MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Burza w szkolnej szklance wody

Renata Napierkowska
Plany dotyczące zmian w zatrudnieniu w placówkach oświatowych jednych bulwersują, innych skłaniają do szukania oszczędności na własną rękę. Nikt jednak nie chce likwidacji szkół.

Plany dotyczące zmian w zatrudnieniu w placówkach oświatowych jednych bulwersują, innych skłaniają do szukania oszczędności na własną rękę. Nikt jednak nie chce likwidacji szkół.

Artykuł, który ukazał się na łamach poprzedniego tygodnika „Gniewkowo” na temat szukania oszczędności w szkołach i redukcji etatów, wywołał prawdziwą burzę. Zbulwersował też burmistrza Adama Roszaka. <!** Image 2 align=none alt="Image 183881" sub="Oszczędności w najbliższym czasie będą musiały poszukać nie tylko wszystkie szkoły podstawowe, ale również jedyne publiczne gimnazjum w Gniewkowie / fot. Renata Napierkowska">

- Sprawa oszczędności w szkołach jest rozdmuchiwana na siłę. Żadnej placówki przecież nie likwidujemy. Te korekty, które podejmujemy, wynikają ze wspólnych ustaleń z dyrektorami. Jestem oburzony tym, że do publicznej wiadomości zostały podane dane, które przekazałem kilku radnym. Jest to przykra sytuacja dla dyrektorów jak i pracowników, bo ci ostatni powinni dowiedzieć się o redukcji etatów i utracie pracy od swoich przełożonych, a nie z mediów - przekonuje burmistrz Adam Roszak.

Stołówka jednak będzie

Niezadowoleni są też dyrektorzy placówek oświatowych. W Murzynnie informacja o likwidacji stołówki i gorących posiłków dla maluchów wywołała niezadowolenie i niepokój rodziców.

- Wyprzedzając obawy rodziców, że małe dzieci przestaną chodzić do przedszkola, jeśli nie będzie stołówki, postanowiłam, że kuchnia w szkole pozostanie. Moja koncepcja została zaakceptowana już przez burmistrza. Więcej na temat oszczędności i zmian, które planujemy, będę mogła powiedzieć później - wyjaśnia Iwona Senske, dyrektor Szkoły Podstawowej w Murzynnie.

Pomysły na to, gdzie w szkołach można znaleźć oszczędności, podsuwają też sami mieszkańcy.

- Nie rozumiem, dlaczego dzieci dojeżdżające do szkół jednym autobusem pilnują aż trzy opiekunki. To jest rozrzutność i marnotrawstwo. Czy jedna kobieta nie może sprawować opieki na uczniami z podstawówki, gimnazjalistami i kilkoma przedszkolakami? - zastanawia się jeden z naszych Czytelników.

Dawniej było inaczej

- Moje dzieci uczęszczają do podstawówki i gimnazjum w Gniewkowie. Z roku na rok uczniów jest mniej, a nauczycieli przybywa. To jest chore. I jeszcze zatrudnia się emerytów. Z tego, co wiem, to przewodniczący rady też dorabia sobie do emerytury w gimnazjum - oburza się mieszkanka Gniewkowa.

- Kiedy ja chodziłem do szkoły w Murzynnie, było 120 uczniów i jedna kobieta, która sprzątała cały budynek i jeszcze paliła w kaflowych piecach. A teraz są aż trzy pracownice obsługi. Tak samo wygląda sytuacja, jeśli chodzi o nauczycieli. Kiedyś było ich znacznie mniej niż obecnie, choć klasy były o wiele bardziej liczne - twierdzi sołtys Murzynna, Jan Głowacki. <!** reklama>

Ostateczne decyzje dotyczące oszczędności leżą po stronie szefów szkół.

- Jeśli dyrektor jest kreatywny, to na pewno uda mu się znaleźć jakieś rozwiązanie. To do dyrektorów należy, jakie poczynią zmiany. W obecnej sytuacji wszyscy musimy szukać oszczędności - dodaje burmistrz.

W jednym tylko wszyscy są zgodni, że likwidacja szkół jest najgorszym wyjściem z możliwych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!