruniu wychodziło więcej ok. 1000 zł brutto niż w Bydgoszczy - w przypadku pensji na rękę różnica sięgała 820 zł na plus w Toruniu, a obecnie to niecałe 30 zł (brutto i netto). Warto też zauważyć, że w Bydgoszczy wypłaty wzrosły - porównując marzec do lutego - a w Toruniu zmalały. Jednak w obu miastach to więcej niż rok temu.

- Wzrost płac napędza konsumpcję - komentuje Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Lewiatana. - W ostatnich kilku latach, w związku ze świętami Wielkiej Nocy, marzec zaraz po grudniu jest miesiącem, kiedy wydajemy najwięcej pieniędzy na zakupy. Niezależnie od tego, jakie panują nastroje w społeczeństwie, jak wysoka jest inflacja i ile nam zostaje w kieszeniach, tradycja spędzania świat przynosi średniomiesięczny wzrost wydatków na żywność o 13 proc. Nawet w okresie najgłębszej pandemii miesięczny wzrost wyniósł ponad 12 proc. Teraz nie jest inaczej. Wyniki sprzedaży detalicznej żywności w ub. miesiącu były lepsze o ponad 18 proc. W skali roku wydaliśmy na nią o 6,6 proc. więcej.

Przełożyło się to na dobry wynik ogólnej sprzedaży detalicznej. W marcu 2024 wzrosła w skali roku o 6,1 proc. oraz aż o 14,2 proc w skali miesiąca i to przy dwóch dniach roboczych mniej niż rok wcześniej. Według lewiatana, w rocznej relacji to jednak nie produkty spożywcze zaważyły na 6 proc. wzroście sprzedaży.

• Nadal kupujemy dużo więcej samochodów niż przed rokiem (+13,5 proc.)
• oraz paliw (+11,2 proc.).

Do niedawna sprzedaż silnie korelowała z produkcją w kilku kategoriach produktów. Porównując z najnowszymi danymi z przemysłu jest obawa, że ten pierwszy, motoryzacyjny kanał sprzedaży może za chwilę się wyczerpać.

- Perspektywy dla konsumpcji jednak pozostają nadal optymistyczne. Zarabiamy coraz więcej, bo szybko rosną płace, odkładamy coraz więcej pieniędzy i poprawiają się nastroje społeczne - podsumowuje Mariusz Zielonka.