Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez doświadczenia, ale lojalny

Katarzyna Pietraszak
Krzysztof Derdowski to bydgoski poeta, prozaik i redaktor naczelny nieistniejącego IKP. - Jedyne, czego nie można mu zarzucić, to nielojalności - mówią o nim nasi rozmówcy.

Krzysztof Derdowski to bydgoski poeta, prozaik i redaktor naczelny nieistniejącego IKP. - Jedyne, czego nie można mu zarzucić, to nielojalności - mówią o nim nasi rozmówcy.

<!** Image 3 align=right alt="Image 33127" sub="Krzysztof Derdowski w sytuacji mniej oficjalnej...">Niedoszły, jak na razie, wojewoda od początku swojej działalności politycznej sympatyzował z prawicą. Na przełomie lat 80. i 90. był redaktorem naczelnym „Wolnych Związków”, które wydawała bydgoska „Solidarność”. Za rządów prawicowego wojewody bydgoskiego, Antoniego Tokarczuka, kierował jego zespołem prasowym. Pełnił także funkcję dyrektora gabinetu wojewody bydgoskiego, Romana Sidorkiewicza.

Mamy go

Jednak swoim sympatiom politycznym dał upust pisząc do Ilustrowanego Kuriera Polskiego. K. Derdowski jeszcze nie będąc jego pracownikiem, w 1998 roku zasłynął relacją z toruńskiego Tormięsu. Podczas gdy wszystkie dzienniki informowały o ataku ojca Tadeusza Rydzyka na ekipę bydgoskiej telewizji, Krzysztof Derdowski napisał w artykule pt. ,,Mamy go, kręć, kręć”, że było odwrotnie. Mimo że na zarejestrowanych przez telewizję taśmach widać było, że z pięściami na dziennikarza rzucił się redemptorysta. Po tej publikacji cześć zespołu redakcyjnego odcięła się od jej treści i wkrótce musiała pożegnać się z pracą. Gazeta należała już do imperium medialnego o. Rydzyka. Derdowski został redaktorem naczelnym i pełnił tę funkcję aż do upadku tytułu, czyli 2002 roku.

Chciałam, żeby pracował

Wszyscy byli pracownicy IKP-a, z którymi rozmawialiśmy, mówili że Derdowskiemu można sporo zarzucić, ale nie brak lojalności. - Relacjonowałem pikiety rolnicze, w których brał udział Wojciech Mojzesowicz, wówczas działacz Samoobrony. Opisałem, jak zachowywali się rolnicy, co krzyczeli. Gazeta miała jakieś zaległości płatnicze w drukarni, której dyrektorką była siostra Mojzesowicza. Najpierw zadzwoniła pani dyrektor z pytaniem, jak mogłem tak napisać. Potem wezwał mnie mój bezpośredni przełożony i poinformował, że musi rozwiązać ze mną współpracę - mówi Jarosław Hejenkowski, inowrocławski dziennikarz.

<!** reklama left>Inny były dziennikarz IKP-a, który odszedł z IKP-a w 2001 roku wspomina nieregularne wypłaty pensji i regularne zaleganie firmy ze składkami w ZUS-ie. - Dostawaliśmy wypłaty w ratach, po kilkaset złotych, a naczelny jeździł nowiutkim samochodem. Nie dało się z nim porozmawiać. Każdy niewygodny temat kończył zawsze stwierdzeniem: to nie jest temat do dyskusji - relacjonuje dziennikarz proszący o zachowanie anonimowości. Część dziennikarzy poszła do sądu i wygrała.

Teresa Piotrowska też niemile wspomina krótką współpracę z K. Derdowskim.

- Trochę jestem zdziwiona, że to pan Derdowski ma być wojewodą. Wolę nie pamiętać tego, co miał okazję pokazać, gdy przyszłam do Urzędu Wojewódzkiego - posłanka PO i kandydat na prezydenta Bydgoszczy, gdy obejmowała przed laty urząd wojewody zaproponowała K. Derdowskiemu, ówczesnemu dyrektorowi gabinetu „odchodzącego” wojewody, stanowisko w wydziale spraw obywatelskich. Derdowski najpierw się zgodził, potem poszedł na zwolnienie. - Gdy był naczelnym IKP-a przychodzili do mnie dziennikarze i skarżyli się na niego, że pozwala na łamanie kodeksu pracy - wspomina Teresa Piotrowska.

Stefan Pastuszewski, bydgoski poeta oraz bliski znajomy Derdowskiego, uważa, że doskonale odnajdzie się on w urzędzie. - To człowiek o dużej wyobraźni i szerokich horyzontów. Może nie ma doświadczenia biurowego, ale przecież to kwestia czasu, żeby je nabyć.

- Próbowaliśmy rozmawiać z naczelnym. Chcieliśmy wpłynąć na niego, żeby wymógł na szefostwie wydawnictwa terminowe wypłaty wynagrodzeń oraz odprowadzanie składek do ZUS. Bez skutku - mówi były pracownik IKP. - Jeśli tak miałby rządzić województwem, jak redakcją, to raczej dobrze to regionowi nie wróży - dodał.

Sławomir Jeneralski , poseł SLD, dziennikarz. - Nazwisko pana Derdowskiego jako człowieka znane jest w Bydgoszczy od wielu lat. Jednak, szczerze mówiąc, trochę się zaniepokoiłem, że ma zostać wojewodą. Nie mogę sobie wyobrazić go jako urzędnika.

Derdowski kierował IKP do chwili bankructwa dziennika w 2002 roku. Po upadku pisma wyszło na jaw, że pod koniec jego istnienia nie odprowadzano składek na ZUS za zatrudnionych tam dziennikarzy, a winą za to obarczono m.in. Derdowskiego.

Sąd uznał, że było to zaniedbanie przez niego obowiązków, ale umorzył warunkowo postępowanie w tej sprawie na rok, więc kandydat na wojewodę nie figuruje w rejestrze osób skazanych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!