Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy pracownicy Polskiego Związku Niewidomych płacili haracz, czy dawali darowiznę?

Grażyna Ostropolska
Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych wstrzymał dofinansowanie projektów, dotyczących rehabilitacji niewidomych w kujawsko-pomorskim okręgu PZN, do czasu zakończenia śledztwa w sprawie domniemanych wyłudzeń na jego szkodę.

Tegoroczne obchody Międzynarodowego Dnia Niepełnosprawnych (3.12.) w naszym regionie nie należą do hucznych. Najmniej powodów do świętowania mają członkowie Polskiego Związku Niewidomych. Spadła na nich istna

plaga nieszczęść.

Zaczęło się od kary wymierzonej przez PFRON, który nakazał kujawsko-pomorskiemu PZN zwrot prawie 100 tys. zł nienależnie pobranych dotacji (w latach 2009 - 2011). W ub.r. pojawił się nowy kłopot - prokuratorskie śledztwo w sprawie domniemanego wyłudzenia przez kujawsko-pomorski PZN dofinansowań do pracowniczych wynagrodzeń. Doniesienia w tej sprawie złożyli: warszawska centralna PFRON oraz Krzysztof W., pracownik PZN.

Zrobiło się gorąco, bo śledczy wzięli pod lupę pracownicze „darowizny” na rzecz związku. Krzysztof W. twierdzi, że on i inni niepełnosprawni byli do tych datków przymuszani: - Deklarowaliśmy, że to dobrowolne wpłaty, by nie stracić pracy - tłumaczy. Dostarczył śledczym nagrania, które, jego zdaniem, mają o świadczyć o tym, że w jego przypadku był to z góry ustalany comiesięczny haracz, a nie datki z serii „co łaska”.

PRZECZYTAJ: Piętnastoletni Szymon powiesił się

Jakby tego było mało, jesienią rozniosła się wieść, że jeden z budynków PZN w Bydgoszczy (przy ul. Powstańców Wielkopolskich 33) może zostać zburzony. - Na jego miejscu ma powstać market jednej z sieci sklepów, z którą Zarząd Główny PZN prowadzi negocjacje - słyszymy od zaniepokojonych działaczy. - Przecież te obiekty powstały ze składek osób niewidomych oraz środków PFRON - nie kryją oburzenia i proszą nas o zainteresowanie się tym tematem oraz sprawą darowizn, którą, ich zdaniem, zamiata się pod dywan.
- Dość skutecznie, bo wzywani na świadków niepełnosprawni pracownicy z obawy o utratę pracy w PZN zeznają, że wpłacali darowizny dobrowolnie - twierdzi Krzysztof W. i dodaje: - Mnie już zwolnili, więc mam odwagę ujawnić prawdę i będę o nią walczył tak długo, aż proceder wymuszania darowizn od niepełnosprawnych, którzy sami oczekują od PZN pomocy, zostanie powstrzymany, zaś dotacje PFRON pójdą na właściwy, a nie sfingowany cel - zaznacza.

- Nie ma u nas takiego zwyczaju, by ktoś wpłacał darowizny pod przymusem - przekonuje Anna Kruczkowska, dyrektor Okręgu Kujawsko-Pomorskiego PZN. - Na posiedzeniach plenarnych PZN mówiłam o naszej trudnej sytuacji finansowej, więc jeśli ktoś uznał, że wesprze nas darowizną, to nie można mu tego zabronić - dodaje. Wie, że tą sprawą zajmuje się prokuratura. - To, co nam robi Krzysztof W., członek naszego stowarzyszenia i były pracownik, odbieram jako zemstę za to, że został zwolniony - twierdzi.

Pytamy, czy pani dyrektor wie, że dowodem w tej sprawie są nagrania rozmów, m.in. z nią, z których ma wynikać, że były konkretne uzgodnienia i naciski na przekazywanie comiesięcznej darowizny. - Ja też słyszałam te nagrania i uważam, że są zmanipulowane - sugeruje Kruczkowska

Dociekamy, jakie wnioski z dostarczonych im nagrań wyciągnęli śledczy.

- Na podstawie tego, co do tej pory zgromadziła policja, podjąłem decyzję o umorzeniu sprawy z braku dostatecznych dowodów na popełnienie przestępstwa - informuje prokurator Mirosław Wałęza. Wie, że Krzysztof W. nie jest z tego rozstrzygnięcia zadowolony (zapowiada złożenie zażalenia). W. mówił mu o nagraniach, których policja w ogóle nie odsłuchała, choć na to nalegał. - Policja nie mogła tych nagrań odtworzyć z uwagi na szumy, więc pan W.podjął się takiego poprawienia jakości dźwięku, by dało się z nich zrobić stenogramy - tłumaczy prokurator Wałęza.

