Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci 
z sieci [komentarz]

Artur Szczepański
Było to nie tak dawno temu, w czasach słusznie minionej władzy PO i PSL, a precyzyjnie rzecz ujmując, zaraz na początku tej władzy, a może jeszcze wcześniej. Mojego przyjaciela filozofa oraz mnie pogryzło dziecko całkiem dobrych znajomych.

Nie dokuczaliśmy specjalnie dzieciakowi, ale malec-grizli z okazałymi mleczakami dziabnął mnie znienacka w łydkę, kolegę dwu lub trzykrotnie w okolice karku i żeber. Ze względu na gospodarzy staraliśmy się sprawę bagatelizować, a mój kompan w przypływie szczerości i po kolejnej butelce wina oświadczył, że lubi w miłym towarzystwie być pogryzionym, nawet zaaplikowany mu nazajutrz przez lekarza zastrzyk przeciwko tężcowi nie zmienił naszego nastawienia wobec przyjaciół.

Jak już napomknąłem, było to jakiś czas temu, gdy rodzice karnie poddawali badaniom i szczepieniom swoje pociechy i tylko tym obecnie tłumaczę, że nie zażądałem od rodziców gryzącego Antosia zaświadczeń lekarskich o przebytych szczepieniach. Kto wie, czy moja wciąż postępująca lewackość nie jest powodem poniesionej w tamtym czasie rany szarpano-gryzionej, zadanej mi przez potomstwo, co tu dużo mówić, byłych hipisów, a obecnie genderystów. Aż strach pomyśleć, kim byłbym teraz, gdyby pokąsała mnie latorośl dotknięta skrajnie prawicowym wirusem – skończyłbym niechybnie na jakimś ministerialnym stanowisku w obecnym rządzie, a tego nie chciałbym bardziej niż wina deserowego do dziczyzny.

(...) skończyłbym na jakimś ministerialnym stanowisku w obecnym rządzie, a tego nie chciałbym bardziej niż wina deserowego do dziczyzny.

Zbytnio zboczyłem z tematu, ale o to łatwo, gdy czyta się i mówi o rodzicach, wyznających spiskowe teorie anty-szczepionkowe, wierzących w antymedyczne przykazania i porywających swoje dzieci ze szpitala parę minut po porodzie. Tylko po to, aby maluch nie został potraktowany witaminą lub, nie daj Boże, opieką lekarską. Jeszcze bardziej przygnębiający jest fakt, iż większość osób opanowanych tym szaleństwem czerpie informacje na te tematy, jak sami przyznają, z... internetu.

Kiedyś, jak zapewne Państwo pamiętacie, pisało się, że papier jest cierpliwy. Cóż w takim razie można powiedzieć o internecie, nazywanym nie bez kozery siecią? Niestety, spotykam coraz więcej ludzi głupszych od swoich wypasionych smartfonów i żałuję, ale nie jest to tylko choroba prześladująca polityków, bo, jak widać, nałogowa wiara w internetowy globalny śmietnik potrafi gryźć boleśniej niż bezlitosny syn moich znajomych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!