Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Było morze ludzi i był chaos [TRAGEDIA NA UTP]

Wojciech Mąka
Filip Kowalkowski
W piątek przed bydgoskim sądem w sprawie tragedii na UTP zeznawał lekarz karetki, która jako jedna z pierwszych przyjechała na miejsce. Mówił, że na początku jechali do... bójki.

- Po godzinie 24 dostaliśmy informację, że na UT-P doszło do jakiejś bójki, miało być 19 osób, nie wyglądało to groźnie - zeznawał wczoraj Adrian C., lekarz zespołu specjalistycznego, który jako drugi dotarł do Fordonu tragicznej nocy jesienią 2015 roku. - Dopiero potem, przez radio, w czasie drogi, usłyszeliśmy, że to wypadek masowy i trzeba zadysponować wszystkie możliwe zespoły...

Bez oddechu i tętna

Adrian C. opowiadał, że przez pół godziny w czasie drogi i na miejscu zdarzenia nikt nie potrafił im powiedzieć, co się stało i gdzie szukać poszkodowanych osób. - Podjechaliśmy pod łącznik, wysiedliśmy i poszliśmy się zorientować, co się w ogóle stało - zeznawał lekarz. - Na miejscu było morze ludzi, tłumy, multum...

Ktoś wołał, że jakaś dziewczyna zemdlała, ale tłum w sumie stał spokojnie. Lekarz szukał karetki, która pierwsza przyjechała na miejsce. - Pielęgniarka powiedziała, że na chodniku leży młoda kobieta w trakcie reanimacji - mówił Adrian C. Pomagał, bo dziewczyną zajmował się już zespół z pierwszej karetki. - Rozmawiałem na miejscu z chłopakiem, który twierdził, że wyniósł ja z pomieszczenia, ale już tam była nieprzytomna, nie wiadomo, jak długo - wspominał lekarz. Pamięta, że dziewczyna nie reagowała na podane w czasie reanimacji leki. - Bez oddechu i krążenia, źrenice miała szerokie i sztywne - mówił Adrian C. - Rytm serca był, ale bez tętna.

Początek procesu po tragedii na UTP [NOWE FAKTY]

- Czy był ktokolwiek, kto kierował akcją ratunkową, koordynował działania? - pytał sędzia Krzysztof Dadełło.

- Nasze działanie było po omacku, gdyby to była zorganizowana akcja, wszystko poszłoby sprawniej - mówił Adrian C. Jego zespół zabrał nieprzytomną do karetki i, cały czas reanimując, odwiózł do szpitala Jurasza.

Także wczoraj przed sądem swoje opinie przedstawiał biegły, który badał 11 ofiar imprezy na UT-P.

Nie będzie sprawny

Jedną z nich była Angelika P., która dziś jest oskarżycielem posiłkowym. Ma uszkodzony nerw lewej ręki - sztywny palec, drży jej dłoń.

Inny student gwałtownie podnosił z podłogi jakąś inną osobę i wybił sobie dyski. Przeszedł operację.

- Nigdy już nie będzie tak samo sprawny jak przed zdarzeniem - uznał dr Dariusz Ma-tuszczak, chirurg i biegły są-dowy.

Inni poszkodowani mieli różne obrażenia - od otarć i obić, po drobne złamania.

Bez łączności

Po tragicznej w skutkach imprezie „Start Party” na UT-P na ławie oskarżonych zasiadają Antoni B., były rektor UT-P, była przewodnicząca samorządu studenckiego Ewa Ż. oraz Janusz P., były prorektor ds. dydaktycznych oraz szef ochrony.

Zarzutów jest wiele - dotyczą złamania ustawy o imprezach masowych, niezorganizowania pracowników agencji ochrony i niezapewnienia im środków łączności, sprzedaży alkoholu bez zezwolenia. Były rektor i prorektor Janusz P. zostali oskarżeni o niedopełnienie obowiązków. Antoni B. miał zaniedbać przygotowania procedur ochrony uczelni, były prorektor miał udzielić jedynie ustnej zgody na zorganizowanie imprezy, bez porozumienia się z władzami uczelni.

W nocy z 14. na 15. października 2015 roku, w wyniku ścisku w tłumie, straciło życie troje młodych ludzie: dwie studentki w wieku 24 i 20 lat oraz 19-letni student.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!