Jeśli zażalenie pana Krzysztofa okaże się zasadne, a wiele na to wskazuje, to... - Trzeba będzie te nagrania odsłuchać i poddać je ekspertyzie. Myślę, że będą też konieczne konfrontacje osób, które nagrano, a także przesłuchanie członków kierownictwa PZN, którzy zatrudniali niepełnosprawnych - informuje prokurator. - Jesteśmy otwarci na współpracę z Krzysztofem W. - deklaruje.

Do tej pory na szczerość w sprawie darowizn stać było zaledwie kilku niepełnosprawnych pracowników m.in. z kół w Bydgoszczy, Grudziądzu i Włocławku. Inni tłumaczyli śledczym, że „z uwagi na nałożenie kary finansowej przez PFRON chcieli wzmocnić związek darowiznami”.
Pan Krzysztof nie rozumie, dlaczego policja zbagatelizowała

koronny dowód,

czyli nagrania, wmawiając prokuratorowi, że nie da się ich odsłuchać. - Proszę sprawdzić ich jakość - odtwarza trzy nagrane rozmowy, z których tylko jedna jest niewyraźna. Pierwsze nagranie jest sprzed trzech lat. Krzysztof W. rozmawia z pełniącą wówczas obowiązki dyrektora Jadwigą H.,oraz księgową, kasjerką i kadrową kujawsko-pomorskiego okręgu PZN. Ustalają wysokość wynagrodzenia Krzysztofa W. Proponują mu 2520 zł , w tym 1136 zł na rękę.

- Ustalają, że będę włacał na konto PZN 600 zł miesięcznie w postaci darowizny - tłumaczy W. i przywołuje końcówkę nagrania. „Mam tylko jeszcze pytanie: te wpłaty to w kopercie? Czy na przykład ktoś inny, np. moja żona daje i może sobie to później odliczyć od podatku?” - pyta i słyszy, że najlepiej gdyby żona, wysyłająca przelew na konto PZN, miała inne nazwisko.

- A potem był aneks do umowy i moje wynagrodzenie, finansowane w 90 proc. przez PFRON, spadło o 200 zł. Miałem od tej pory wpłacać do PZN 450 zł darowizny miesięcznie, ale wynegocjowałem, że będzie to 400 zł - relacjonuje pan W., podpierając się wyraźnymi nagraniami z tych negocjacji. Ma dowody na to, że w sumie przekazał ponad 7 tys. zł na konto PZN. - Część przelewów firmowała żona. Komasowaliśmy też comiesięczne „darowizny” tak, by wpłacać na konto PZN zróżnicowane kwoty i w różnych terminach, aby zgodnie z instrukcjami pracodawcy

nie wzbudzać podejrzeń.

- tłumaczy W. Połowę tych darowizn niedawno mu zwrócono, co nie oznacza, że PZN poczuwa się do winy.

- Pan W. stwierdził, że po utracie pracy pogorszyła się jego sytuacja materialna i dlatego można mu część tej darowizny zwrócić - tłumaczy Anna Kruczkowska, która również wpłaca „co łaska” na konto PZN. - Prawnik powiedział, że przepisy tego nie zabraniają - twierdzi.

Pytamy, ilu niepełnosprawnych pracowników wpłaca darowizny na PZN. - Nie śledzę konta - odpowiada dyrektorka. Na jednym z trzech nagrań jest jej rozmowa z panem M., przewodniczącym zarządu powiatowego koła PZN. Dostrzegł on nieprawidłowości w księgowaniu wynagrodzeń i zawyżaniu zarobków Krzysztofa W. po to, by z większego dofinansowania PFRON dało się wyciąć darowiznę na PZN.

„Ja chcę skończyć z tym kłamstwem i kombinacjami” - deklaruje Anna Kruczkowska w nagranej rozmowie i przypomina panu M., że funkcję dyrektorki pełni dopiero od kwietnia 2014 r. „Chcę wyprostować takie sytuacje, że ktoś wpłaca darowizny tylko dlatego, że jest do tego przymuszony wyższym wynagrodzeniem” - zapowiada. Mówi mu, że w dokumentach zastała

„jeden wielki bałagan”

i deklaruje: „Jestem za tym, by z tym skończyć i zacząć od nowa, jak należy”.

- I na tych deklaracjach się skończyło, bo teraz kierownictwo PZN idzie w zaparte, nazywając ten wymuszony comiesięczny haracz dobrowolnymi darowiznami - uważa pan Krzysztof.

- On nas nagrywał, a to jest amoralne i przykro nam, że mamy takiego członka - ocenia Janina Śledzikowska, członkini zarządu okręgowego PZN. Uważa, że W. zachowuje się dziecinnie: - Mówi, że nie da się zbyć i będzie drążył temat do końca. Przez niego cierpi całe środowisko, bo wskutek jego doniesień i pomówień PFRON wstrzymał dofinansowanie na nasze projekty rehabilitacyjne i papierowe wydanie biuletynu „OKO”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!